Współczujmy Grekom, ale pamiętajmy, że zanim popadli w obecny kryzys, przez lata żyli na koszt wierzycieli. W kolebce demokracji systematycznie wybierano polityków, którzy fałszowali statystyki i nieodpowiedzialnie godzili się, by państwo żyło za pieniądze pożyczane nie tylko przez najbogatsze państwa świata, ale też znacząco uboższe kraje.
Coraz bardziej prawdopodobne bankructwo Grecji przyniesie wiele korzyści jej samej, Unii Europejskiej i globalnym rynkom finansowym. Dla Hellady oznaczać będzie, że w końcu obywatele zrozumieją, jak istotne są ich polityczne wybory. Że nie da się budować państwa tylko na obietnicach finansowanych przez kredyty. A walka o miejsca pracy nie może polegać na zwiększaniu zatrudnienia wyłącznie w aparacie urzędniczym.