Konkurs wzbudza emocje i to nie tylko z tego powodu, że dotyczy największej i najważniejszej instytucji artystycznej w Polsce. Zwycięzca konkursu, który na dobre jeszcze się nie rozpoczął, ma przejąć Operę Narodową już za pół roku, co jest pomysłem właściwie kuriozalnym.
Przyjętą przez świat od lat regułą jest wybór z kilkuletnim wyprzedzeniem dyrektora tak wielkiej i złożonej instytucji. Rozumieją to choćby Czesi, u których właśnie mianowany nowy dyrektor Teatru Narodowego w Pradze (łączącego w jeden organizm teatr dramatyczny, operowy oraz baletowy) obejmie swoje stanowisko w 2028 roku! W wielu krajach normą jest, że dyrektor in spe z chwilą mianowania otrzymuje własny pokój w teatrze, by oficjalnie przeprowadzać wstępne rozmowy, poznawać specyfikę tej instytucji, planować repertuar na kolejne lata.
Czytaj więcej
Ministra kultury Hanna Wróblewska powierzyła funkcję dyrektora Teatru Narodowego w Warszawie Janowi Klacie. W głosowaniu 27 stycznia otrzymał trzy głosy, Michał Kotański zaś dwa. O powołaniu decydowała ministra.
W Polsce obowiązuje zaś nadal model działania na chybcika i byle jak. A dzieje się to w resorcie kultury kierowanym przez ministrę Hannę Wróblewską, która sama przez szereg lat prowadziła narodową instytucję, jaką jest Galeria Zachęta. I jakoś nie udało się jej tam zorganizować w przeciągu kilku miesięcy wielkich wystaw z udziałem światowych sław, bo takie przedsięwzięcia przygotowuje się latami. A tego typu niemożliwych rzeczy oczekuje się teraz od Opery Narodowej.
Opera Narodowa. Krótka lista kandydatów na dyrektora
Trudne zadanie czeka więc zwycięzcę konkursu, w którym na liście jest czwórka kandydatów – dyrektorka Teatru Wielkiego w Poznaniu Renata Borowska-Juszczyńska, dyrektor Filharmonii Zielonogórskiej, dyrygent i kompozytor Rafał Kłoczko, scenograf i projektant Boris Kudlička oraz dyrektor Narodowego Centrum Kultury Robert Piaskowski. Była także Agnieszka Franków-Żelazny, ale stanowczo odmówiła. Złożenie jej takiej propozycji to przecież kolejne kuriozum, bo zaledwie 1 stycznia objęła ona dyrekcję Opery Wrocławskiej, w równie nagłym zresztą trybie zabrała się energicznie do wyprowadzenia jej z kryzysu.