Nadszedł długo wyczekiwany dzień, na który Komisja śledcza ds. Pegasusa przygotowywała społeczeństwo przez wiele miesięcy. Dzień, który miał być przełomowy dla prac Komisji, niemalże stawiający „kropkę nad i” jej ustaleń. Moment przesłuchania „kluczowego świadka”, poprzedzonego opinią biegłego sądowego, karami porządkowymi za nieusprawiedliwione niestawiennictwo, wnioskiem o uchylenie immunitetu poselskiego „świadkowi”, wreszcie wnioskiem ministra sprawiedliwości do SO w Warszawie o zarządzenie zatrzymania i przymusowego doprowadzenia „świadka” na wyznaczone posiedzenie Komisji (którego organizacja, jak podkreślała wielokrotnie przewodnicząca, wymaga wielu czynności organizacyjnych i środków finansowych).
Czytaj więcej
Zbigniew Ziobro zawiadomił policję. Chodzi o obecność wozów transmisyjnych telewizji publicznej pod jego domem, czym Donald Tusk miał nękać sąsiadów polityka PiS.
Przesłuchanie Zbigniewa Ziobry. Po co te starania, skoro posiedzenie trwało 15 minut?
Zaangażowano wiele organów władzy publicznej i media w celu umożliwienia przeprowadzenia przez Komisję tego przesłuchania. W ten wiekopomny dzień okazało się jednak, że wykorzystanie przez Komisję systemu sił i środków było warte 15 minut czasu pracy Komisji, bo tyle trwało jej posiedzenie. Posiedzenie przeznaczone na przygotowany wcześniej wniosek (a właściwie dwa wnioski, czego przewodnicząca nie zauważyła, nie poddając ich pod odrębne głosowanie, co powinna była uczynić) skierowany do Sejmu – o wyrażenie zgody na uchylenie immunitetu poselskiego „świadkowi” w celu jego aresztowania na 30 dni oraz skierowany do ministra sprawiedliwości – o złożenie do sądu wniosku o zastosowanie tego aresztowania.
Aparat państwowy uruchomiony został na 15 minut posiedzenia Komisji, która oddaliła się pośpiesznie z sali posiedzenia, aby zdążyć wyjść przed wezwanym „świadkiem”
Głosowanie było poprzedzone krótką dyskusją sprowadzającą się do wygłoszenia znanych i niestety nadużywanych tez przez członków Komisji o „poszanowaniu państwa prawa”. Jeden z nich uporczywie wnosił o „przegłosowanie” powyższych wniosków, co przewodnicząca pośpiesznie zarządziła. Dokonała tego tak szybko, że nie zauważyła, że w pierwszym głosowaniu nie oddali głosu wszyscy obecni członkowie Komisji (nie wiadomo, czy świadomie, czy z powodu wadliwości działania sprzętu do głosowania), jak również nie zarządziła głosowania nad dwoma wnioskami „formalnymi”, które jeden z wiceprzewodniczących zgłosił.