Michał Płociński: Rafał, pomysłu na tę debatę nie wybronisz

Tytułowe słowa rzucił w Końskich Szymon Hołownia, jedyny wygrany patodebaty kandydatów na prezydenta zorganizowanej właśnie przez Rafała Trzaskowskiego. Trudno o lepsze podsumowanie tej smutnej parodii demokracji.

Publikacja: 12.04.2025 00:08

Kandydat KO Rafał Trzaskowski podczas debaty prezydenckiej w Końskich

Kandydat KO Rafał Trzaskowski podczas debaty prezydenckiej w Końskich

Foto: PAP/Adam Kumorowicz

Czytaj więcej

Wybory prezydenckie. Koniec debat. Czy sprawdzi sie powiedzenie, że wybory wygrywa się w Końskich?

Jak można tak słabo wypaść na własnej debacie? – to pytanie długo będzie odbijać się echem w sztabie Rafała Trzaskowskiego. Ale sztab ten jakoś sobie pewnie poradzi, szczególnie że do tego nieszczęsnego dnia w Końskich radził sobie w kampanii wyborczej nadzwyczaj sprawnie. Ważniejsze jest więc pytanie jak my, obywatele, poradzimy sobie z tak słabą demokracją, w której debaty prezydenckie organizuje sztab kandydata partii rządzącej? Można by gorzko zażartować, że za PiS było podobnie, bo w końcu ówczesna TVP była nieoficjalnym sztabem Andrzeja Dudy, ale naprawdę nie powinno nam być dziś do śmiechu.

Debata prezydencka w Końskich: jak sztab Rafała Trzaskowskiego ramię w ramię z TVP postanowił ośmieszyć polską demokrację

Jeśli Platforma Obywatelska i sam Rafał Trzaskowski narzekali w 2020 roku, że zasady gry w kampanii wyborczej były mocno nierówne, to co powiedzieć o debacie, na której sztab partii rządzącej sam sobie wybiera, z kim będzie debatować jej kandydat? Kiedy ostatecznie – po zmasowanej krytyce – kandydat ten łaskawie zgadza się, by dołączyli inni chętni startujący. Ale w składzie całkowicie przypadkowym – niech wpadają ci, którzy akurat przechodzili „z tragarzami”; którzy zresztą sami otwarcie mówili, że nie czują się w żaden sposób na tę patodebatę zaproszeni, raczej wprosili się w poczuciu bezsilności, że ktoś tak jawnie psuje demokratyczne obyczaje.

Czytaj więcej

Estera Flieger: Jedną debatę w Końskich wygrywa Hołownia. Stanowski Stańczykiem, przegrywa Trzaskowski i TVP

A najgorsze, że wszystko to firmuje telewizja publiczna, która ma ustawowo narzuconą całkowitą bezstronność w prezentowaniu kandydatów biorących udział w wyborach prezydenckich i której dziennikarze mają zakaz udziału w pracach komitetów wyborczych i uczestnictwa przy realizacji audycji wyborczych komitetów – co bardzo celnie zauważył Patryk Słowik z Wirtualnej Polski.

I trudno mówić o różnych interpretacjach, czym właściwie było to wydarzenie, gdy współprowadząca debatę Joanna Dunikowska-Paź z TVP na samym wstępie bez ogródek przyznała, że jest to impreza organizowana przez sztab Rafała Trzaskowskiego, a telewizja dumnie zwana publiczną produkuje ją medialnie i wspaniałomyślnie dzieli się sygnałem ze wszystkimi chętnymi. Zresztą o tym, że TVP nie ma prawa tak jawnie łamać prawa, mówi bez ogródek w „Rzeczpospolitej” mec. Aleksandra Trusewicz.

Czytaj więcej

TVP musi zapewnić wszystkim kandydatom udział w debacie wyborczej

Nie tylko „Rafał pomysłu na tę debatę nie wybroni”, ale nikt nie powinien udawać, że tak powinna wyglądać zdrowa demokracja

„Rafał, pomysłu na tę debatę nie wybronisz” – rzucił w pewnym momencie Szymon Hołownia, jedyny wygrany tej patodebaty. Zresztą nie tylko tej, bo marszałek Sejmu jest pewnie pierwszym kandydatem na prezydenta w historii, który w kilka godzin wygrał dwie debaty wyborcze. Najlepiej wypadł także na Rynku w Końskich podczas jeszcze bardziej karykaturalnej debaty zorganizowanej (choć to za duże słowo, bo to był jeden wielki chaos) przez Telewizję Republika. Ale gdy prywatna telewizja, nawet tak stronnicza jak stacja Tomasza Sakiewicza, ośmiesza kampanię prezydencką, to jest to jednak nieporównywalne z ośmieszaniem demokracji przez debatę organizowaną przez konkretny sztab konkretnego kandydata – i to partii rządzącej – przy wsparciu telewizji utrzymywanej z podatków wszystkich obywateli.

Niestety, debaty tej próbuje bronić nie tylko Rafał Trzaskowski, ale i całkiem sporo innych ludzi, którzy przez lata rządów PiS domagali się równych szans wyborczych dla opozycji, zasadnie oburzali się na skrajną stronniczość TVP Jacka Kurskiego i zupełnie słusznie żądali od ówczesnej władzy poszanowania innych podstawowych zasad demokracji. I naprawdę nie wiem, jak ci sami ludzie mogą dziś udawać, że wszystko jest w porządku. A jak udziału Telewizji Polskiej w tej hucpie próbują bronić moi koledzy po fachu, dziennikarze wolnych mediów, których naprawdę trudno nie cenić, to już zupełnie nie wiem, co mam o tym myśleć. Bo pomysłu na tę debatę nikt nie wybroni.

Jak można tak słabo wypaść na własnej debacie? – to pytanie długo będzie odbijać się echem w sztabie Rafała Trzaskowskiego. Ale sztab ten jakoś sobie pewnie poradzi, szczególnie że do tego nieszczęsnego dnia w Końskich radził sobie w kampanii wyborczej nadzwyczaj sprawnie. Ważniejsze jest więc pytanie jak my, obywatele, poradzimy sobie z tak słabą demokracją, w której debaty prezydenckie organizuje sztab kandydata partii rządzącej? Można by gorzko zażartować, że za PiS było podobnie, bo w końcu ówczesna TVP była nieoficjalnym sztabem Andrzeja Dudy, ale naprawdę nie powinno nam być dziś do śmiechu.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Trzaskowski, Nawrocki i kryzys duopolu. Pięć wniosków z debatowego superpiątku w Końskich
Publicystyka
Estera Flieger: Jedną debatę w Końskich wygrywa Hołownia. Stanowski Stańczykiem, przegrywa Trzaskowski i TVP
Publicystyka
Estera Flieger: Tysięczna rocznica koronacji Chrobrego mogła zrobić się sama
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Drugie dno wojny celnej USA z Chinami
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Przez osiem lat rządów PiS nie „zbliżyło się do prawdy”. Ona jest znana