Chodzi o 211. brygadę ukraińskich sił zbrojnych, która na zapleczu wykonuje prace inżynieryjne: buduje m.in. przeprawy pontonowe i fortyfikacje obronne. To jedno z tych najbardziej pożądanych miejsc służby wśród mobilizowanych od prawie trzech lat na wojnę ukraińskich mężczyzn, którzy zamiast trafić na front wolą wykonywać pracę budowlane na zapleczu.
– W naszej brygadzie są mężowie z żonami, ojcowie z synami, kumowie, dalecy krewni, kochankowie, koledzy, koledzy z klasy, sąsiedzi i wszyscy pozostali, których mogli ściągnąć ze swojego otoczenia. Wiadomo, że to nie jest przypadek. Przecież mobilizowani ludzie z jednej wioski nie trafiają do tej samej brygady, znaleźli się tam pod czyimś pilnym okiem – mówi jeden z oficerów brygady w rozmowie z „Ukraińską Prawdą”.
Sugerował w ten sposób, że dowództwo jednostki osłania w ten sposób swoich bliskich i znajomych, by nie trafili na front. Na tym patologie jednostki, o której piszą ukraińskie media, się nie kończą.
Czytaj więcej
Ukraina już straciła dziesiątki tysięcy żołnierzy, setki tysięcy zostały ranne. Politycy opozycji ostrzegają władze, że kolejne obniżenie wieku mobilizowanych wywołałoby „skrajnie negatywną” reakcję społeczeństwa. Wojskowi mają inne zdanie.
Ukraina: Dowódca bił i wymuszał haracze
Dowódca jednego z plutonów 211. brygady Władysław P., jak pisze Ukraińska Prawda, wymyślił własny patent na dyscyplinowanie żołnierzy, którzy spożywali alkohol (w świetle prawa ukraińskiego w czasie stanu wojennego jest to surowo karane). Wymuszał haracze, a tych, którzy odmawiali, bito.