Boeing szuka chętnych na samoloty, których nie chcą Chińczycy

Tylko w tym roku Boeing miał dostarczyć chińskim liniom lotniczym 50 samolotów. Wprowadzenie przez USA zaporowych ceł i chiński odwet spowodowały, że Chińczykom nie opłaca się ich odbierać. I to wielki problem giganta z Seattle.

Publikacja: 26.04.2025 16:37

Boeing szuka chętnych na samoloty, których nie chcą Chińczycy

Foto: Bloomberg

Gdyby przy obecnym stanie chińsko-amerykańskich stosunków handlowych przewoźnicy z Kraju Środka musieli zapłacić za nie 225 proc. ceny, stałoby się to dla nich nieopłacalne. Zapewne w tym wypadku zdecydowały nie tylko pieniądze. Miało znaczenie także polecenie władz, aby chińskie linie nie odbierały boeingów.

Boeing rozmawia z Chińczykami

Ostatecznie Xiamen Airlines odmówiły przyjęcia dwóch B737 MAX8, które odleciały do USA z centrum wykończeniowego pod Szanghajem, a — jak podaje portal Simple Flying — trzecia maszyna przeznaczona dla narodowego przewoźnika Air China też nie zostanie odebrana.

Boeing potwierdził, że rozmawia z Chińczykami, bo chce poznać ich plany dotyczące przyszłych odbiorów zamówionych maszyn. Chodzi zwłaszcza o te, które już stoją na płycie fabryki i były przygotowywane do odlotu, bądź takie, które jeszcze są na taśmie produkcyjnej.

W ostatni czwartek Donald Trump wezwał Boeinga, żeby nie zwracał pieniędzy Chińczykom. — Oni tak postępowali wobec USA przez lata — powiedział. Boeing nie zareagował na tę sugestię. Zazwyczaj linia lotnicza przy podpisywaniu kontraktu wpłaca zaliczkę w wysokości 10–15 procent. B737 MAX8 kosztuje ok. 55 milionów dolarów.

Czytaj więcej

Boeing gorączkowo szuka gotówki. Znów się wyprzedaje

Cła bardzo skomplikowały biznes Boeinga

  Łącznie w tym roku chińskie linie miały odebrać 50 maszyn, przede wszystkim B737 MAX8 i MAX9 i dużych B787-9. Jest jeszcze 9 maszyn, których montaż nie został rozpoczęty, i to ich sytuację Boeing chciałby wyjaśnić. Bo jeśli Chińczycy ich nie odbiorą, mogą zostać sprzedane innym klientom.

W czasie ostatniego spotkania z inwestorami prezes Boeinga Kelly Ortberg przyznał, że cła wprowadzone przez Donalda Trumpa skomplikowały mu biznes. Chodzi m.in. o to, że niektóre komponenty Boeing sprowadza z Japonii i z Włoch, a więc i one zostały obciążone cłami, na razie w wysokości 10 procent. Jednocześnie Ortberg nie ukrywał, że Chińczycy mogą okazać się nie jedynymi, ale „jednymi z” klientów, którzy zrezygnują z dostaw. — Na razie jednak nie mamy takich sygnałów z innych krajów. W tej chwili tylko nasi chińscy odbiorcy poinformowali zdecydowanie, że samolotów nie odbiorą — mówił Kelly Ortberg.

Zapowiedział również, że budowa samolotów dla klientów, którzy nie zamierzają ich odebrać, zostanie wstrzymana do czasu, aż sytuacja się wyjaśni. Dodał także, że plan odbudowy biznesu w Boeingu ma bardzo konserwatywne założenia i zakłada zakłócenia w produkcji i związane z tym ryzyko. Nie ukrywał, że wierzy w administrację w Waszyngtonie, która rozumie znaczenie branży lotniczej dla amerykańskiej gospodarki i rolę, jaką w niej odgrywa sam Boeing, będący największym eksporterem z tego kraju.  

Czytaj więcej

Chińczycy nie chcą Boeingów? Już są na nie inni chętni

Są chętni na niechciane maszyn

Z kolei Brian West, wiceprezes Boeinga odpowiedzialny za finanse, ujawnił, że od początku roku koncern dostarczył 105 samolotów, w tym 33 w marcu. Wcześniej amerykański regulator rynku lotniczego, Federal Aviation Administration (FAA), narzucił Boeingowi limit produkcji 38 maszyn miesięcznie. Było to spowodowane incydentem z samolotem B737 MAX9 Alaska Airlines, wynikającym z niedoróbek jakościowych.

Portfel zamówień Boeinga wynosi dzisiaj 6319 samolotów. Jak powiedział Reuterowi Brian West, nie ma dnia, żeby w Seattle nie odebrano telefonu od chętnych na maszyny, których Chińczycy nie chcą. Gdzie Boeing mógłby sprzedać nieodebrane samoloty?

Najłatwiej byłoby na rynkach, które dzisiaj rozwijają się najszybciej, czyli w Indiach, Ameryce Łacińskiej czy w Azji Południowo-Wschodniej. B737 MAX8 są w tej chwili bardzo poszukiwane m.in. przez Air India Express, niskokosztowego przewoźnika należącego do Grupy Air India. Wcześniej dwie maszyny przeznaczone dla Xiamen Airlines bardzo chcieli przejąć Malezyjczycy.

Tyle że zmiana odbiorcy zazwyczaj wiąże się ze sporymi wydatkami. Przemalowanie kadłuba na nowe barwy to wydatek ponad 200 tys. dolarów. Ale koszty zmian w kabinie idą już w miliony dolarów. Więc i dla chińskich przewoźników, i dla Boeinga najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby ostatecznie wojna handlowa chociaż zelżała. A przynajmniej, żeby przemysł lotniczy został z niej wyłączony i działał na zasadzie duty-free. — W obecnej sytuacji nie mamy innego wyjścia niż przerwać budowanie samolotów dla klientów, którzy nie chcą ich odebrać — tłumaczył analitykom w ostatni czwartek Kelly Ortberg. Nie ukrywał jednocześnie, że z niepokojem przygląda się rozwojowi sytuacji w stosunkach USA – Unia Europejska i ryzyku potencjalnego nałożenia ceł odwetowych. — Nie ma dnia, żebyśmy o tym nie rozmawiali z kimś z rządu, w tym z ministrami, a nawet z samym prezydentem — mówił prezes Boeinga.  

Gdyby przy obecnym stanie chińsko-amerykańskich stosunków handlowych przewoźnicy z Kraju Środka musieli zapłacić za nie 225 proc. ceny, stałoby się to dla nich nieopłacalne. Zapewne w tym wypadku zdecydowały nie tylko pieniądze. Miało znaczenie także polecenie władz, aby chińskie linie nie odbierały boeingów.

Boeing rozmawia z Chińczykami

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Dopłaty do rowerów elektrycznych jeszcze w tym kwartale? W grze nawet 4,5 tys. zł
Transport
Polska Grupa Lotnicza ma nowego prezesa. Jest spoza branży
Transport
LOT ogłosił nowe połączenie. Od jesieni poleci do Marrakeszu
Transport
W PKP Cargo odstąpiono od „porozumienia walentynkowego”
Transport
Boeing gorączkowo szuka gotówki. Znów się wyprzedaje