Prof. Marlena Pecyna: Zdążyć wyjść przed Zbigniewem Ziobrą, czyli 15 minut z życia komisji śledczej

Żaden organ nie skompromitował sprawy Pegasusa tak jak zrobiła to Komisja śledcza, która miała ją wyjaśnić. Wydaje się, że nadszedł czas na zakończenie jej prac i pozostawienie sprawy właściwym organom i sądowi.

Publikacja: 01.02.2025 16:06

Warszawa, 31.01.2025. Przewodnicząca sejmowej komisji śledczej ds. inwigilacji systemem Pegasus, pos

Warszawa, 31.01.2025. Przewodnicząca sejmowej komisji śledczej ds. inwigilacji systemem Pegasus, posłanka PSL Magdalena Sroka (3P), jej zastępcy: poseł Polska 2050-TD Sławomir Ćwik (2L) i poseł KO Marcin Bosacki (L) oraz członkowie komisji, poseł KO Witold Zembaczyński (2P) i posłanka KO Joanna Kluzik-Rostkowska (P) podczas konferencji prasowej w Sejmie

Foto: Paweł Supernak/PAP

Nadszedł długo wyczekiwany dzień, na który Komisja śledcza ds. Pegasusa przygotowywała społeczeństwo przez wiele miesięcy. Dzień, który miał być przełomowy dla prac Komisji, niemalże stawiający „kropkę nad i” jej ustaleń. Moment przesłuchania „kluczowego świadka”, poprzedzonego opinią biegłego sądowego, karami porządkowymi za nieusprawiedliwione niestawiennictwo, wnioskiem o uchylenie immunitetu poselskiego „świadkowi”,  wreszcie wnioskiem ministra sprawiedliwości do SO w Warszawie o zarządzenie zatrzymania i przymusowego doprowadzenia „świadka” na wyznaczone posiedzenie Komisji (którego organizacja, jak podkreślała wielokrotnie przewodnicząca, wymaga wielu czynności organizacyjnych i środków finansowych).

Czytaj więcej

Zbigniew Ziobro złożył na policji zawiadomienie na Donalda Tuska. "Bać się może Tusk"

Przesłuchanie Zbigniewa Ziobry. Po co te starania, skoro posiedzenie trwało 15 minut?

Zaangażowano wiele organów władzy publicznej i media w celu umożliwienia przeprowadzenia przez Komisję tego przesłuchania. W ten wiekopomny dzień okazało się jednak, że wykorzystanie przez Komisję systemu sił i środków było warte 15 minut czasu pracy Komisji, bo tyle trwało jej posiedzenie. Posiedzenie przeznaczone na przygotowany wcześniej wniosek (a właściwie dwa wnioski, czego przewodnicząca nie zauważyła, nie poddając ich pod odrębne głosowanie, co powinna była uczynić) skierowany do Sejmu – o wyrażenie zgody na uchylenie immunitetu poselskiego „świadkowi” w celu jego aresztowania na 30 dni oraz skierowany do ministra sprawiedliwości – o złożenie do sądu wniosku o zastosowanie tego aresztowania.

Aparat państwowy uruchomiony został na 15 minut posiedzenia Komisji, która oddaliła się pośpiesznie z sali posiedzenia, aby zdążyć wyjść przed wezwanym „świadkiem”

Głosowanie było poprzedzone krótką dyskusją sprowadzającą się do wygłoszenia znanych i niestety nadużywanych tez przez członków Komisji o „poszanowaniu państwa prawa”. Jeden z nich uporczywie wnosił o „przegłosowanie” powyższych wniosków, co przewodnicząca pośpiesznie zarządziła. Dokonała tego tak szybko, że nie zauważyła, że w pierwszym głosowaniu nie oddali głosu wszyscy obecni członkowie Komisji (nie wiadomo, czy świadomie, czy z powodu wadliwości działania sprzętu do głosowania), jak również nie zarządziła głosowania nad dwoma wnioskami „formalnymi”, które jeden z wiceprzewodniczących zgłosił.

Każdy z wniosków (różnych przedmiotowo i podmiotowo, bowiem skierowanych do różnych organów) powinien zostać objęty odrębną uchwałą Komisji poddaną pod głosowanie. Przed głosowaniem nikt z członków działających pod presją czasu nie zwrócił się o wypowiedź jej doradców, z czego należy wnosić, że ten sposób postępowania był wcześniej ustalony, o czym świadczy również przygotowanie uprzednio „wniosku formalnego” (de facto i de iure dwóch wniosków).

