Mikołaj Małecki: Zakaz fotografowania czasami nie wiąże

Zakaz robienia zdjęć obiektów strategicznych musi być odczytany w kontekście innych norm prawa. Słowa Komendanta Głównego Policji zwiastują jednak ryzyko całkowicie arbitralnych ocen.

Publikacja: 26.04.2025 17:20

Mikołaj Małecki: Zakaz fotografowania czasami nie wiąże

Foto: AdobeStock

Zakaz fotografowania obiektów strategicznych nie oznacza, że kierujący autem musi wyłączać wideorejestrator podczas przejeżdżania obok konkretnego obiektu. Za zrobienie zdjęcia z wakacji, jeśli w tle majaczy zarys portu objętego zakazem, nie grozi odpowiedzialność karna. Standardy prawa karnego mogą jednak rozminąć się z praktyką działania służb – zakaz został ujęty bardzo szeroko i obejmuje nawet nieumyślne wykonanie zdjęcia.

Fotografowanie obiektów strategicznych. Zakaz to nakaz?

Ustawa o obronie ojczyzny zakazuje, bez zezwolenia, fotografowania, filmowania lub utrwalania w inny sposób obrazu lub wizerunku obiektów szczególnie ważnych dla bezpieczeństwa lub obronności państwa i innych placówek, jeżeli zostały oznaczone określonym znakiem graficznym. Za złamanie zakazu grozi grzywna lub areszt wymierzane w postępowaniu wykroczeniowym.

To, że określony budynek objęty jest zakazem uwiecznienia go na fotografii lub nagraniu nie oznacza, że karalne stają się wszystkie działania, które doprowadzają do takiego skutku. Nie chodzi przy tym o katalog sytuacji wyraźnie wyłączonych spod zakazu czy też o uzyskanie każdorazowego zezwolenia na wykonanie zdjęcia. Wprowadzony zakaz musi być odczytany w kontekście innych norm powszechnie obowiązującego prawa.

Czytaj więcej

Zakaz fotografowania: co grozi od czwartku za ignorowanie tego znaku

Dotyczy to z pewnością kierujących pojazdami, którzy używają wideorejestratorów. Stosowanie tego typu urządzeń jest legalne. Kierujący wyjeżdżając w trasę włącza kamerkę, by rejestrować sytuacje drogowe i zabezpieczyć się na wypadek kolizji lub wypadku. Jednak gdy przejeżdża obok obiektu szczególnie chronionego, teoretycznie zaczyna wiązać go zakaz wykonywania nagrania. Problem jednak w tym, że zorientowanie się o zakazie obowiązującym w danym miejscu niejednokrotnie zmuszałoby kierujących do naruszenia prawa o ruchu drogowym. Zamiast koncentrować się na drodze, kierowca musiałby obserwować mijane ogrodzenia lub budynki, weryfikując czy przypadkiem nie została na nich umieszczona tabliczka informująca o zakazie fotografowania. Jeżeli tak – ma wyłączyć kamerę. Jeżeli nie – może spokojnie jechać dalej.

W oczywisty sposób kolidowałoby to z obowiązkami kierującego pojazdem, związanymi z bezpiecznym prowadzeniem auta, nakładanymi przez prawo o ruchu drogowym. Kierowca ma przede wszystkim obserwować przedpole drogi. Nie może mieć obowiązku patrzenia wszędzie dookoła i to w każdym momencie – a tylko w ten sposób może dowiedzieć się o zakazie, wyrażonym w tablicy wiszącej na budynku lub ogrodzeniu. Nie można tworzyć norm niemożliwych do zastosowania. Nie można wymagać od obywatela podporządkowania się zakazowi, o którego obowiązywaniu nie może się – zgodnie z prawem – dowiedzieć z powodu wiążących go norm ruchu drogowego.

Czy zakaz fotografowania obejmuje obiekty w tle?

Dlatego kierujący nie ma obowiązku wyłączania wideorejestratora, gdy przejeżdża obok obiektu chronionego. Jeżeli obiekt jest tylko elementem tła uchwyconym podczas płynnego przejazdu auta, nie dochodzi do naruszenia zakazu, skoncentrowanego na szczególnej ochronie określonej placówki. Jeśli wymaga ona zaostrzonej ochrony, należałoby w ogóle zablokować możliwość poruszania się pojazdów w jej pobliżu – oznaczyć drogę zakazem ruchu bądź zlikwidować dostępność danego miejsca poprzez ustawienie ogrodzenia.

