– Stanisław Tym rozpoczął współpracę z „Rzeczpospolitą” w połowie lat 90. – wspomina Jacek Lutomski, wieloletni redaktor działu kultury (do 2018 r.), a wcześniej „Magazynu Rzeczpospolitej” i „TeleRzeczpospolitej”. – Wtedy w naszej redakcji wielkim wydarzeniem na początku roku było rozstrzygnięcie plebiscytu czytelników „Złota piątka” na najlepszych i najpopularniejszych aktorów, reżyserów, ludzi kultury, bohaterów wywiadów w cyklu „Zbliżenia”.
Staszek zdecydował się pomóc mi w prowadzeniu tych uroczystości, na które przychodziło wiele artystycznych znakomitości. A było to w czasach, kiedy w Polsce nie było jeszcze szaleństwa czerwonych dywanów i ścianek. Tym, przy całej swojej wyjątkowej skromności i delikatności, był gwiazdą tych wieczorów. Największe tuzy polskiej kultury chciały się z nim spotkać, pogadać, zrobić wspólne zdjęcie. O błyskotliwości i poczuciu humoru jego konferansjerki nie ma nawet co wspominać, bo był w tym mistrzem. Sam musiałem się pilnować, żeby nie zapomnieć o scenariuszu, bo jego improwizacje były niezwykle wciągające.
Czytaj więcej
Polska kultura straciła jednego ze swoich najwybitniejszych artystów – Stanisława Tyma. Aktor, reżyser i satyryk, zmarł w wieku 87 lat. Ludzie kultury i politycy żegnają legendę polskiego filmu.
Stanisław Tym i „Rzeczpospolita”
Później Stanisław Tym rozpoczął współpracę z „Rzeczpospolitą” jako stały felietonista, a nawet redaktor: sam przygotowywał w wydaniu weekendowym całą kolumnę „Fotel. Potyliczny organ Tyma”.
– To właśnie tu powstał wspaniały jego autoportret kreślony delikatną kreską – przypomina Jacek Lutomski. – Na czas wakacji Tym miał do dyspozycji specjalną, autorską stronę „Na fali”, którą redagował do ostatniej chwili, więc materiały do drukarni musieliśmy wysyłać po deadlinie specjalnym transportem. Warto też pamiętać, że Stanisław Tym był autorem „Szopek noworocznych”, których teksty publikowaliśmy w kolorowym „Magazynie Rzeczpospolitej”.