Aleksander Kappes, Jacek Skrzydło: Neosędziowie SN mieliby orzekać o ważności wyborów? Naprawdę?

Cała koncepcja doprowadzenia do tego, by SN w niekonstytucyjnym składzie orzekał o ważności wyborów, jest po prostu niepotrzebna.

Publikacja: 19.12.2024 12:50

Budynek Sądu Najwyższego.

Budynek Sądu Najwyższego.

Foto: Adobe Stock

Problemy jakie stwarza schizofreniczna sytuacja w sądownictwie, zwłaszcza w Sądzie Najwyższym i Trybunale Konstytucyjnym, skłania niektórych do podejmowania nieprzemyślanych a nawet szkodliwych inicjatyw, których wspólną cechą jest brak konsekwencji.

Najnowszy pomysł to zmiana prawa (kodeksu wyborczego) sprowadzająca się w istocie tego, aby o ważności wyborów prezydenckich orzekała nie tzw. Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (złożona w całości z neosędziów, a więc z osób nie będących sędziami), lecz SN w pełnym składzie. Rozumiemy, że chodzi zarówno o legalnych sędziów jak i o neosędziów. Pomysł ten jest, najdelikatniej to ujmując, mało roztropny.

Sąd Najwyższy w pełnym składzie miałby orzekać o ważności wyborów prezydenckich? To nie jest dobry pomysł

Po pierwsze, legitymizuje neosędziów. Widać następujące rozumowanie: no może i nie są oni sędziami zapewniającymi prawo do niezawisłego sądu, ale są i nie możemy udawać, że ich nie ma. Obóz rządzący ma już na koncie kilka wpadek z implicite albo i explicite uznawaniem neosędziów (wyznaczenie neosędziego na przewodniczącego zgromadzenia jednej z izb SN, dopuszczenie do sprawozdawania przewodniczącej neoKRS w Sejmie i Senacie, podobnie neoprezes SN, chwilowa zmiana projektu ustawy o KRS przez dopuszczenie do udziału w niej neosędziów i cały szereg mniej znaczących aktów). Takich wpadek więcej być nie powinno, postawa obozu demokratycznego względem neosędziów powinna być jednoznaczna, pryncypialna i konsekwentna (choćby taka, jak zaprezentowana we wrześniu przez ministra Adama Bodnara na spotkaniu w KPRM).

Czytaj więcej

Pomysł Szymona Hołowni nie uratuje wyborów prezydenckich

Po drugie, za krytykowanym pomysłem czai się chyba takie rozumowanie: jak się przemiesza neosędziów z legalnymi sędziami, to będzie to lepiej wyglądało niż uchwała samej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, bo ta składa się wyłącznie z neosędziów. Więc taka uchwała pełnego składu SN będzie mniej wadliwa. Nieprawda. Udział choćby jednego „neo” w składzie orzekającym oznacza, że sąd jest nienależycie obsadzony. Dotyczy to sytuacji, gdyby w pełnym składzie SN znajdował się choćby jeden neosędzia. Udział legalnych sędziów nie konwaliduje wadliwości składu. Tu akurat sprawa jest czarno – biała. Albo uchwała jest ważna, bo wydana w prawidłowym składzie, albo jest nieważna, bo w jej wydaniu uczestniczył choćby jeden „neo”. Zgodnie z krytykowanym tu pomysłem uchwała o ważności wyborów byłaby więc nieważna. I żadna ustawa epizodyczna tego nie może sanować.

Po trzecie, legalni sędziowie SN niemal przez cały czas (z nielicznymi wyjątkami) odmawiali orzekania wspólnie z neosędziami. I chwała im za to. A teraz mieliby być zmuszeni (!?) ustawą przegłosowaną przez demokratyczną większość w Sejmie do orzekania razem z „neo”? To poza wszystkim byłoby po prostu nieprzyzwoite.

