Rząd prowadzi wielką kampanię medialną na rzecz likwidacji wcześniejszych emerytur. Posługuje się w niej trzema argumentami, z których jeden jest prawdziwy, a dwa nie bardzo.
Argument prawdziwy to społeczne koszty subsydiowania najmłodszych emerytów. Rzeczywiście są one wysokie i dla gospodarki byłoby lepiej, gdyby je obniżyć.
Argument niezbyt prawdziwy to straty, jakie ponosi gospodarka w związku z zaprzestaniem aktywności zawodowej przez młodych emerytów. W zasadzie jest on prawdziwy w tym sensie, że rzeczywiście im mniej osób pracuje, tym mniej dóbr jest wytwarzanych. Nieprawdziwość wynika jedynie z tego, że aktywność zawodowa ludzi w tej grupie wiekowej została przed kilku laty, decyzją władz, obniżona poprzez oskładkowanie dochodów emerytów prowadzących działalność gospodarczą; kilkadziesiąt tysięcy osób działalność taką wyrejestrowało. Ośmielę się zauważyć, że odebranie przywilejów „młodym” emerytom nie zwiększy aktywności „starych”emerytów.
Argument nieprawdziwy wiąże się także z kwestią sprawiedliwości społecznej. Oczywiście to niesprawiedliwe, że jeden obywatel musi płacić wyższy podatek po to, aby inny obywatel korzystał z przywilejów. Ale przecież przywileje dotyczą nie tylko nauczycieli, ale także: górników, funkcjonariuszy służb mundurowych czy rolników, a o odebraniu ich tym grupom zawodowym nawet się nie wspomina.
W tym kontekście apel Krajowej Izby Gospodarczej, aby zlikwidować KRUS i objąć rolników normalnymi zasadami płacenia składek proporcjonalnie do wysokości dochodów, jest tak naiwny, że aż śmieszny.