Opera Narodowa. Dyrektor poszukiwany w trybie ekspresowym

Ogłoszony wreszcie konkurs na dyrektora Opery Narodowej rozpalił dyskusję o przedstawionych kandydatach i o tych, którzy nie znaleźli się na ministerialnej liście. Rozpoczął się też festiwal rozmaitych postulatów.

Publikacja: 10.02.2025 05:01

Mariusz Treliński i Boris Kudlička otrzymują Złote Medale „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”

Mariusz Treliński i Boris Kudlička otrzymują Złote Medale „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”

Foto: mat. pras.

Konkurs wzbudza emocje i to nie tylko z tego powodu, że dotyczy największej i najważniejszej instytucji artystycznej w Polsce. Zwycięzca konkursu, który na dobre jeszcze się nie rozpoczął, ma przejąć Operę Narodową już za pół roku, co jest pomysłem właściwie kuriozalnym.

Przyjętą przez świat od lat regułą jest wybór z kilkuletnim wyprzedzeniem dyrektora tak wielkiej i złożonej instytucji. Rozumieją to choćby Czesi, u których właśnie mianowany nowy dyrektor Teatru Narodowego w Pradze (łączącego w jeden organizm teatr dramatyczny, operowy oraz baletowy) obejmie swoje stanowisko w 2028 roku! W wielu krajach normą jest, że dyrektor in spe z chwilą mianowania otrzymuje własny pokój w teatrze, by oficjalnie przeprowadzać wstępne rozmowy, poznawać specyfikę tej instytucji, planować repertuar na kolejne lata.

Czytaj więcej

Jan Klata dyrektorem Narodowego. Jan Englert żegna się „Hamletem”

W Polsce obowiązuje zaś nadal model działania na chybcika i byle jak. A dzieje się to w resorcie kultury kierowanym przez ministrę Hannę Wróblewską, która sama przez szereg lat prowadziła narodową instytucję, jaką jest Galeria Zachęta. I jakoś nie udało się jej tam zorganizować w przeciągu kilku miesięcy wielkich wystaw z udziałem światowych sław, bo takie przedsięwzięcia przygotowuje się latami. A tego typu niemożliwych rzeczy oczekuje się teraz od Opery Narodowej.

Opera Narodowa. Krótka lista kandydatów na dyrektora

Trudne zadanie czeka więc zwycięzcę konkursu, w którym na liście jest czwórka kandydatów – dyrektorka Teatru Wielkiego w Poznaniu Renata Borowska-Juszczyńska, dyrektor Filharmonii Zielonogórskiej, dyrygent i kompozytor Rafał Kłoczko, scenograf i projektant Boris Kudlička oraz dyrektor Narodowego Centrum Kultury Robert Piaskowski. Była także Agnieszka Franków-Żelazny, ale stanowczo odmówiła. Złożenie jej takiej propozycji to przecież kolejne kuriozum, bo zaledwie 1 stycznia objęła ona dyrekcję Opery Wrocławskiej, w równie nagłym zresztą trybie zabrała się energicznie do wyprowadzenia jej z kryzysu.

W rozdyskutowanych mediach społecznościowych pojawiły się oczywiście kolejne nazwiska tych, których zabrakło na liście: dyrygenta Łukasza Borowicza, śpiewaka Tomasza Koniecznego, choreografa Krzysztofa Pastora i innych. To są artyści o ogromnym dorobku, lubiani i cenieni, ale zajęci swoimi karierami. Dyrekcję Opery Narodowej otrzymuje się natomiast nie dzięki sympatii widzów oraz własnym sukcesom. Kierowanie instytucją o tak wielkim budżecie i zatrudniającą tysiąc osób wymaga przede wszystkim umiejętności menedżerskich oraz rezygnacji z osobistych ambicji artystycznych.

Opera Narodowa. Konkurs zamknięty czy otwarty

Nie brakuje oczywiście kolejnych głosów, by taki konkurs miał charakter otwarty i by dopuszczono do niego także kandydatów z zagranicy. O dziwo postulują to także ci, którzy uważają się za znawców światowej opery. Aż prosi się, by poprosić o jeden przykład teatru operowego rangi narodowej, gdzie dyrektora wybiera się w otwartym konkursie i przy wtórze powszechnej publicznej dyskusji, jak nieuchronnie by rozgorzała.

Czytaj więcej

Nowa dyrektorka Opery Wrocławskiej, czyli kobieta na kryzys

Wybór dyrektora to zadania dla rad administracyjnych teatru, zarządów lub ministra kultury. We Francji tradycją jest ponadto, że w proces decyzyjny włącza się prezydent, który zaprasza wybranego delikwenta i mocą swojego autorytetu namawia go, by przyjął otrzymaną propozycję.

Nierealne jest również oczekiwanie, by do rywalizacji obok grona osób, które zgłaszają się do każdego konkursu otwartego, stanęli uznani menedżerowie zagraniczni, nieznający przecież polskich układów i realiów. Nie jest to im potrzebne, bo ewentualna przegrana może jedynie narazić ich pozycję na szwank.

Doświadczenia wielu konkursów pokazują, że w przypadku narodowych instytucji są u nas raczej rodzajem zasłony dymnej. Dowodzą przede wszystkim słabej pozycji kolejnych ministrów kultury, którzy nie chcą brać odpowiedzialności za określone wybory personalne. Wybitne osobowości artystyczne czy menedżerskie nie muszą i nie chcą w nich brać udziału, oczekują raczej konkretnych propozycji.

Kto ma największe szanse zostać dyrektorem Opery Narodowej

Konkurs został jednak ogłoszony, pozostaje zatem pytanie, kto więc ma w nim największe szanse? Raczej nie Rafał Kłoczko, najmłodszy w tym gronie, choć to artysta wielu talentów i menedżer z pomysłami. Największe doświadczenie w prowadzeniu teatru operowego ma z kolei Renata Borowska-Juszczyńska. Za jej kadencji Teatr Wielki w Poznaniu nawiązał stałe kontakty z instytucjami i artystami w Europie, a poznańskie spektakle zdobyły dwa operowe Oscary. Sama dyrektorka mało jednak zna skomplikowaną warszawską instytucję.

Czytaj więcej

Oscarowy kompozytor Hans Zimmer zmieni hymn Arabii Saudyjskiej

Opera Narodowa nie kryje natomiast tajemnic przed Borisem Kudličką, bo związany jest z nią od 30 lat, pracował też w rozmaitych teatrach zagranicznych. Wszędzie jednak jako scenograf. Ma także pewne doświadczenia we własnej działalności biznesowej, ale czy to wystarczy? Niedawno z rąk ministry Hanny Wróblewskiej otrzymał (razem z Mariuszem Trelińskim) Złoty Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. To znak zamknięcia pewnego etapu czy otwarcie nowego?

Sprawdzonym menedżerem kulturalnym jest Robert Piaskowski, choć z operą miał niemal wyłącznie związki jako widz czy wręcz fan. Ponadto rok temu powierzono mu kierowanie Narodowym Centrum Kultury i rozpoczął proces przeprofilowania tej instytucji. Musiałby to więc porzucić.

Kto zatem wygra? Zaczyna się czas operowych cudów.

Konkurs wzbudza emocje i to nie tylko z tego powodu, że dotyczy największej i najważniejszej instytucji artystycznej w Polsce. Zwycięzca konkursu, który na dobre jeszcze się nie rozpoczął, ma przejąć Operę Narodową już za pół roku, co jest pomysłem właściwie kuriozalnym.

Przyjętą przez świat od lat regułą jest wybór z kilkuletnim wyprzedzeniem dyrektora tak wielkiej i złożonej instytucji. Rozumieją to choćby Czesi, u których właśnie mianowany nowy dyrektor Teatru Narodowego w Pradze (łączącego w jeden organizm teatr dramatyczny, operowy oraz baletowy) obejmie swoje stanowisko w 2028 roku! W wielu krajach normą jest, że dyrektor in spe z chwilą mianowania otrzymuje własny pokój w teatrze, by oficjalnie przeprowadzać wstępne rozmowy, poznawać specyfikę tej instytucji, planować repertuar na kolejne lata.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opera
Nowa dyrektorka Opery Wrocławskiej, czyli kobieta na kryzys
Opera
Wrocław: „Trójkąt bermudzki” opery i teatru
Opera
Premiera „Czarnej maski”. Czy rzeczywiście nie ma ratunku dla świata
Opera
Konkurs im. Adama Didura. Kobiety śpiewały najlepiej
Opera
„Tosca” z Wrocławia to pierwsza w Polsce opera, która trafi do kin