Aktualizacja: 16.02.2025 15:29 Publikacja: 17.09.2024 04:30
Foto: mat. pras.
W Ukrainie obchodzimy 16 września 2024 r. rocznicę podpisania umowy stowarzyszeniowej między Ukrainą a Unią Europejską. Dlaczego akurat wtedy? Bo dokładnie tego dnia Rada Najwyższa Ukrainy i Parlament Europejski jednocześnie ratyfikowały umowę podczas telekonferencji, a Petro Poroszenko, ówczesny prezydent, podpisał ustawę ratyfikacyjną natychmiast po tym wydarzeniu. Dla Ukraińców to nadal jeden z najważniejszych dokumentów we współczesnej historii kraju. W trakcie wojny z Rosją, którą prowadzimy od dwóch lat i codziennie walczymy o niepodległość, to wydarzenie symbolizuje nasze aspiracje do europejskich wartości, demokracji, wolności i dobrobytu gospodarczego. Przy tej okazji chciałbym skupić się na przyszłości stosunków ukraińsko-polskich.
Sygnał wysłany przez premiera może być odbierany pozytywnie jako deklaracja większej swobody prowadzenia działalności gospodarczej, jednak jeśli szybko nie pojawią się konkretne rozwiązania, entuzjazm może osłabnąć.
Jeszcze się zespół Rafała Brzoski nie zebrał, a już rośnie opór przed jego potencjalnymi propozycjami mającymi przeciąć pęta krępujące gospodarkę.
Donald Trump grzmi o niekorzystnym dla USA bilansie handlowym z UE. Zapowiadając cła, ostrzega, że czas, kiedy Stany były wykorzystywane, dobiega końca. Jeśli jednak spojrzeć na dane o złożonych relacjach handlowych, prawda zdaje się leżeć daleko od jego teorii.
Inwestycje, inwestycje, inwestycje, ogłosił premier. I do tego deregulacja.
Trudno sobie wyobrazić demokratyczne państwo w sercu Europy i poważnego członka UE bez dialogu społecznego. Silna reprezentacja central związkowych i największych organizacji pracodawców, których opinie są respektowane, a co najmniej wysłuchiwane przez rząd, to fundament demokracji w większości krajów Europy Zachodniej.
Trzeba być więcej niż ostrożnym w ograniczaniu programu 800+ dla dzieci z Ukrainy. W ferworze kampanijnej wojny możemy przegapić to, co bardzo ważne, czyli korzyści, jakie odnosimy i będziemy odnosić z obecności nad Wisłą imigrantów sąsiadów – pisze Bartosz Marczuk, współautor programu 500+.
„W związku z otrzymanym sygnałem o fałszywym piśmie wysłanym do obywatela Ukrainy, Urząd do Spraw Cudzoziemców wyjaśnia, że nie jest autorem wezwań do odbycia służby wojskowej” - ogłosił urząd na swojej stronie internetowej.
Nasz sąsiad stoi przed wyzwaniem nie tylko, jak nie pozwolić zwyciężyć Putinowi, ale też, jak po wojnie wygrać pokój.
Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział w Radiu ZET, że raport dotyczący pomocy Ukrainie jest gotowy, ale wstrzymał jego publikację, bo „nie chce stawiać prezydenta i jego kancelarii w niekomfortowej sytuacji”, skoro „liczby będą różne od siebie”. Czy to jest poważne?
Podczas gdy opinia Polaków o Ukraińcach balansuje między emocją rozczarowania i oczywistością wsparcia zagrożonego ze strony wspólnego wroga narodu, Ukraińcy w świetle badań Centrum Mieroszewskiego chłodzą swoje emocje wobec najbliższego sąsiada. Szczęśliwie przeważają te pozytywne, z korzyścią dla obu narodów. I to jest dobry znak na przyszłość.
Protesty polskich rolników i towarzyszące wojnie emocje mają poważny wpływ na nastroje, Rosja zaś wykorzystuje historyczne lęki – to główne wnioski z raportu Centrum Mieroszewskiego „Polska i Polacy oczami Ukraińców”.
Grupa polskich i ukraińskich naukowców opracowała wspólny komunikat dotyczący historii. Jest m.in. mowa o ofiarach polskich i ukraińskich z lat 40. XX wieku. Patronem porozumienia jest Ośrodek Karta.
Udział osób pracujących lub poszukujących pracy jest wśród imigrantów z Ukrainy wyższy niż wśród Polaków – wynika z raportu NBP. Wśród Białorusinów główną przyczyną przyjazdu do Polski jest sytuacja polityczna w ojczyźnie, a nie względy ekonomiczne.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas