Tomasz Pietryga: Zatrzymać szantażystów w debacie publicznej

Zapewnienie dodatkowej osłony uczestnikom debaty publicznej przed próbującymi ją zamrozić to dobry pomysł, pod warunkiem że nie będzie ona motywowana ideologicznie.

Publikacja: 17.01.2025 04:33

Jewgienij Prigożyn

Nieżyjący już właściciel grupy Wagnera próbował wpłynąć na debatę publiczną w Wielkiej Brytanii

Jewgienij Prigożyn

Foto: AFP

Tuż przed wybuchem wojny w Ukrainie właściciel grupy Wagnera, oskarżanej już wtedy o zbrodnie wojenne i objętej zachodnimi sankcjami, wynajął renomowaną brytyjską kancelarię, by wytoczyć pozew brytyjskiemu dziennikarzowi opisującemu kulisy działania najemników Putina. Mieszkający w Petersburgu Jewgienij Prigożyn zręcznie wykorzystał brytyjski system prawny, aby zamrozić nieprzychylne media, oskarżając je o zniesławienie. Postępowanie prawne w tej sprawie kosztowało Eliota Higginsa – założyciela serwisu Bellingcat – ponad 70 tys. funtów, gdyż usługi prawne na Wyspach są bardzo drogie.

Czytaj więcej

Razem przeciwko SLAPP. Apel społeczeństwa obywatelskiego

Kremlowskie praktyki

W ślad za Prigożynem poszli inni oligarchowie i ludzie Kremla, stawiając brytyjskie redakcje pod presją gróźb kosztownych procesów, próbując sparaliżować tym samym wolną debatę w najgorętszym czasie agresji na Ukrainę, gdy trwała dyskusja o sankcjach na Rosję.

To jaskrawy przykład stosowania tzw. SLAPP-ów, czyli strategicznych pozwów przeciwko krytykom, które mają na celu blokowanie debaty publicznej przez wykorzystanie większego potencjału władzy lub pieniędzy. Po tych zdarzeniach Agencja Regulacji Solicitorów zapowiedziała wszczynanie postępowań dyscyplinarnych przeciw pełnomocnikom za udział w tzw. SLAPP-ach.

Czytaj więcej

Bychawska-Siniarska, Gliszczyńska-Grabias: Polska niechlubnym liderem SLAPP-ów

Według statystyk pozarządowej organizacji CASE Polska jest w europejskiej czołówce, jeśli chodzi o liczbę spraw karnych i cywilnych mających na celu uciszenie głosów krytyki, wszczynanych przez polityków czy szefów państwowych koncernów. Takie praktyki stosują zresztą nie tylko politycy, ale też biznes, używając drogich pozwów czy groźby czasochłonnych procesów, aby wywołać efekt mrożący. Chcą wpłynąć na to, że krytycy, dziennikarze i redakcje zaniechają działań nie w obawie przed prawdą, ale przed ogromnymi kosztami, które niesie jej ujawnienie. W niektórych znajdujących się w złej sytuacji finansowej mediach zwycięża postawa oportunistyczna: lepiej nie ruszać tematu, niż wchodzić w kosztowną batalię sądową. To samo dotyczy organizacji pozarządowych i aktywistów walczących o różne wersje lepszego świata.

Czytaj więcej

Marlena Pecyna: SLAPP, czyli o nadużyciu prawa do sądu

Wolność słowa, ale bez formatów

Dlatego przygotowany przy Ministerstwo Sprawiedliwości projekt ustawy anty SLAPP-owej, który wdraża unijne prawo, to dobry pomysł. Zapewni bowiem dodatkową osłonę przed działaniami, które mają na celu wywołanie efektu mrożącego w debacie publicznej. Stosujący takie praktyki będą musieli ponosić koszty swoich działań, jeżeli sąd stwierdzi, że ich pozew miał jedynie zastraszyć.

Czytaj więcej

Sebastian M. chce 150 tys. zł od gazety. SLAPP-owy pozew i efekt Streisand

Oczywiście każdy miecz ma dwa ostrza, dlatego przepisy i definicje muszą być bardzo precyzyjne, tak aby nie okazało się, że nagle osoba pomawiana lub której dobra naruszono boi się złożyć pozew lub jego koszty (związane z postępowaniem anty-SLAPP-owym) blokują taką decyzję. Konstruując takie prawo, warto zatem oprzeć się na doświadczeniach praktyków i unikać ideologii, tak aby to rozwiązanie nie stało się tylko orężem dla różnych grup tożsamościowych. Projektowane przepisy dotyczące mowy nienawiści, które z założenia miały chronić wolną debatę publiczną, zmierzają w stronę budowania formatów moralnych takiej debaty, co z wolnością słowa ma niewiele wspólnego. Warto uniknąć tego przy SLAPP-ach.

Czytaj więcej

Rząd na wojnie ze SLAPP-ami. Słone kary za nękanie procesami

Tuż przed wybuchem wojny w Ukrainie właściciel grupy Wagnera, oskarżanej już wtedy o zbrodnie wojenne i objętej zachodnimi sankcjami, wynajął renomowaną brytyjską kancelarię, by wytoczyć pozew brytyjskiemu dziennikarzowi opisującemu kulisy działania najemników Putina. Mieszkający w Petersburgu Jewgienij Prigożyn zręcznie wykorzystał brytyjski system prawny, aby zamrozić nieprzychylne media, oskarżając je o zniesławienie. Postępowanie prawne w tej sprawie kosztowało Eliota Higginsa – założyciela serwisu Bellingcat – ponad 70 tys. funtów, gdyż usługi prawne na Wyspach są bardzo drogie.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Marcin Molski: Niewykorzystana szansa w tworzeniu lepszego prawa
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przez tego strasznego Elona Muska przywrócimy w Polsce cenzurę
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Raport Bodnara aktem oskarżenia. Co dalej?
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Jak rząd pozbawił się legitymacji do przywracania praworządności
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Opinie Prawne
Marcin Chałupka: Kłopotliwa "alienacja rodzicielska". Nie ma terminu, nie ma problemu?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego