Żelazny Mur – tak nazwana została nowa ofensywa izraelskiej armii, tym razem na okupowanym Zachodnim Brzegu. Skierowano tam tysiące żołnierzy, ciężki sprzęt wojskowy oraz buldożery. Zasadniczym celem operacji jest liczące 50 tys. mieszkańców miasto Dżenin. Obszar ten, wraz z istniejącym tam od dziesięcioleci wrośniętym w miasto obozem dla palestyńskich uchodźców, jest od lat kolebką palestyńskiego zbrojnego oporu. Oficjalnym celem operacji jest eliminacja terrorystów, których obecność umożliwić mogłaby powtórkę wydarzeń z 7 października 2023 roku, czyli ataku Hamasu na Izrael.
– Jest to jedna z najważniejszych lekcji płynących z Gazy – mówi minister obrony Jisrael Kac.
Premier Netanjahu zaprezentował szerzą perspektywę, argumentując, że obecność armii w rejonie Dżenin jest strategią skierowaną przeciwko Iranowi, aby zapobiec dostawom irańskiej broni terrorystom bez różnicy, czy to na Zachodnim Brzegu, czy w „Strefie Gazy, Libanie, Syrii i Jemenie”.
Inaczej widzi to sekretarz generalny ONZ António Guterres. – Istnieje możliwość, że Izrael poczuje się ośmielony sukcesami militarnymi i uzna, że jest to właściwy czas na aneksję Zachodniego Brzegu i pozostawienie Strefy Gazy w swego rodzaju zawieszeniu – oświadczył.
Co planuje Izrael? Aneksja Zachodniego Brzegu nie jest wykluczona
Taka opinia wydawać się może uzasadniona w sytuacji, gdy sprawa aneksji terenów okupowanych spotyka się z poparciem ważnych figur w administracji Donalda Trumpa. Mianowana na stanowisko ambasadora przy ONZ Elise Stefanik przyznała w czasie przesłuchań w Kongresie, że jest zwolenniczką aneksji przez Izrael Zachodniego Brzegu. Tymczasem ambasador Trumpa w Izraelu Mike Huckabee znany jest z oświadczeń, że „nie ma czegoś takiego jak Zachodni Brzeg”. Negował też istnienie narodu palestyńskiego.