W tym roku rosyjska gospodarka, coraz bardziej dotknięta skutkami wywołanej przez Putina wojny, stanęła przed nowymi wyzwaniami, jak kolejne sankcje, uszczelnianie omijania ograniczeń, blokady transakcji w bankach i ataki ukraińskich dronów na rafinerie i magazyny paliw. Szczególnie dotkliwe jest uderzenie w sektor, który od zawsze dostarczał budżetowi Kremla największych pieniędzy. Od utraty przez Gazprom najbardziej zyskownego – unijnego rynku, to eksport ropy i produktów naftowych stał się dla Kremla podstawowym źródłem finansowania zbrodniczej wojny.
Spada eksport rosyjskiej ropy
Ataki ukraińskich dronów na rosyjskie rafinerie skutkowały czymś, czego reżim Putina starał się od początku wojny uniknąć – niezadowoleniem społecznym wywołanym brakami paliw na krajowym rynku i rosnącymi cenami.
Aby zapobiec niedoborom paliwa na rosyjskich stacjach, rząd Rosji musiał pogodzić się ze stratą petrodolarów, wynikającą ze zmniejszenia eksportu. Czasowo wprowadzono zakaz eksportu benzyn, a nacisk władz na koncerny naftowe powstrzymał rozpędzający się wzrost cen paliw.
Jeśli przed wojną, w latach 2017–2021, średni dzienny eksport rosyjskiej ropy oscylował między 2,4–2,8 mln baryłek, o tyle w 2024 r. roku spadł do 1,9–2,6 mln baryłek. W okresie styczeń–grudzień w wyniku przestojów spowodowanych atakami dronów oraz trudności w naprawach, co wynikało z zachodnich sankcji na dostawy technologii i urządzeń rafineryjnych do Rosji, rafinerie straciły łącznie 41,1 mln ton, czyli 13 proc. mocy produkcyjnych. Jak obliczyła agencja Reuters, przestoje przekroczyły ubiegłoroczny poziom o 14 proc., czyli 5,2 mln ton.