Prokuratoria Generalna jest skuteczna

Twierdzi Marcin Dziurda, prezes Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa, w rozmowie z Markiem Domagalskim

Publikacja: 11.07.2011 04:30

Prokuratoria Generalna jest skuteczna

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Prokuratorii przybywa spraw, nowych wyzwań. Niedawno Trybunał Konstytucyjny, orzekając w sprawie tzw. postępowania regulacyjnego dotyczącego odszkodowań dla Kościoła w związku z przejęciem jego majątku w okresie PRL, wskazał gminom ścieżkę do odszkodowań za utracone nieruchomości. Czy analizujecie zagrożenia dla Skarbu Państwa związane z tym wyrokiem?

MARCIN DZIURDA:

Nie będzie zapewne szczególnym zaskoczeniem, jeśli powiem, że uważnie śledziliśmy postępowanie przed TK w tej sprawie. Trudno jednak dokonywać analizy wyroku i jego skutków, gdy nie jest jeszcze znane uzasadnienie.

Ach, te uniki, panie prezesie.

To nie unik, ale elementarne poczucie odpowiedzialności. Wiadomo, że dla skutków orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego jego uzasadnienie ma często nie mniejsze znaczenie niż sama sentencja.

W ostatnim czasie zapadły też dwa bardzo ważne wyroki Sądu Najwyższego dotyczące roszczeń reprywatyzacyjnych – uchwała Izby Cywilnej z 31 marca 2011 r. (sygn. III CZP 112/10) dotycząca przedawnienia roszczeń reprywatyzacyjnych i uchwała siedmiu sędziów z 15 lutego 2011 r. (sygn. III CZP 90/10) dotycząca statusu użytkowników wieczystych (spółdzielni) na znacjonalizowanych gruntach. Musi je pan prezes analizować, oceniać ich majątkowe skutki dla Skarbu Państwa?

Jeśli chodzi o uchwałę pełnej izby, to jest ona – moim zdaniem – spójna, konsekwentna i w bardzo przekonujący sposób uzasadniona.

Łatwo to panu powiedzieć, skoro Sąd Najwyższy stwierdził, że Skarb Państwa nie odpowiada za utracone korzyści byłych właścicieli.

Tak, ale proszę dodać, że w sytuacji, w której wadliwa decyzja administracyjna została wydana przed wejściem w życie Konstytucji RP, czyli przed 17 września 1997 r. Przeciwne stanowisko – jak wyjaśnił Sąd Najwyższy – prowadziłoby do działania prawa wstecz. Proszę również zauważyć, że o ile rozstrzygnięcie w sprawie utraconych korzyści można uznać za korzystne dla Skarbu Państwa, o tyle jednocześnie w sprawach dotyczących odszkodowania za szkodę rzeczywistą został on pozbawiony zarzutu przedawnienia.

Czy nie otwiera to drogi do sądowej reprywatyzacji?

Nie widzę tu zasadniczej zmiany. Już od dawna można dochodzić przed sądami odszkodowania od Skarbu Państwa za decyzje – m.in. wywłaszczeniowe czy nacjonalizacyjne – jeśli były niezgodne z prawem. W ostatnich kilku latach w orzecznictwie istotne wątpliwości wywoływała jednak kwestia podstawy prawnej odpowiedzialności za te decyzje, które zostały wydane przed 1 września 2004 r. W tym dniu utracił bowiem moc art. 160

kodeksu postępowania administracyjnego

, który przez kilkadziesiąt lat był podstawą roszczeń wobec Skarbu Państwa o odszkodowanie za decyzje administracyjne. Został on zastąpiony nowymi przepisami

kodeksu cywilnego

– art. 417 i 417

1

. Szkopuł w tym, że gdyby stosować te przepisy do roszczeń związanych z wadliwymi decyzjami wydanymi w okresie PRL, należałoby uznać, że wszystkie te roszczenia się przedawniły. Sąd Najwyższy stwierdził jednak, iż do roszczeń odszkodowawczych wynikających z wadliwych decyzji wydanych przed 1 kwietnia 2004 r. nadal stosuje się uchylony z tą datą art. 160 k.p.a. Ten zaś każe liczyć przedawnienie od tzw. decyzji nadzorczej, czyli stwierdzającej nieważność tej wadliwej decyzji.

Czyli do decyzji sprzed 1 września 2004 r. ma zastosowanie przepis, który już nie obowiązuje?

Przepis uchylony z tą datą, ale mający zastosowanie – jak wyjaśnił SN – do zdarzeń, które nastąpiły przed jego uchyleniem. Sąd Najwyższy przesądził, że zdarzeniem wyrządzającym szkodę jest wadliwa decyzja administracyjna, a nie decyzja nadzorcza. Ta ostatnia wszak właśnie stwierdza nieważność decyzji wadliwej, czyli jest niewątpliwie korzystna dla jej adresata.

A jak pan ocenia tę drugą uchwałę SN, siedmiu sędziów?

Na pierwszy rzut oka nie jest ona dla Skarbu Państwa korzystna. Odrzuca bowiem dotychczasowe poglądy orzecznictwa, że jeżeli były właściciel odzyskał nieruchomość, która wcześniej była oddana w użytkowanie wieczyste, to nie może się domagać odszkodowania od Skarbu Państwa. Użytkowanie wieczyste ma przecież charakter czasowy i kiedyś – np. za 80 lat – skończy się okres, na który zostało ustanowione. Takie podejście pociągało jednak za sobą trudne do zaakceptowania skutki społeczne. Bardzo często było bowiem tak, że na skutek stwierdzenia nieważności decyzji administracyjnej były właściciel stawał się ponownie właścicielem nieruchomości oddanej w użytkowanie wieczyste spółdzielni mieszkaniowej, która zbudowała tam całe osiedle. I tworzył się węzeł nie do rozplątania. Nieruchomość ma znowu prywatnego właściciela, ale przecież użytkowanie wieczyste spółdzielni nie mogło zniknąć.

A budynki z lokatorami rozpłynąć?

Oczywiście. Skarb Państwa mógłby umyć ręce i powiedzieć: to już nie nasza sprawa, jest właściciel i niech się dogaduje ze spółdzielnią. Sąd Najwyższy wyszedł jednak z założenia, że nie jest możliwe wykonywanie prawa użytkowania wieczystego na gruncie prywatnym. Stwierdził, iż rękojmia wiary publicznej ksiąg wieczystych chroni nabywcę prawa użytkowania wieczystego, a zatem pośrednio także Skarb Państwa jako właściciela. Rozwiązanie na pewno najlepsze z możliwych. Skarb Państwa pozostaje właścicielem, a spółdzielnia może korzystać z użytkowania wieczystego, czyli spółdzielcy nie mają powodów do obaw.

Co z byłymi właścicielami?

Mogą dochodzić odszkodowania od Skarbu Państwa. Ale to chyba dla nas mniejsze zło niż sytuacja, w której mieszkańcy całych osiedli nie mieliby pewności, czy ich spółdzielnia ma prawo do gruntu, na którym zbudowano domy wielorodzinne. Czyli rozwiązanie na pierwszy rzut oka niekorzystne, ale jednak korzystne.

Czy tak samo ocenia pan decyzję Prokuratorii Generalnej – która wywołała sporo emocji – o przyznaniu 250 tys. zł każdemu z członków rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej?

Po pierwsze – jedynie najbliższym członkom rodziny, czyli rodzicom, małżonkowi i dzieciom. Po drugie – nie o przyznaniu, lecz o zawarciu ugody dotyczącej roszczeń wynikających jednoznacznie z art. 446 § 4 kodeksu cywilnego. Po trzecie – nie była to decyzja Prokuratorii Generalnej, która jest instytucjonalnym pełnomocnikiem procesowym Skarbu Państwa i nie ma kompetencji do podejmowania tego rodzaju decyzji.

Czyżby się pan od niej dystansował?

Wręcz przeciwnie. Nie pamiętam sytuacji, w której odpowiedzialność Skarbu Państwa byłaby tak bezsporna. I nie ma tu znaczenia ocena, kto ponosi winę za katastrofę. Za skutki wypadku pojazdu mechanicznego na zasadzie ryzyka odpowiedzialność ponosi właściciel. Właścicielem samolotu był Skarb Państwa. Samolot nie był ubezpieczony – na co zresztą obowiązujące przepisy pozwalały. W momencie katastrofy obowiązywał już art. 446 § 4 k.c. przewidujący zadośćuczynienie dla najbliższych członków rodziny ofiary katastrofy za krzywdę, czyli za cierpienie.

