Jerzy Surdykowski: Prima aprilis, czyli dzień kłamstwa. A gdyby tak zorganizować dzień prawdy?

1 kwietnia obchodzimy dzień kłamstwa, ale w naszych czasach już zapomniany i zbyteczny. Nawet zaczerpnięta z łaciny nazwa „prima aprilis” wskazuje na spleśniałą niedzisiejszość.

Publikacja: 01.04.2025 04:36

Kłamstwo opiera się na powszechnym lenistwie, nieznajomości faktów, a nawet głupocie

Kłamstwo opiera się na powszechnym lenistwie, nieznajomości faktów, a nawet głupocie

Foto: Adobe Stock

W starożytności prawdomówność obowiązywała w życiu prywatnym, a zwłaszcza publicznym. Kto raz skłamał, nie nadawał się na senatora, konsula, a nawet na ojca rodziny; żaden więc z naszych współczesnych polityków nie miałby jakichkolwiek szans w antycznym Rzymie, chyba że jako błazen. Przeto ten jeden jedyny w roku dzień kłamstwa był niezbędny zarówno cezarom, jak i katonom, żeby się choć trochę odprężyli.

Dzień prawdy: Czy politycy potrafiliby nie kłamać choćby przez 24 godziny?

Co innego w dzisiejszych czasach postprawdy i fake newsów: gdyby ustanowić dla odprężenia dzień prawdy, żaden z dzisiejszych oficjeli nie podołałby nawet tak łagodnej próbie. Spójrzmy chociażby na Mariusza Błaszczaka – czy potrafiłby przyznać, że jednak zdradził jakąś tajemnicę wojskową? A Jarosław Kaczyński, że śmierć jego długoletniej sekretarki niekoniecznie wynikała z przesłuchania jej jako świadka? Mateusz Morawiecki też by się nie zgodził, że wybory kopertowe są raczej ryzykowną i niespotykaną innowacją polityczną. Roman Giertych zaś na pewno nie przyznałby, że jest gotów chwycić się wszelkich prawnych (a może i pozaprawnych) metod, byleby tylko dopaść przebrzydłych pisowców, w których rządzie pełnił niegdyś zaszczytną funkcję wicepremiera.

Czytaj więcej

Jerzy Surdykowski: Uczciwy przywódca Europy może jej tylko obiecać krew, pot i łzy

Kłamstwo jest jak klej, raz w nie wdepniesz, a będzie się lepiło do butów przez całe życie. Ale z drugiej strony nie trzeba do niego żadnych demonicznych Goebbelsów ani bajkowych Pinokiów; kłamstwo opiera się na powszechnym lenistwie, nieznajomości faktów, a nawet – wstyd przyznać – głupocie.

Macron, Starmer ani Tusk nie mają odwagi Churchilla

Dziś mówi się nam, że przesławną Tarczę Wschód wybudujemy za pieniądze z Unii, nic nie odejmując od ust ani nie skreślając z listy domowych zakupów. Tymczasem wystarczy zadać sobie trud przeczytania paru dokumentów dostępnych po polsku (wszak to jeden z oficjalnych języków Unii), aby się przekonać, że na zbrojenia Bruksela oferuje tylko pożyczki, które będą zwracać nasze dzieci.

Dawno minęły czasy, kiedy Churchill w obliczu wojennych wyrzeczeń powiedział Brytyjczykom, że czekają ich krew, pot i łzy. Dziś Macron, Starmer ani Tusk nie mają odwagi Churchilla. Ale jednak jest pewien postęp: ci, którzy jeszcze niedawno bronili się rękami i nogami przed drażnieniem Putina, dziś stoją murem za Ukrainą i są gotowi wysłać wojska na linię demarkacyjną. Żołnierzy, których Putin z pewnością ostrzela.

W starożytności prawdomówność obowiązywała w życiu prywatnym, a zwłaszcza publicznym. Kto raz skłamał, nie nadawał się na senatora, konsula, a nawet na ojca rodziny; żaden więc z naszych współczesnych polityków nie miałby jakichkolwiek szans w antycznym Rzymie, chyba że jako błazen. Przeto ten jeden jedyny w roku dzień kłamstwa był niezbędny zarówno cezarom, jak i katonom, żeby się choć trochę odprężyli.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
felietony
Życzenia na dzień powszedni
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Opinie polityczno - społeczne
Światowe Dni Młodzieży były plastrem na tęsknotę za Janem Pawłem II
Opinie polityczno - społeczne
Co nam mówi Wielkanoc 2025? Przyszłość bez wojen jest możliwa
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Jak uwolnić Andrzeja Poczobuta? Musimy zacząć działać
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Umowa Ukraina–USA, czyli jak nie stracić własnego kraju