Siekiera w roli głównej: „Idzie wojna, Idzie krwawa rzeź”

„Fala” Rafała Księżyka koncentruje się wokół roku orwellowskiego i Jarocina '84 r., najsłynniejszej edycji festiwalu, postpunku, losach Siekiery, Variete i 1984 r.

Publikacja: 14.03.2025 05:39

Siekiera na dużej scenie festiwalu w Jarocinie w 1984 r.

Siekiera na dużej scenie festiwalu w Jarocinie w 1984 r.

Foto: Mirosław Makowski

Rafał Księżyk po rozległych biografiach, m.in. Roberta Brylewskiego, Kazika Staszewskiego, Tymona Tymańskiego i Muńka Staszczyka w subiektywny sposób, jednych eksponując, innych pomijając, opisał w książce „Fala. Rok 1984 i polski postpunk” losy „mniej słynnych”, za to „bardziej alternatywnych” (dla niektórych kultowych) jak puławski zespół Siekiera, który był największą sensacją Festiwalu Muzyków Jarocin 1984 r. Festiwalu uważanym z jednej strony za wentyl bezpieczeństwa PRL, z drugiej – za nieskrępowaną manifestację młodzieżowej wolności. Prawda leży pewnie po środku. Już bezdyskusyjnie najważniejsza edycja festiwalu odbyła się w 1984 roku.

Fala Rafała Księżyka

Miałem okazję brać udział w tamtych wydarzeniach i na tle, jak to się zwykło pisać, „szarości PRL”, co widoczne jest także w książce Księżyka, Jarocin był eksplozją radosnej wolności – ważną nie tylko dla tysięcy ówczesnych punkowców i metalowców, ale też przyszłego reżysera Grzegorza Jarzyny czy dziennikarza i pisarza Grzegorza Kalinowskiego, mimo że skinheadzi zmusili go do pompowania materaca na polu namiotowym (gdzie było MO?). Coś musiało wisieć w powietrzu, skoro po raz pierwszy przyjechaliśmy tam akurat wtedy, każdy osobno ze swoimi przyjaciółmi.

Na polu namiotowym działał orwellowski radiowęzeł, którego prezenter był tak bezmyślny, że z rozpędu potrafił przeczytać ogłoszenie o treści „prezenter jest głupi”, zaś do namiotów bez pytania wpadała Ochotnicza Straż Pożarna, dziwiąc się, że ktoś nie reprezentuje sojuszu robotniczo-chłopskiego.

To wtedy miał miejsce legendarny koncert Dezertera, jednej z najgłośniejszych formacji punkowych, którą Księżyk uważa na tle innych za lekko przestarzałą. Krytycznie odnosi się wobec dyrektora festiwalu Waltera Chełstowskiego, obciążając go odpowiedzialnością za muzyczne wstecznictwo wcześniejszej Muzyki Młodej Generacji (Kombi, Exodus, Krzak) i brak orientacji w tym, co w muzycznej trawie piszczy. Łatwo głosić postęp ex post.

Kłótnia Skandala i Chełstowskiego

W Jarocinie ’84 doszło do słynnej polemiki, a raczej pyskówki między Skandalem, wokalistą Dezertera, który w upał domagał się od strażaków polania wodą punkowców „pogujących” w gigantycznej piaskowej kurzawce, a Chełstowskim, który uznał to za populistyczną demagogię, ponieważ pod tańczącymi przebiegały korytarze kabli elektrycznych. Dyrektor przerwał koncert, muzycy mieli usłyszeć, że w pobliskim lesie jest gotowych do reakcji 2 tys. zomowców, i dodał karcąco: „Skandal, skończyłeś”.

To był fascynujący dialog między anarchistą a szefem muzycznej imprezy, nomen omen pod szyldem Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, na który się sikało – oczywiście antysystemowo (mam zdjęcia). Szkoda, że Księżyk w dość poważnym opisie nie wspomina zdarzenia, które wskazywało, że Jarocin nie był do końca poważną imprezą, bo było tam sporo śmiechu z kompromitującej powagi systemu socjalistycznego. Muzycy Dezertera w przerwie między protest songami czytali przecież fragmenty komiksu o Hansie Klossie i Brunerze, a tysiące normalsów zwijało się ze śmiechu, bo Kloss, tak jak czterej pancerni, byli wtedy dla nas synonimem propagandy PRL i jej ściemy, która mitologizowała, co się da. Dlatego tak wielkim powodzeniem cieszyły się występy grupy Piersi z Pawłem Kukizem, śpiewającym i recytującym socrealistyczne wiersze najsłynniejszych poetów o ptaszkach pokoju, czego nie mogła mu zabronić cenzura – korzystał wszak ze zbiorku dopuszczonego do druku.

Księżyk oczywiście nie musiał pisać o występie Ostatniego Takiego Trio, które ożywiało atmosferę w stylu Blues Brothers. Wybrał sobie przecież inny temat: postpunk i zimną falę, które były wówczas na polskich estradach nowością. Dodajmy jednak, że w dużej mierze pretensjonalną, nadętą w swej ponurości i podejmowaniu najbardziej depresyjnych tematów aż za granicami przesady. O wiele ciekawsze były zespoły trójmiejskie i znakomity występ Pancernych Rowerów. Tamten czas zapisała płyta „Fala”, od której wziął się tytuł książki, wydana przez polonijną (niepaństwową, jak czytamy) firmę Polton.

Siekiera ostro gra

Na szczęście w centrum uwagi autora jest historia puławskiej Siekiery. To pyszna opowieść o realiach PRL. Muzycy przyjechali do Jarocina (perkusista stopem, bo zapił) w towarzystwie kaowca, który karmił ich chlebem z pasztetem, muzycy zaś, choć groźnie wyglądali – irokez Tomasza Budzyńskiego i ćwieki nawet w majtkach robiły wrażenie – jak na dzieci nauczycielek przystało, byli raczej spokojni, kulturalni i wyedukowani.

Teksty („Idzie wojna, Idzie krwawa rzeź”) połączone z brutalną muzyką na tle wszystkich innych zespołów robiły wrażenie, choć nie powiem, że traktowaliśmy je ze śmiertelną powagą: to była nowa odsłona groteskowego, wojennego turpizmu. Trudno było się nie śmiać przy takich frazach jak „Przyszli rano, zabić, skuć/ Czterech karłów, byk bez nóg”. Nic dziwnego, że funkcjonariuszka mediów stanu wojennego Urszula Biełous z „Polityki” nie mogła się skomunikować z liderem Siekiery Tomaszem Adamskim, tekściarzem i kompozytorem.

Niestety, nie chciał się dogadać również z innymi muzykami z grupy, w tym Tomaszem Budzyńskim (później Armia). Zanim odszedł, groźnie wyglądająca Siekiera zaliczyła m.in. występ na festiwalu Rock na Wyspie we Wrocławiu, gdzie na własne uszy słyszałem, jak fan pytał Budzyńskiego „Ty, Siekiera, masz bilety na Kajagoogoo?”, co było ewidentnym szyderstwem z faktu, że Siekiera gra na jednej imprezie z przedstawicielami „fryzjerskiego popu”. To prawda: fani bywali jak kibole. Szkoda. Nieprawdą jednak jest, że pierwszy dzień imprezy przerwała eksplozja granatu dymnego: doszło do zerwania chmury.

Źle o Ciechowskim

Księżyk opisuje też historię nagrania, drugiej, już nowofalowej, płyty Siekiery „Nowa Aleksandria”, do której doprowadziło zwycięstwo w konkursie na festiwalu opolskim, gdy w jury była m.in. Kora. Piękna jest anegdota o upijaniu redaktora Krzysztofa Szewczyka z Dwójki, by zrealizował teledysk piosenki „Misiowie puszyści”. Teledysk powstał, zespół się pokłócił, a wideo i tak zdjęła z anteny cenzura.

Ogromną wartością książki jest to, że przypomina znaczenie toruńskiego Klubu Od Nowa, gdzie odbywał się Festiwal Nowofalowych Grup Rockowych, bo tam debiutowała m.in. Republika (pierwszy menedżer Waldemar Rudziecki bardzo źle mówi o Grzegorzu Ciechowskim).

Barwnie i szeroko omówiony jest festiwal Poza Kontrolą, o swoim znaczeniu i wpływach opowiada jego animator, działający w Rivierze Remont Grzegorz Brzozowicz. Czytamy o grupach Chieny Cmentarne, perypetiach Kontroli W i Kosmetyków Mrs Pinky z Wojciechem Jagielskim, Variete, 1984, One Millions Bulgarians, Aurorze, a także znaczeniu Rozgłośni Harcerskiej. Może warto było więcej napisać o Madame z Robertem Gawlińskim?

O tej i innych kwestiach można dyskutować, ale przeczytać książkę i poznać zawarte w niej historie – warto.

„Fala" Rafała Księżyka

„Fala" Rafała Księżyka

Foto: Mat.Pras./ Wydawnictwo Czarne

Rafał Księżyk
„Fala. Rok 1984 i polski postpunk”
Wydawnictwo Czarne, 2025

Rafał Księżyk po rozległych biografiach, m.in. Roberta Brylewskiego, Kazika Staszewskiego, Tymona Tymańskiego i Muńka Staszczyka w subiektywny sposób, jednych eksponując, innych pomijając, opisał w książce „Fala. Rok 1984 i polski postpunk” losy „mniej słynnych”, za to „bardziej alternatywnych” (dla niektórych kultowych) jak puławski zespół Siekiera, który był największą sensacją Festiwalu Muzyków Jarocin 1984 r. Festiwalu uważanym z jednej strony za wentyl bezpieczeństwa PRL, z drugiej – za nieskrępowaną manifestację młodzieżowej wolności. Prawda leży pewnie po środku. Już bezdyskusyjnie najważniejsza edycja festiwalu odbyła się w 1984 roku.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Literatura
Niezbyt przyjemne tajemnice rosyjskich imigrantów. Druga kadencja Busha i Trump
Literatura
Wojna w Ukrainie według Szczepana Twardocha: Żaden diament, sam popiół zostanie
Literatura
Tajemnica zamachu na prezydenta we Lwowie. Nagroda dla Grzegorza Gaudena
Literatura
Jak Einstein bronił Skłodowską-Curie przed „gadami" i „bredniami"
Literatura
Kto według Sally Rooney należy do pokolenia bez wyjścia?
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń