Zapoznał się już pan z projektem nowelizacji kodeksu karnego, który Ministerstwo Sprawiedliwości skierowało do konsultacji, a który to dokument powstał na bazie rozwiązań wypracowanych przez komisję kodyfikacyjną prawa karnego?
Dość pobieżnie, ale na tyle, by zwrócić uwagę na niepokojące odstępstwa od rozwiązań proponowanych przez komisję kodyfikacyjną, nawet jeśliby uznać, że dość istotna część tych propozycji w projekcie ministerialnym została zachowana.
Czytaj więcej
Komisja kodyfikacyjna prawa karnego dostała za zadanie jak najszybsze przygotowanie projektu nowelizacji kodeksu karnego. Zadanie wykonała w dwa miesiące, ale projekt już czwarty miesiąc leży w szufladzie ministra sprawiedliwości Adama Bodnara.
Czy jest to projekt, pod którym by się pan podpisał?
Na pewno nie ma w nim wszystkich zmian, które pojawiły się w projekcie przygotowanym przez komisję kodyfikacyjną. Natomiast zacząłbym od tego, że nie bardzo rozumiem, dlaczego tak bardzo nalegano, by projekt komisji został przygotowany w błyskawicznym tempie. Myśmy się temu oczekiwaniu poddali i przygotowaliśmy go już pod koniec maja, podczas gdy na dobrą sprawę mogliśmy nad tym projektem pracować niemalże do dzisiaj. Wówczas byłby on zapewne znacznie bardziej pogłębiony. Rozumiejąc presję czasu, uznaliśmy, że trzeba w trybie niemalże interwencyjnym dokonać korekty najbardziej podstawowej, stąd potocznie mówimy o projekcie ustawy naprawczej. Tymczasem nawet z tego projektu, który zawierał jedynie najbardziej niezbędne zmiany, niektóre z nich zostały usunięte.