Trwa decydujący etap wojny Rosji z Ukrainą. „Putin postawił wszystko na jedną kartę”

Drony, rakiety balistyczne, atak cybernetyczny i ofensywa niemalże na całej linii frontu. – Czekają nas bardzo ciężkie cztery tygodnie – komentuje dla „Rzeczpospolitej” ukraiński ekspert wojskowy.

Aktualizacja: 23.12.2024 06:24 Publikacja: 23.12.2024 04:23

Trwa decydujący etap wojny Rosji z Ukrainą. „Putin postawił wszystko na jedną kartę”

Foto: AFP

Im bliżej inauguracji Donalda Trumpa, tym mocniej naciera rosyjska armia na wschodnim froncie wojny z Ukrainą. Z doniesień ukraińskiego sztabu generalnego wynikało w niedzielę, że najostrzejsze walki obecnie trwają w okolicy oddalonych od siebie o 40 km miejscowości Pokrowsk i Kurachowe w obwodzie donieckim. Okupując te miejscowości, Rosjanie na tym odcinku frontu znaleźliby się prawie na granicy z obwodem dniepropietrowskim.

Natarcie armii Putina trwa też w wielu innych miejscach Donbasu, ale atakują też w obwodzie charkowskim. Ukraińska armia informuje również o „brutalnych walkach” w rosyjskim obwodzie kurskim, gdzie Ukraińcy dotychczas stracili już połowę zajętego podczas sierpniowej ofensywy terytorium.

Armia Putina naciera. Dlaczego Kijów nie rozszerza mobilizacji? 

– Mówiąc szczerze, jeżeli obecnie istotnie nie zmieni się sytuacja z uzupełnieniem szeregów armii, to perspektywy Kurachowa i znajdującej się obok drogi są kiepskie. Mamy wiele problemów, ale kluczowy jest taki, że nie ma komu walczyć – komentował ostatnio w rozmowie z ukraińskim portalem NW Ewhen Dykyj, weteran wojny ukraińsko-rosyjskiej i były dowódca batalionu Ajdar.

Wielu ukraińskich ekspertów od miesięcy mówi o potrzebie rozszerzenia mobilizacji nad Dnieprem, obniżenia wieku mobilizowanych (na front nie są obecnie wysyłani mężczyźni w wieku 18–24 lata). Władze w Kijowie namawiała do tego również administracja Białego Domu. Na razie bezskutecznie. Prezydent Wołodymyr Zełenski odrzuca obecnie taką możliwość i mówi o potrzebie „zachowania młodego pokolenia”. 

Czytaj więcej

Patologie w armii ukraińskiej. Kumoterstwo, pobicia, haracze

– Potencjał mobilizacyjny jest spory nawet bez obniżenia wieku mobilizowanych. Ale na to wszystko potrzebny jest czas. Bo żołnierza trzeba nie tylko ubrać i uzbroić, ale i wyszkolić co najmniej przez półtora miesiąca. Taką decyzję trzeba było podejmować jeszcze rok temu – mówi „Rzeczpospolitej” Ołeksij Melnyk, ekspert ds. bezpieczeństwa międzynarodowego z kijowskiego Centrum Razumkowa. Jak twierdzi, politycy w Kijowie nie rozszerzają mobilizacji, bo „zaczynają myśleć o przyszłych wyborach”.

Szacuje się, że co miesiąc Ukraina mobilizuje od 20 do 30 tys. osób. Czy tego wystarczy, by powstrzymać Putina? 

– Rosjanie próbują przerwać front w jego najsłabszych miejscach. Ukraina na wszelkie sposoby próbuje do tego nie dopuścić. Dla nas to dzisiaj jest celem najważniejszym na najbliższe miesiące – dodaje.

Zmasowany atak na Kijów. Putin straszy najnowszą rakietą 

W piątek w kilku dzielnicach Kijowa spadły zestrzelone przez obronę przeciwlotniczą odłamki rakiet balistycznych, którymi Rosjanie zaatakowali ukraińską stolicę. Uszkodziły centrum biznesowe, dwa hotele należące do znanych sieci zagranicznych, ale też zabytkowy kościół św. Mikołaja. Fala uderzeniowa wybiła szyby w rozecie i oknach katolickiej świątyni nazywanej „gotycką perłą Kijowa”.

W sieci roi się od zdjęć, na których widać spalone samochody w różnych dzielnicach, władze miasta informowały o jednej ofierze śmiertelnej. Ukraiński MSZ mówi o uszkodzeniu budynków ambasad sześciu państw (m.in. Portugalii i Argentyny). Bomby spadły też na budynek mieszkalny w Charkowie i ośrodek onkologiczny w Chersoniu.

Czytaj więcej

Rusłan Szoszyn: Putin wszedł w buty Dziadka Mroza

Do zmasowanego ataku na Ukrainę doszło tuż po wielkiej corocznej konferencji prasowej Putina, podczas której rosyjski dyktator zaproponował m.in. przeprowadzić „eksperyment” i uderzyć swoim najnowszym pociskiem Oriesznik (Leszczyna) w Kijów. Przekonywał w ten sposób, że obecnie nie ma środków obrony przeciwpowietrznej, które przechwytywałyby najnowszą rosyjską rakietę.

Tego dnia prezydent Ukrainy nie wytrzymał i nazwał Putina „kretynem” (użył mocniejszego niecenzuralnego słowa w języku ukraińskim). Już po raz kolejny ukraiński przywódca sięga po ostre słowa, które kieruje pod adresem Rosji. Zrobił to też na początku grudnia podczas niezapowiedzianej wizyty kanclerza Olafa Scholza w Kijowie. 

Ofensywa rosyjska trwa też na niewidzialnym froncie. Ostrzałowi Kijowa towarzyszył największy od początku wojny cyberatak na ukraińskie rejestry państwowe. Niektóre zostały zniszczone, ale dane uratowano dzięki przechowywanym w Polsce kopiom zapasowym. Rosjanie wykradli też dane z tajnego rejestru ukraińskich akt stanu cywilnego.

Wojna Rosji z Ukrainą. Kijów uderza dronami w zaplecze Putina 

– Wszystko wskazuje na to, że na Kremlu panują wielkie obawy co do tego, jak będzie się zachowywał Donald Trump. Dlatego w tej chwili Rosjanie próbują zagarnąć tyle, ile się da, i myślą, że okupacja kolejnych 100 kilometrów kwadratowych wzmocni ich pozycję podczas negocjacji. Widzimy też, z jaką prędkością Rosja wypala obecnie swoje ludzkie i materialne zasoby. Wygląda na to, że Putin wszystko postawił na jedną kartę, by przed inauguracją Trumpa osiągnąć maksymalny rezultat. Czekają nas bardzo ciężkie cztery tygodnie – mówi Melnyk. Wskazuje, że Ukraina w obliczu ofensywy Putina nasiliła ostatnio ataki na zaplecze Rosjan.

Widzimy też, z jaką prędkością Rosja wypala obecnie swoje ludzkie i materialne zasoby. Wygląda na to, że Putin wszystko postawił na jedną kartę, by przed inauguracją Trumpa osiągnąć maksymalny rezultat. Czekają nas bardzo ciężkie cztery tygodnie. 

Ołeksij Melnyk, kijowski ekspert z Centrum Razumkowa

W ostatnich dniach drony uderzyły w obwód orłowski (zapłonął magazyn z paliwem), ale też spadły w leżącym ponad 1,5 tys. km od Ukrainy Kazaniu (produkują tam drony dla armii rosyjskiej)

Czytaj więcej

Atak ukraińskich dronów na Rosję. Płonie rafineria

Dziesiątki dronów zaatakowały też ostatnio rosyjskie magazyny z paliwem w obwodzie rostowskim (płonęła rafineria). Przed tym drony doleciały nawet do Groznego w Czeczenii, trafiając w koszary tamtejszych sił specjalnych.

Im bliżej inauguracji Donalda Trumpa, tym mocniej naciera rosyjska armia na wschodnim froncie wojny z Ukrainą. Z doniesień ukraińskiego sztabu generalnego wynikało w niedzielę, że najostrzejsze walki obecnie trwają w okolicy oddalonych od siebie o 40 km miejscowości Pokrowsk i Kurachowe w obwodzie donieckim. Okupując te miejscowości, Rosjanie na tym odcinku frontu znaleźliby się prawie na granicy z obwodem dniepropietrowskim.

Natarcie armii Putina trwa też w wielu innych miejscach Donbasu, ale atakują też w obwodzie charkowskim. Ukraińska armia informuje również o „brutalnych walkach” w rosyjskim obwodzie kurskim, gdzie Ukraińcy dotychczas stracili już połowę zajętego podczas sierpniowej ofensywy terytorium.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1033
Konflikty zbrojne
Wojna w Ukrainie. Koreańczycy zaatakowali i polegli
Konflikty zbrojne
Schwytany Rosjanin opowiada o żołnierzach z Korei Północnej. "Sztywność i dyscyplina"
Konflikty zbrojne
Amerykanie zestrzelili własny myśliwiec. Incydent nad Morzem Czerwonym
Materiał Promocyjny
W domu i poza domem szybki internet i telewizja z Play
Konflikty zbrojne
"Guardian": Wyszkoleni na Zachodzie specjaliści walczą w piechocie. Ukraiński Sztab Generalny zaprzecza
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku