W dużym skrócie: rząd miał jednorazowe dochody niepodatkowe rzędu 1,1 proc. PKB, a nieinwestujące samorządy odnotowały sięgającą 0,5 proc. PKB nadwyżkę. Czy w takich warunkach 2,4 proc. PKB deficytu sektora uzasadnia zachwyt rządu i niewypowiadaną głośno zazdrość opozycji („też mogliśmy dać po 500, nie demolując finansów państwa, i w nagrodę wygrać wybory")? Bez żartów.
Niższy od prognozowanego przez rząd o 1,1 p.p. wzrost gospodarczy nie odbił się negatywnie na wyniku sektora finansów publicznych tylko dlatego, że pojawiły się wyjątkowo wysokie dochody niepodatkowe, nie było inwestycyjnych wydatków, była za to owocująca dużymi wpływami z VAT kontrybucja konsumpcji do PKB, a wysoka dynamika funduszu płac i dobre wyniki finansowe nieinwestujących przedsiębiorstw sprzyjały podatkom dochodowym.
Początek tego roku przyniósł kontynuację ubiegłorocznych trendów. Choć począwszy od marca– kwietnia, pojawiły się też – w pełni zgodne z oczekiwaniami – zaczątki zjawisk negatywnych dla strony wydatkowej związanych głównie z nasilaniem się procesów inwestycyjnych. Bo w polskich finansach publicznych, jak jest absorpcja funduszy unijnych, to są też co prawda inwestycje, ale rośnie i deficyt. Przestrzeń dla finansowania inwestycji publicznych jest po prostu zbyt wąska. Wszyscy to wiedzą. Najpopularniejszą wśród polityków metodą na poszerzanie tej przestrzeni jest – co zaskakiwać nie powinno – zwiększenie dochodów. Najlepiej poprzez domykanie legendarnej luki podatkowej.
Trudno mieć coś przeciw eliminowaniu przestępczości podatkowej. Tyle że równie nietrudno zauważyć, że wzrost ściągalności podatków nie służy u nas redukcji deficytu. Ba – wręcz przeciwnie – domykanie luki idzie u nas w parze ze wzrostem deficytu. Większe wpływy z podatków finansują nieinwestycyjne wydatki na transfery. Wzrost deficytu w warunkach coraz szybszej dynamiki realnego PKB jest klasycznym instrumentem polityki procyklicznej.
Szanujący się ekspert musi w tej sytuacji postawić proste pytanie: jakiego rodzaju środki antycykliczne ma zamiar zastosować rząd w przypadku koniunkturalnego spowolnienia wzrostu gospodarczego?