Jędrzej Bielecki: Po spotkaniu z Zełenskim w Rzymie. Donald Trump wini teraz Putina

W ciągu kilku minut spotkania w rzymskiej Bazylice Świętego Piotra Wołodymyr Zełenski zdołał przekonać amerykańskiego prezydenta, że to nie Ukraińcy są odpowiedzialni za to, że wojna trwa nadal.

Publikacja: 26.04.2025 19:17

Donald Trump i Wołodymyr Zełenski podczas spotkania w Bazylice Św. Piotra

Donald Trump i Wołodymyr Zełenski podczas spotkania w Bazylice Św. Piotra

Foto: Ukrainian Presidential Press Service/Handout via REUTERS

Spotkanie przedstawiono jako „spontaniczne”. Wiele wskazuje jednak na to, że wcale takim nie było. Już w piątek wieczorem po wylądowaniu w Wiecznym Mieście Donald Trump zapowiedział, że spotka się z ukraińskim prezydentem. Do tego faktycznie doszło następnego dnia rano. Ale nie przygotowano w tym celu żadnego pomieszczenia. Na zdjęciach udostępnionych w mediach społecznościowych widać duchownych kurii stawiających pospiesznie na środku bazyliki dwa metalowe krzesła. Powstała z tego niezwykła scenografia: z gigantycznym obrazem Chrystusa chrzczonego przez Świętego Jana w tle widać pochylonych ku sobie i skupionych obu przywódców. Nikomu nie mógł umknąć duchowy i humanitarny aspekt tej rozmowy, której celem było przecież przywrócenie pokoju.

Trump zagroził Putinowi sankcjami, jeśli ten nie wstrzyma ofensywy

Ale taki układ przyniósł też szereg korzyści praktycznych. Trump i Zełenski widzieli się ostatni raz w lutym. Skończyło się awanturą m.in. z powodu prowokacyjnych pytań jednego z dziennikarzy o strój prezydenta Ukrainy i podsycających napięcie komentarzy J.D. Vance’a. W Rzymie ani dziennikarze, ani wiceprezydent do rozmowy dopuszczeni nie zostali. W ogóle świadków nie było. Nikt nie musiał grać macho, nikt nikogo nie musiał upokarzać, bo i tak świat by tego nie zobaczył.

Co zostało powiedziane, nie wiadomo. Nie doszło też do drugiego, jak zapowiadano, spotkania obu polityków w Rzymie już po pogrzebie Papieża Franciszka. Jednak wracając do Stanów kilka godzin później Turmp napisał w mediach społecznościowych: „nie było w ostatnich dniach żadnych powodów, aby Putin wysyłał pociski na tereny zamieszkałe przez cywilów, miasta i wioski. Zaczynam się zastanawiać, czy może on wcale nie chce zatrzymać wojny i mnie zwodzi. I czy nie należy w takim przypadku działać inaczej poprzez „sankcje bankowe” i „sankcje wtórne” (nałożone na kraje, które handlują z Rosją - red.)? Zbyt dużo ludzi ginie!”

Zełenski z pewnością odrobił na poziomie taktycznym lekcję z upokorzenia w Białym Domu. Choć amerykańska oferta dla Rosji jest nie do zaakceptowania dla Kijowa, po spotkaniu Ukrainiec dziękował Trumpowi. Uznał też, że „potencjalnie” rozmowa z Bazylice może mieć wymiar historyczny jeśli jej ustalenia zostałyby wprowadzone w życie.

Czytaj więcej

Wojna na Ukrainie: Europa odrzuca plan Donalda Trumpa

Bo i wydaje się, że choć stanowiska USA z jednej strony, a Ukrainy wspieranej przez Europejczyków z drugiej, pozostają wciąż odległe, to jednak doszło do zbliżenia w kilku punktach. Stało się to możliwe, bo przed wylotem do Rzymu Zełenski przedstawił kontrpropozycję do scenariusza Waszyngtonu, co dało Trumpowi czas na refleksję. 

Postęp dotyczy kwestii akcesji do NATO. Ukraińcy teraz nie domagają się już „gwarancji”, że wejdą do Sojuszu, a Amerykanie podkreślają, że zapowiedź obecnego prezydenta USA, iż nie przyjmie Ukrainy do paktu, nie jest zobowiązująca dla jego następców. Jest też pewien postęp w sprawach terytorialnych. Trump oferuje Putinowi uznanie aneksji Krymu przez USA, ale zapowiada, że nie będzie domagał się takiego uznania ani od Ukraińców, ani od Europejczyków. Poza tym Waszyngton opowiada się za zamrożeniem linii frontu, co oznacza, że łącznie około 1/5 ukraińskiego terytorium de facto pozostałaby przy Rosji. Ukraina domaga się „zwrotu” utraconych ziem, ale już nie mówi o powrocie do granic z 1991 roku. Jej postulaty w tym punkcie pozostają umyślnie niejasne. 

Ukraina chce najpierw zawieszenia broni, a potem negocjacji. Rosja odwrotnie

Ameryka staje natomiast po stronie Ukrainy, gdy idzie o utrzymanie w obecnym kształcie sił zbrojnych (największych w Europie po rosyjskich). Putin domaga się ich redukcji. Są też żądania ukraińskie, do których Stany się nie odnoszą. Jednym z nich są gwarancje bezpieczeństwa w postaci europejskiej misji pokojowej wspartej przez USA. Innym -  wykorzystanie rosyjskich rezerw dewizowych zamrożonych na Zachodzie do odbudowy Ukrainy. 

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa

Kluczowa jest tu jednak sekwencja zdarzeń. Zełenski po raz kolejny apelował w sobotę o „natychmiastowe, bezwarunkowe” zawieszenie broni. Dopiero po tym przystąpiono by do rozwiązania wszystkich spraw spornych, w tym terytorialnych. Putin odwrotnie: uważa, że walki mogą zostać wstrzymane dopiero jak wszystkie warunki Moskwy zostaną wstrzymane. Kreml uważa, że skoro Amerykanie przestają wspierać Ukraińców dostawami broni, czas działa na froncie na jego korzyść. W tej sprawie Trump zdaje się przechodzić na stronę Kijowa.

Zełenski zdołał też utrzymać wsparcie Europejczyków. W Rzymie spotkał się z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, premierem Wielkiej Brytanii Keirem Starmerem i przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen. „Ukraina jest gotowa na natychmiastowe zawieszenie broni. Prezydent Zełenski mi to dziś powtórzył. Chce pracować razem z Amerykanami i Europejczykami aby wprowadzić to w życie. To do prezydenta Putina należy teraz wykazanie, że faktycznie zależy mu na pokoju” - napisał w mediach społecznościowych Macron. 

Spotkanie przedstawiono jako „spontaniczne”. Wiele wskazuje jednak na to, że wcale takim nie było. Już w piątek wieczorem po wylądowaniu w Wiecznym Mieście Donald Trump zapowiedział, że spotka się z ukraińskim prezydentem. Do tego faktycznie doszło następnego dnia rano. Ale nie przygotowano w tym celu żadnego pomieszczenia. Na zdjęciach udostępnionych w mediach społecznościowych widać duchownych kurii stawiających pospiesznie na środku bazyliki dwa metalowe krzesła. Powstała z tego niezwykła scenografia: z gigantycznym obrazem Chrystusa chrzczonego przez Świętego Jana w tle widać pochylonych ku sobie i skupionych obu przywódców. Nikomu nie mógł umknąć duchowy i humanitarny aspekt tej rozmowy, której celem było przecież przywrócenie pokoju.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Hobby horsing na 1000-lecie koronacji Chrobrego. Państwo konia na patyku
felietony
Życzenia na dzień powszedni
Opinie polityczno - społeczne
Światowe Dni Młodzieży były plastrem na tęsknotę za Janem Pawłem II
Opinie polityczno - społeczne
Co nam mówi Wielkanoc 2025? Przyszłość bez wojen jest możliwa
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Jak uwolnić Andrzeja Poczobuta? Musimy zacząć działać