Już przesławna awantura w Gabinecie Owalnym budziła moje wątpliwości. Nie jestem ekspertem dyplomacji, ale pracowałem w niej jakiś czas i uczestniczyłem w niejednych rokowaniach; nie słyszałem jednak o dopuszczeniu mediów prawie od ich początku.
Awantura Trump-Zełenski w Gabinecie Owalnym: Chodziło tylko o efektowne zerwanie rokowań
Zawsze obie delegacje zajmują miejsca naprzeciw siebie i ładnie się uśmiechają; wtedy wpuszcza się na chwilę dziennikarzy, by zrobili zdjęcia, i dopiero, gdy zostają wyproszeni, obie strony mogą powiedzieć, co tylko chcą, zgrzytać zębami, zarzucać sobie niewłaściwy ubiór i inne wykroczenia. Albo się dogadają, albo nie – i dopiero wtedy prosi się ponownie media, z kamiennymi twarzami przekazując im konkluzje. Potem można iść na lunch i okrasić całość paroma frazesami z podręcznika protokołu dyplomatycznego.
Czytaj więcej
Kwestie strategiczne twardego bezpieczeństwa jak najszybciej powinny zostać uwolnione od bezwładu splątanych wewnętrznie struktur unijnych instytucji i przejęte przez państwa europejskie w ramach faktycznej unii obronnej. Wiara w to, że Bruksela będzie skutecznie zarządzać geopolityką i strategią w polityce obronnej, jest receptą na katastrofę.
Jeśli zaczyna się rokowania przed kamerami telewizji – zwłaszcza w tak drażliwej sprawie jak pokój w Ukrainie – to znaczy, że chodzi tylko o ich efektowne zerwanie. Co i nastąpiło. Ten dziwny program spotkania z dominującym udziałem mediów dostępny był w internecie już w przeddzień, dziwię się, że ważniejsi ode mnie eksperci nie podnieśli od razu alarmu. Na swoją obronę mają tylko to, że wyprowadził ich w pole uwielbiany Wuj Sam w czerwonej czapeczce.
Show Donalda Trumpa i Europa wystawiona do wiatru
Nie dziw też, że ich uwadze umknęły inne symptomy. Pierwsze objawy odcinania Ukrainy od danych wywiadowczych wystąpiły dwa dni przed awanturą. Jednocześnie Rosja ma powrócić do G7 (skupiającej najpotężniejsze gospodarki świata), wysłannicy Trumpa prowadzą w Kijowie poufne rozmowy z opozycją, a amerykańskie banki nagle zainteresowały się rublem, co ożywiło tę zmarniałą walutę.