Mimo że przepisy kodeksu cywilnego regulujące odpowiedzialność za niezgodne z prawem działanie lub zaniechanie przy wykonywaniu władzy publicznej (art. 417 i art. 4171 kodeksu cywilnego) obowiązują od 1 września 2004 r., nadal się zdarza, że sąd powszechny dokonuje nieprawidłowej wykładni tych przepisów, co powoduje, że obywatel musi walczyć o należne mu odszkodowanie. Przykładem może być sprawa, w której w imieniu mojego klienta w 2014 r. wytoczyłam powództwo przeciwko jednemu z powiatów.
Czytaj także: Martwy przepis zapewnia urzędnikom bezkarność za błędne decyzje
Mój klient, miłośnik sportów motoryzacyjnych, od dłuższego czasu poszukiwał odpowiadającego mu quada. Prócz spełnienia pewnych oczekiwań technicznych chciał, aby quad miał już stałe dopuszczenie do ruchu na drogach publicznych w Polsce. W 2009 r. znalazł internetowe ogłoszenie o sprzedaży takiego właśnie pojazdu w jednym z wyspecjalizowanych komisów. Oględziny wypadły pomyślnie, dokumentacja też nie budziła żadnych wątpliwości, wobec czego dobito targu. Szczęśliwy właściciel uzyskał czasowe dopuszczenie do ruchu na swoje nazwisko, a w oczekiwaniu na ostateczny wpis w dowodzie rejestracyjnym dokupił dodatkowe wyposażenie do quada i już zaczął planować najbliższe wyjazdy, gdy ze zdziwieniem dowiedział się... o odmowie przerejestrowania pojazdu na swoje nazwisko.
Z uzasadnienia odmownej decyzji wydanej przez starostę powiatowego wynikało, że pojazd nigdy nie powinien być dopuszczony do ruchu na polskich drogach publicznych, ponieważ zarówno pojemność silnika, jak i masa całkowita przekraczały dopuszczalne normy dla tego rodzaju pojazdów.
Mijały lata
Rozpoczęło to kilkuletnią batalię przed samorządowym kolegium odwoławczym. W jej trakcie decyzja starosty była dwukrotnie uchylana. Ostatecznie jednak, po blisko trzech latach, postępowanie zakończyło się utrzymaniem w mocy decyzji niekorzystnej dla nabywcy quada. Zaraz po tym SKO z urzędu wszczęło też postępowanie w sprawie stwierdzenia nieważności pierwszej decyzji o rejestracji quada w Polsce, wydanej na wniosek pierwszego właściciela pojazdu. Minęły dwa lata, nim SKO stwierdziło w decyzji rażące naruszenie prawa przez starostę powiatowego. A zatem decyzja o pierwszej rejestracji pojazdu została wyeliminowana z obrotu prawnego po blisko pięciu latach od zakupu pojazdu. Wiedząc już, że nie ma możliwości stałego dopuszczenia quada do ruchu na drogach publicznych, jego nabywca zdecydował się go sprzedać. Niemożność stałej rejestracji quada sprawiła jednak, że uzyskana ze sprzedaży cena była już o wiele niższa od zapłaconej przed laty.