Po czwarte, puśćmy wodze wyobraźni, choć nie całkiem. Neosędziowie są z całą pewnością zainteresowani wynikiem wyborów prezydenckich, bo ich wygranie przez demokratycznego kandydata otwiera drogę do przywrócenia praworządności, w tym – wreszcie - do usunięcia wszystkich neosędziów z SN (jako odrębnej „kohorty” w rozumieniu niedawnej opinii Komisji Weneckiej). Z tego powodu nie będą bezstronni. A przecież w obecnym składzie SN nielegalni sędziowie mają większość a jego prace organizuje neoprezes. Można więc z dużym prawdopodobieństwem zakładać, że w razie wygranej kandydata demokratycznego neosędziowie mogą przegłosować legalnych sędziów i uchwalić unieważnienie wyborów prezydenckich. Że może nie być do tego dostatecznych podstaw prawnych? Co z tego. Do uchylenia uchwały Państwowej Komisji Wyborczej w sprawie subwencji dla PiS także podstaw nie było.

Czytaj więcej

Kolanko: Ruch Hołowni w sprawie SN i PKW ma ryzyka, ale pasuje do jego strategii

Koncepcja przedstawiona przez marszałka Hołownię niepotrzebna

Czy twórcy pomysłu z orzekaniem przez SN w „pełnym” składzie o ważności wyborów prezydenckich, aby na prawdę to przemyśleli?

Poza tym cała koncepcja doprowadzenia do tego, by SN w niekonstytucyjnym składzie orzekał o ważności wyborów jest po prostu niepotrzebna. Uchwała SN o ważności wyborów ma charakter deklaratoryjny, ona wyłącznie stwierdza/potwierdza ważność wyborów, które i bez tej uchwały byłyby ważne. Konstytutywny charakter ma dopiero uchwała unieważniająca wybory. A jeżeli takowa zapadłaby z udziałem neosędziów, których poprzedni obóz rządzący wstawił do Sądu Najwyższego właśnie po to, aby pilnowali interesów politycznych tego obozu (jak w przypadku dotacji budżetowej dla PiS) – przywołać można istotny tu fragment uchwały Rady Ministrów z 18 grudnia 2024 r. w sprawie przeciwdziałania negatywnym skutkom kryzysu konstytucyjnego w obszarze sądownictwa: „Rada Ministrów uznaje, że Sąd Najwyższy orzekający w składach, w których zasiada osoba powołana do pełnienia urzędu na stanowisku sędziowskim przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa ukształtowanej w trybie określonym przepisami ustawy z dnia 8 grudnia 2017 r. o zmianie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz niektórych innych ustaw, nie spełnia wymogów niezależności i bezstronności”. Nasuwające się tu wnioski czytelnik wyciągnie sam.

Autorzy są profesorami Uniwersytetu Łódzkiego oraz adwokatami

Problemy jakie stwarza schizofreniczna sytuacja w sądownictwie, zwłaszcza w Sądzie Najwyższym i Trybunale Konstytucyjnym, skłania niektórych do podejmowania nieprzemyślanych a nawet szkodliwych inicjatyw, których wspólną cechą jest brak konsekwencji.

Najnowszy pomysł to zmiana prawa (kodeksu wyborczego) sprowadzająca się w istocie tego, aby o ważności wyborów prezydenckich orzekała nie tzw. Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (złożona w całości z neosędziów, a więc z osób nie będących sędziami), lecz SN w pełnym składzie. Rozumiemy, że chodzi zarówno o legalnych sędziów jak i o neosędziów. Pomysł ten jest, najdelikatniej to ujmując, mało roztropny.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Konkurs na właściwego rabina
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Walka z szarą strefą. Władza tworzy patologie, by je potem zwalczać
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Ryzykowna woltyżerka słowna przewodniczącego PKW
Opinie Prawne
Marek Isański: Można przyspieszyć orzekanie NSA w sprawach podatkowych zwykłych obywateli
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10