Spółdzielnie mieszkaniowe nie patyczkują się z osobami, które zalegają z opłatami za mieszkanie własnościowe. Za zaległości rzędu kilkuset złotych wystawiają mieszkania na licytację. Tymczasem niektóre sądy mają wątpliwości, czy taka droga na skróty jest w ogóle dopuszczalna.
O skutkach niepłacenia przekonał się mieszkaniec Zambrowa, zajmujący lokal własnościowy, który nie płacił spółdzielni. Jego dług urósł do 3 tys. zł. Spółdzielnia wystąpiła o nakaz zapłaty. Gdy go dostała, zwróciła się do komornika, by wystawił mieszkanie na licytację. Zadłużony lokator złożył zażalenie na czynności komornika do sądu rejonowego w Zambrowie. Ten uchylił te czynności i umorzył postępowanie w części dotyczącej mieszkania. Zdaniem sądu spółdzielnia nie powinna przeprowadzać egzekucji z mieszkania własnościowego, dysponując jedynie nakazem zapłaty opatrzonym klauzulą wykonalności. Najpierw powinna w sądzie uzyskać w formie orzeczenia zgodę na licytację na podstawie art. 171o ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Przepis ten w wypadku egzekucji z mieszkań własnościowych odsyła do art. 16 ustawy o własności lokali. Ten zaś reguluje, że dopiero gdy właściciel lokalu zalega długotrwale z należnymi opłatami, wspólnota mieszkaniowa może w trybie procesu żądać sprzedaży lokalu w drodze licytacji. Zdaniem sądu ten przepis ma chronić także spółdzielców. Nie może być bowiem tak, by z powodu każdej drobnej zaległości spółdzielnia na podstawie nakazu zapłaty wystawiała mieszkanie na licytację.
Spółdzielnia z Zambrowa odwołała się do Sądu Okręgowego w Łomży. Ten nabrał wątpliwości prawnych. Zawiesił postępowanie i zadał Sądowi Najwyższemu pytanie, czy mieszkanie można licytować ,dopiero gdy ma się zgodę sądu na podstawie ustawy o własności lokali, czy wystarczy tytuł wykonawczy.
Takich wątpliwości nie ma jednak Jarosław Świeczkowski, komornik.
– Spółdzielnie mieszkaniowe nie mogą być traktowane gorzej niż inni wierzyciele – tłumaczy. Ci zaś mogą kierować egzekucję do nieruchomości teoretycznie nawet wtedy, gdy dług wynosi 100 czy 200 zł.