Wszyscy, którzy już oczami wyobraźni widzieli Zbigniewa Ziobrę za kratami, muszą się obejść smakiem. W poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie nie zgodził się na jego aresztowanie. Wnioskowała o to sejmowa Komisja ds. Pegasusa, której już kilkukrotnie nie udało się przesłuchać byłego ministra sprawiedliwości.
Próby przesłuchania Zbigniewa Ziobry. Czy były minister dotarł na posiedzenie komisji?
Ostatnim razem Ziobro został doprowadzony do Sejmu przez policję, ale zgarnięcie go z siedziby TV Republika, w której udzielał wywiadu, trwało na tyle długo, że członkowie komisji zdążyli się rozejść - sprawiając przy tym wrażenie, że taki scenariusz najbardziej im odpowiada. Z sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej” z lutego wynikało zresztą, że zdaniem ponad połowy Polaków był to błąd i komisja powinna poczekać na świadka, spóźnionego niespełna 10 minut.
Czytaj więcej
Warszawski sąd okręgowy nie zgodził się w poniedziałek na 30-dniową karę porządkową aresztu dla b...
Nie łudźmy się, to, co obserwujemy, jest w dużej mierze politycznym teatrem, w którym każdy z aktorów mniej lub bardziej udanie gra swoją rolę. Komisja pokazuje, że mozolnie docieka prawdy w sprawie stosowania przez poprzednią ekipę rządzącą oprogramowania do inwigilacji ówczesnych oponentów. Ziobro zaś kreuje się na ofiarę obecnych władz, które lekceważą wyrok Trybunału Konstytucyjnego, podważający legalność działania sejmowego gremium. Niestety w tym spektaklu okazjonalnie są obsadzani także policjanci i sędziowie.
30-dniowy areszt dla świadka to ostateczność. Jakie inne kary porządkowe przewiduje kodeks postępowania karnego
A oni muszą robić swoje, na pierwszym planie stawiając prawo i procedury, a nie oczekiwania opinii publicznej czy, co gorsza, politycznych decydentów. Maksymalnie 30-dniowy areszt w tym wypadku jest karą porządkową, ma służyć zdyscyplinowaniu świadka w sytuacji, gdy wszystkie inne środki prowadzące do jego przesłuchania zawiodą. W puli jest jeszcze kara pieniężna czy zastosowane już raz przymusowe doprowadzenie. Najwyraźniej rozpatrujący wniosek komisji sędzia Tomasz Grochowski (ten sam, który kiedyś nie dopatrzył się przestępstwa w nazwaniu prezydenta Andrzeja Dudy przez pisarza Jakuba Żulczyka „debilem”) uznał, że to nie pora na sięganie po najbardziej ingerujące w wolność osobistą człowieka narzędzie. Moim zdaniem to mądra i słuszna decyzja. A jej krytykom przypomnę, że praworządność właśnie na tym polega – na szanowaniu rozstrzygnięć wydanych przez niezawisły i niezależny sąd.