Czytaj więcej

Czy Zbigniew Ziobro może trafić do aresztu?

Scenariusz Komisji nie uwzględniał przesłuchania Zbigniewa Ziobry

Komisja zatem zrealizowała pośpiesznie scenariusz posiedzenia przeznaczonego na przesłuchanie „kluczowego świadka”, który nie uwzględniał tegoż przesłuchania. Dokonała tego za wszelką cenę, także wiedząc, że zatrzymany i doprowadzony przez policję „świadek” jest już w budynku Sejmu oczekując na wprowadzenie przez Straż Marszałkowską.

Scenariusz wezwanego „świadka” mimo wszystko zakładał stawiennictwo przed Komisją (i prawdopodobnie złożenie zeznań). Przed posiedzeniem zaplanował publiczne oświadczenie w wywiadzie medialnym, co również wiązało się z medialnym jego zatrzymaniem i doprowadzeniem do budynku Sejmu. Takie lub podobne zachowanie byłego ministra sprawiedliwości było do przewidzenia.

Nie miał on również obowiązku przebywania w miejscu zamieszkania, pod którym policja mogłaby go zatrzymać, a jednocześnie policja dysponowała środkami, aby zlokalizować miejsce pobytu osoby, która miała zostać zatrzymana i dokonać tej czynności we właściwym czasie. Przecież uzasadnieniem dla zastosowania tego przymusowego doprowadzenia „świadka” na posiedzenie Komisji był brak dobrowolnego stawiennictwa, więc trudno oczekiwać, że miałby uprzednio wskazać miejsce, pod którym będzie dostępny. To Policja zatem powinna zapewnić wykonanie zaplanowanej czynności w czasie zaplanowanym na przesłuchanie.

Zdążyć wyjść przed doprowadzeniem Zbigniewa Ziobry, czyli aparat władzy uruchomiony na 15 minut

Kluczowe znaczenie dla oceny działań podjętych przez Komisję ma jednak fakt, że przed godziną wyznaczoną na zatrzymanie i na posiedzenie Komisji, policja dokonała zatrzymania i od tej chwili były minister był doprowadzany (ściślej rzecz ujmując: dowożony) do budynku Sejmu, czyli podlegał czynności zarządzonej przez Sąd, a wykonywanej przez policję. W budynku Sejmu podlegał czynnościom Straży Marszałkowskiej, a ta była zarządzana przez Komisję (lub jej przewodniczącą). W chwili podejmowania uchwały i zamykania posiedzenia Komisja wiedziała, że policja jest w trakcie dokonywania czynności lub ją zakończyła (gdy „świadek” jest już w budynku Sejmu przekazany Straży Marszałkowskiej).

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Bajka o Zbyszku, policjantach i dobrej wróżce

To jest doniosła kwestia z punktu widzenia zastosowania art. 287 §2 k.p.k. który odwołuje się do uporczywego niestawiennictwa na posiedzenie. Czy można mówić o uporczywości, jeśli osoba była doprowadzona przez policję, a jednocześnie nie doprowadzona na posiedzenie Komisji śledczej przez Straż Marszałkowską zgodnie z poleceniem przewodniczącej?

W chwili zamykania posiedzenia wiedziano, że wezwany na posiedzenie były Minister Sprawiedliwości jest w budynku Sejmu. Może członkowie Komisji tego nie wiedzą, co ich nie usprawiedliwia, ale doradcy (praktykujący prawnicy) raczej powinni wiedzieć, że opóźnienia w wymiarze sprawiedliwości (do którego to poziomu zdaje się pretendować Komisja – przynajmniej jeśli chodzi o jej „powagę”) są na porządku dziennym i jednocześnie trudno sobie wyobrazić, żeby jakikolwiek sąd zachował się w taki sposób jak Komisja. Tzw. aparat państwowy uruchomiony na 15 minut posiedzenia Komisji, która oddaliła się pośpiesznie z sali posiedzenia (pozostał jeden członek Komisji), aby zdążyć wyjść przed wezwanym „świadkiem”.

Nieudane przesłuchanie Zbigniewa Ziobry. Dlaczego Komisja postępowała niezgodnie z prawem?

Powstaje pytanie o przyczyny takiego niezgodnego z regulacją prawną postępowania Komisji. Jedna nich to niekompetencja i nieznajomość prawa, w tym ustawy o komisji śledczej. Każda sytuacja niezgodna z góry założonym scenariuszem to ukazuje. Nawet na elementarnym poziomie.