Z tego samego powodu nie jest zabronione robienie zdjęć z wakacji na plaży, jeśli w tle na horyzoncie widać zarys portu objętego ustawowym zakazem uwieczniania go na fotografii. Tego typu fotografia nie pogarsza stanu bezpieczeństwa obiektu. Ponadto, osoba znajdująca się w znacznej odległości od portu objętego ochroną nie byłaby w stanie zobaczyć tabliczki wiszącej na jego ogrodzeniu.

Należy więc przyjąć, że zakaz fotografowania wiąże wyłącznie osoby, które są w stanie dostrzec, z określonej odległości, tablice informujące o zakazie robienia zdjęć. Zakaz – by mógł wiązać pod groźbą kary – musi być dla obywatela obiektywnie rozpoznawalny. Zakładając, że nie mamy sokolego wzroku ani obowiązku chodzenia z lornetką, zdjęcia obiektów znajdujących się w tle zasadniczej sceny, wykonane z dystansu, muszą być legalne.

Czytaj więcej

Kto nagrywał białoruskich kibiców na meczu w Warszawie? Czy sprawą zajmą się służby?

Przyszedł, by nagrać czyli kiedy zakaz obowiązuje

Inaczej należy ocenić celowe udanie się w dane miejsce po to, by je sfotografować. Kierowca, który specjalnie włączy wideorejestrator przejeżdżając obok chronionej placówki, naruszy zakaz przewidziany w ustawie o obronie ojczyzny. W gruncie rzeczy chodzi więc o świadome i celowe zachowania godzące w bezpieczeństwo informacyjne, a nie wszelkie – nawet nieumyślne – działania prowadzące do zarejestrowania danego obiektu. Dlatego przepis powinien ograniczać się do „zamierzonego” fotografowania lub filmowania określonych zabudowań, wyłączając z zakresu penalizacji działania nieumyślne.

Zbyt szeroki przepis generuje ryzyko arbitralności w stosowaniu prawa. Wysoce niepokojące są więc słowa Komendanta Głównego Policji, który komentując praktykę policyjną w związku z omawianym zakazem stwierdził w radio TOK FM: „Jeżeli do nas ta informacja wpłynie, to będziemy ustalać z kim mamy do czynienia. Trzeba rozgraniczyć, w jakim celu to (zdjęcie lub nagranie) było robione i komu to służy”. Po pierwsze, niedopuszczalne jest różnicowanie odpowiedzialności karnej w zależności od tego, „z kim mamy do czynienia”… Karalność omawianego wykroczenia nie zależy od tego, kto zrobił dane zdjęcie, ale powinna opierać się wyłącznie na stwierdzeniu, że doszło do zachowania opisanego w przepisach ustawy. Po drugie, z przepisów nie wynika, by znaczenie mogło mieć to, w jakim celu ktoś zrobił nagranie lub komu ono służyło. Słowa Komendanta zwiastują więc ryzyko całkowicie arbitralnych ocen wprost sprzecznych z treścią ustawy.

Komendant ma oczywiście rację: o odpowiedzialności za wykonanie zdjęcia powinien decydować zły zamiar sprawcy oraz kontekst sytuacji. Należy to jednak wyraźnie sprecyzować w obowiązującym prawie. Pozostawienie tej kwestii do swobodnego uznania każdorazowego patrolu policji, który będzie musiał ocenić, „z kim ma do czynienia”, nie wydaje się spójne z wizją państwa prawa.

Autor jest doktorem habilitowanym, profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, prowadzi portal DogmatyKarnisty.pl

Zakaz fotografowania obiektów strategicznych nie oznacza, że kierujący autem musi wyłączać wideorejestrator podczas przejeżdżania obok konkretnego obiektu. Za zrobienie zdjęcia z wakacji, jeśli w tle majaczy zarys portu objętego zakazem, nie grozi odpowiedzialność karna. Standardy prawa karnego mogą jednak rozminąć się z praktyką działania służb – zakaz został ujęty bardzo szeroko i obejmuje nawet nieumyślne wykonanie zdjęcia.

Fotografowanie obiektów strategicznych. Zakaz to nakaz?

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Końskie zaloty, czyli prawo wyborcze do reformy
Rzecz o prawie
Piotr Hofmański: Mój powrót do Sądu Najwyższego nie jest teraz możliwy
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Gdy się przekroczy Rubikon
Rzecz o prawie
Robert Damski: Ustawa o komornikach - jeden z największych gniotów legislacyjnych
Rzecz o prawie
Maciej Zaborowski: O trzech takich, co wygrali. W tle "nieproces"