Moim faworytem jest górnictwo, a w szczególności przedsięwzięcie o nazwie Spółka Restrukturyzacji Ko palń. Przypomnę tylko, że niedawno rząd podarował tej firmie 100 mln zł – ma za nie ratować sosnowiecką kopalnię Kazimierz-Juliusz. Ale jak wynika z danych UOKiK, restrukturyzacja kopalń wymaga dużo więk-?szego wysiłku ze strony podatników. W 2013 r. wydano na wspomnianą spółkę blisko 400 mln zł.
Inny worek bez dna – lotnisko w podwarszawskim Modlinie – na tym tle wypada słabo. Niespecjalnie komukolwiek potrzebne, a zwłaszcza liniom lotniczym, w zeszłym roku kosztowało podatników tylko niemal 100 mln zł. Warto przypomnieć, że sponsorem był marszałek bankrutującego Mazowsza.
Może lepiej byłoby wydać te pieniądze na – tak potrzebne naszej gospodarce – badania i rozwój? Pewnie tak, chociaż wolałbym się dowiedzieć, na co tak naprawdę zostało przeznaczonych publicznych 927 mln zł, które w 2013 r. znalazły się w firmach z przeznaczeniem na ten cel. UOKiK skąpi szczegółów, zauważa tylko, że ponad 650 mln zł pochłonęły „badania przemysłowe".
Jednak kwintesencją mało sensownego pompowania publicznych pieniędzy w biznes jest dla mnie branża „detektywistyczno-ochroniarska". Jeden z największych biorców pomocy publicznej w Polsce. Z bardzo prostego powodu – dopłat do wynagrodzeń osób niepełnosprawnych – w zeszłym roku pochłonęła 1,1 mld zł. Nie mam nic przeciwko branży detektywistycznej ani tym bardziej osobom niepełnosprawnym. Natomiast moje głębokie wątpliwości budzi system, który konserwuje aktywność tych ludzi w pracy najprostszej, do której potrzeba tylko podstawowych umiejętności. Czy państwo nie jest ?w stanie zaproponować niepełnosprawnym niczego więcej, żadnych możliwości rozwoju?