Merytorycznie były minister nie był i nie jest kluczowym dowodem osobowym, bo nie złoży zeznań na okoliczności, które nie wynikałyby z dokumentów lub innych przeprowadzonych już dowodów. Formalnie, osoba wezwana przed Komisję to nadal dla Komisji „świadek”, chociaż było podkreślane wielokrotnie, że zastosowanie do osoby wezwanej przepisów kodeksu postępowania karnego dotyczących przesłuchania świadków, nie oznacza, że jest to świadek w rozumieniu k.p.k. (nawet jeśli sądy wydając orzeczenia o nałożeniu kar porządkowych „na świadków” posługują się błędną terminologią). W dalszym ciągu członkowie Komisji powołując się na zasadę państwa prawa dopuszczają się naruszania zarówno norm ustawowych, jak i konstytucyjnych.

Z niedowierzaniem należy przyjąć wypowiedź przewodniczącej Komisji tuż po zamknięciu posiedzenia, zgodnie z którą „my go przesłuchamy, ale na Białołęce”, która przywodzi na myśl tzw. areszt wydobywczy i nie zasługuje na komentarz, bo świadczy sama za siebie. Podobnie wypowiedź jednego z członków Komisji o przygotowaniu projektu ustawy o szczególnych zasadach postępowania przed komisjami śledczymi, które mają m.in. dopuszczać zastosowanie kary porządkowej w wysokości 30 tys. zł za niestawiennictwo na posiedzenie. Brak jest refleksji, że jest to propozycja a limine niezgodna z konstytucyjną zasadą proporcjonalności i niedopuszczalna, a także nie dostrzegająca zachwiania systemowego, w którym łagodniej sankcjonuje się niestawiennictwo przed sądem (organem wymiaru sprawiedliwości) niż przed organem konstytucyjnym, ale politycznym i bez kompetencji rozstrzygnięcia sprawy.

Czytaj więcej

Czy Zbigniew Ziobro może trafić do aresztu?

Jak widać z przebiegu posiedzeń Komisji, jej cel lub jego realizacja są stricte polityczne, bez względu na dyscyplinę finansów publicznych i problem, który miał być przedmiotem jej prac. Żaden organ nie skompromitował sprawy Pegasusa tak jak zrobiła to Komisja śledcza, która miała ją wyjaśnić. Nawet „wyrok TK” wydany w niekonstytucyjnym składzie (niezależnie od braku jego publikacji) nie wywołał tak negatywnych skutków prawnych i społecznych, bo jest dotknięty tzw. wadą pierwotną, to jest istniejącą w chwili jego wydania. Wydaje się, że nadszedł czas na zakończenie prac Komisji i pozostawienie wyjaśnienia sprawy właściwym organom i rozstrzygnięcia sądowi. Dotychczasowe działania Komisji przyniosły więcej szkody niż korzyści. Jest to wniosek adekwatny także, gdy się sięgnie do historii komisji śledczych, która w przypadku niektórych osób zatoczyła koło.

Autorka jest dr hab., prof. UJ w Katedrze Prawa Cywilnego Uniwersytetu Jagiellońskiego

Nadszedł długo wyczekiwany dzień, na który Komisja śledcza ds. Pegasusa przygotowywała społeczeństwo przez wiele miesięcy. Dzień, który miał być przełomowy dla prac Komisji, niemalże stawiający „kropkę nad i” jej ustaleń. Moment przesłuchania „kluczowego świadka”, poprzedzonego opinią biegłego sądowego, karami porządkowymi za nieusprawiedliwione niestawiennictwo, wnioskiem o uchylenie immunitetu poselskiego „świadkowi”,  wreszcie wnioskiem ministra sprawiedliwości do SO w Warszawie o zarządzenie zatrzymania i przymusowego doprowadzenia „świadka” na wyznaczone posiedzenie Komisji (którego organizacja, jak podkreślała wielokrotnie przewodnicząca, wymaga wielu czynności organizacyjnych i środków finansowych).

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Prawo, choćby korzystne, nie wystarczy. Trzeba o nim informować
Materiał Promocyjny
Technologia daje odpowiedź na zmiany demograficzne
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: „Starzy” sędziowie grają dziś dla Zbigniewa Ziobry
Opinie Prawne
Paulina Szewioła: Emerytury samozatrudnionych będą głodowe
Opinie Prawne
Gawroński, Biernatowski: Odpowiedzialność menedżerów – prawo do informacji
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Cenzura internetu, czyli zabawa małpy z brzytwą
Materiał Promocyjny
Wystartowały tegoroczne ferie zimowe