Niedawno Sąd Najwyższy orzekł, że skromny poziom życia danego środowiska czy danej rodziny nie może mieć znaczenia dla ustalania wysokości zadośćuczynienia za cierpienia spowodowane śmiercią bliskiej osoby. Czy to oznacza, że w każdej sprawie należeć się będzie 250 tys. zł?

Moim zdaniem nie ma podstaw do takiej oceny. Rzeczywiście, poziom życia danej rodziny nie może przesądzać o wysokości zadośćuczynienia. Jednocześnie polskie prawo nie określa w sztywny sposób jego wysokości. Oznacza to, moim zdaniem, że wysokość zadośćuczynienia w konkretnej sprawie powinna być uzależniona od nasilenia cierpienia w związku ze śmiercią osoby bliskiej. Ze względu na okoliczności katastrofy smoleńskiej nasilenie cierpienia najbliższych członków rodzin ofiar było ekstremalnie wysokie. W moim przekonaniu kwota 250 tys. zł może zatem wyznaczać raczej górną granicę zadośćuczynienia z art. 446 § 4 k.c. niż jego przeciętną wysokość.

Chciałbym zapytać o sytuację w Prokuratorii Generalnej. Czy radcowie, tak samo jak sędziowie, narzekają na zamrożenie wynagrodzeń?

Uważam, że zamrożenie waloryzacji wynagrodzeń sędziów, czyli odejście od wypracowanego z dużym trudem kompromisu, to zła decyzja. Niedawno czytałem na żółtych stronach „Rz", że na rynku usług prawniczych koniunktura wyraźnie się poprawia. To bardzo dobra informacja, ale oznacza również, że dysproporcje między zarobkami prawników na rynku i prawników z budżetówki będą się powiększać. W wypadku radców Prokuratorii widać to jeszcze wyraźniej niż w wypadku sędziów. Oszczędności budżetowe sprawiają, że podwyżek nie było już od trzech lat. Zupełnie martwy stał się przepis, zgodnie z którym wynagrodzenia radców Prokuratorii powinny być powiązane z wynagrodzeniami sędziów sądu okręgowego. Dziś są o kilkadziesiąt procent niższe.

To może chociaż pracy macie mniej?

Wręcz przeciwnie. W 2010 r. trafiło do Prokuratorii Generalnej ponad 4,7 tys. nowych spraw sądowych – przeszło trzykrotnie więcej niż dwa lata wcześniej. A zatrudnienie pozostało niemal bez zmian.

Czy nie boi się pan zatem, że łatwiej będzie wygrać z Prokuratorią?

Sądzę, że nasi przeciwnicy procesowi są innego zdania. W sprawach prowadzonych przez Prokuratorię zakończonych w 2010 r. zasądzono od Skarbu Państwa ok. 60 mln zł, ale oddalono roszczenia na blisko 2 mld zł. Zaryzykuję zatem ocenę, że Prokuratoria Generalna nadal skutecznie reprezentuje Skarb Państwa.

Zobacz więcej w serwisie

»

Prawnicy, doradcy i biegli

»

Opinie i analizy

Prokuratorii przybywa spraw, nowych wyzwań. Niedawno Trybunał Konstytucyjny, orzekając w sprawie tzw. postępowania regulacyjnego dotyczącego odszkodowań dla Kościoła w związku z przejęciem jego majątku w okresie PRL, wskazał gminom ścieżkę do odszkodowań za utracone nieruchomości. Czy analizujecie zagrożenia dla Skarbu Państwa związane z tym wyrokiem?

MARCIN DZIURDA:

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd, weryfikując tzw. neosędziów, sporo ryzykuje
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Deregulacyjne pospolite ruszenie
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Adwokat zrobił swoje, adwokat może odejść
Opinie Prawne
Maria Ejchart: Niezależni prawnicy są fundamentem państwa prawa
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Łaska Narodu na pstrym koniu jeździ. Ale logika nie