Problemy jakie stwarza schizofreniczna sytuacja w sądownictwie, zwłaszcza w Sądzie Najwyższym i Trybunale Konstytucyjnym, skłania niektórych do podejmowania nieprzemyślanych a nawet szkodliwych inicjatyw, których wspólną cechą jest brak konsekwencji.
Najnowszy pomysł to zmiana prawa (kodeksu wyborczego) sprowadzająca się w istocie tego, aby o ważności wyborów prezydenckich orzekała nie tzw. Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (złożona w całości z neosędziów, a więc z osób nie będących sędziami), lecz SN w pełnym składzie. Rozumiemy, że chodzi zarówno o legalnych sędziów jak i o neosędziów. Pomysł ten jest, najdelikatniej to ujmując, mało roztropny.
Sąd Najwyższy w pełnym składzie miałby orzekać o ważności wyborów prezydenckich? To nie jest dobry pomysł
Po pierwsze, legitymizuje neosędziów. Widać następujące rozumowanie: no może i nie są oni sędziami zapewniającymi prawo do niezawisłego sądu, ale są i nie możemy udawać, że ich nie ma. Obóz rządzący ma już na koncie kilka wpadek z implicite albo i explicite uznawaniem neosędziów (wyznaczenie neosędziego na przewodniczącego zgromadzenia jednej z izb SN, dopuszczenie do sprawozdawania przewodniczącej neoKRS w Sejmie i Senacie, podobnie neoprezes SN, chwilowa zmiana projektu ustawy o KRS przez dopuszczenie do udziału w niej neosędziów i cały szereg mniej znaczących aktów). Takich wpadek więcej być nie powinno, postawa obozu demokratycznego względem neosędziów powinna być jednoznaczna, pryncypialna i konsekwentna (choćby taka, jak zaprezentowana we wrześniu przez ministra Adama Bodnara na spotkaniu w KPRM).
Czytaj więcej
Propozycja Szymona Hołowni, aby ważność wyborów prezydenckich stwierdzał cały Sąd Najwyższy, nie rozwiązuje kryzysu wokół PKW i nie odpowiada na wątpliwości dotyczące neosędziów.
Po drugie, za krytykowanym pomysłem czai się chyba takie rozumowanie: jak się przemiesza neosędziów z legalnymi sędziami, to będzie to lepiej wyglądało niż uchwała samej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, bo ta składa się wyłącznie z neosędziów. Więc taka uchwała pełnego składu SN będzie mniej wadliwa. Nieprawda. Udział choćby jednego „neo” w składzie orzekającym oznacza, że sąd jest nienależycie obsadzony. Dotyczy to sytuacji, gdyby w pełnym składzie SN znajdował się choćby jeden neosędzia. Udział legalnych sędziów nie konwaliduje wadliwości składu. Tu akurat sprawa jest czarno – biała. Albo uchwała jest ważna, bo wydana w prawidłowym składzie, albo jest nieważna, bo w jej wydaniu uczestniczył choćby jeden „neo”. Zgodnie z krytykowanym tu pomysłem uchwała o ważności wyborów byłaby więc nieważna. I żadna ustawa epizodyczna tego nie może sanować.