Wybór przez Krzysztofa Warlikowskiego tego utworu Leoša Janačka nie dziwi. Bohaterkami jego najlepszych spektakli są często właśnie kobiety przegrane, niemogące pogodzić się z bezdusznym, wręcz opresyjnym światem. Krzysztof Warlikowski odnajduje je zarówno w tematach biblijnych i antycznych (Salome, Ifigenia czy Elektra), jak w czasach nam zdecydowanie bliższych, czego przykładem choćby Katarzyna Izmajłowna nazwana „Lady Makbet mceńskiego powiatu”.
Należy do nich też Katia Kabanova, tytułowa bohaterka opery ukończonej przez Leoša Janačka w 1921 roku. Z pięcioaktowego, XIX-wiecznego dramatu Aleksandra Ostrowskiego „Burza” kompozytor wykroił znakomite libretto. Jego opera nie jest sztampowym wyciskaczem łez, choć opowiada o kobiecie, która nękana wyrzutami sumienia po zdradzie męża, decyduje się popełnić samobójstwo. Równie ważny i przejmujący jest świat, w którym żyje Katia: mąż pijak, despotyczna teściowa i mieszkańcy miasta nad Wołgą, pragnący wyrwać się do lepszego świata, ale brak im odwagi lub pieniędzy.
Czytaj więcej
Dwie Polki przygotowały właśnie dwie ważne premiery na francuskich scenach operowych. Naszych artystów występujących tu jest jednak znacznie więcej.
Niezwykła kariera „Katii Kabanovej”
Przed premierą monachijskiej inscenizacji Krzysztof Warlikowski mówi, że w postaci Katii Kabanovej widzi społecznego outsidera, który, nie mogąc żyć w zgodzie ze swoimi pragnieniami i marzeniami, wybiera śmierć, a nie kłamstwo. W oryginalnym tekście ważna jest destrukcyjna siła religii oraz presja społeczna małego rosyjskiego miasteczka nad Wołgą w latach 60. XIX wieku, w którym toczy się akcja. Równie dobrze ten dramat mógłby się rozgrywać dzisiaj w dowolnym miejscu na świecie.
„Katia Kabanova” Leoša Janačka należy do najczęściej obecnie wystawianych w świecie XX-wiecznych oper. Inspiruje najwybitniejszych, współczesnych reżyserów. W ub. roku jej inscenizację w Dreźnie zrealizował słynny Hiszpan Calixto Bieito, z kolei na festiwalu w Salzburgu wystawił ją nie mniej sławny Barrie Kosky.