80 lat temu, 27 października 1932 roku, urodziła się Sylvia Plath (zm. w 1963 roku). Fragment tekstu z archiwum tygodnika Plus Minus
Krytycy widzieli ją już bodaj we wszystkich wcieleniach. Była więc wojującą feministką i dobrowolną ofiarą patriarchatu, ostatnią prawdziwą romantyczką i współtwórczynią nowoczesnej szkoły konfesyjnej w poezji. Była nawet obłąkanym geniuszem i męczennicą, programowo odrzucającą wiarę w lepsze jutro.
Kim naprawdę była Sylvia Plath, najpopularniejsza współczesna poetka amerykańska, która w wieku 31 lat odebrała sobie życie? Świat literacki z dużym podnieceniem przyjął "sensacyjne", bo poświęcone Plath, wiersze jej męża, Teda Hughesa. Czy jednak przynoszą one odpowiedź na to pytanie? Plath odeszła jako młoda kobieta, w chwili, gdy właśnie zaczęła odnosić sukcesy: jej powieść "Szklany klosz" stała się bestsellerem, a zbiór poezji "Colossus" opublikowano w Anglii i w USA. Pozostała Poetką Milczącą. Moną Lizą literatury, która sama już niczego nie potwierdzi, ani niczemu nie zaprzeczy.
Zima po raz ostatni
Przez pierwsze dwadzieścia lat od śmierci poetki bezpośredniej przyczyny jej tragedii dopatrywano się w nieudanym małżeństwie. W październiku 1962 roku Plath rozstała się z mężem (odkryła jego zdradę) i zaraz po tym, niemalże na dowód wstrząsu jakiego doznała, napisała dwadzieścia sześć swoich najlepszych wierszy, w których przedstawiła się jako oszukana, na przemian zbuntowana i zrezygnowana kobieta walcząca z samotnością. Ci, którzy widywali Sylvię w ostatnich miesiącach jej życia, także zdawali się potwierdzać tę tezę. Po wyprowadzce Hughesa Plath nie chciała nawet pozostać w ich wiejskim domu w Devonie. Przeprowadziła się do Londynu, gdzie wynajęła bardzo skromne mieszkanie, którego jedyną chyba zaletą był fakt, iż kilkadziesiąt lat przed nią rezydował tam inny poetycki geniusz: W. B. Yeats. Zima 1962/63 była w Anglii zimą stulecia i Plath, nieodporna na chłód, raz po raz zapadała na przewlekłe przeziębienia, przeżywając wówczas napady strachu i depresji. Czuła się bezradna: sama, chora, z dwójką maleńkich dzieci wymagających opieki, do tego odcięta od świata: rury z ciepłą wodą pękały i niszczyły kable telefoniczne. W jeden z tych szarych, ponurych ranków odkręciła gaz.
Mimo wysiłków biografów i badaczy literatury niczego do końca nie wyjaśniono. Zarówno Ted Hughes, jak i najbliższa rodzina Plath odmawiali jakichkolwiek komentarzy na temat jej śmierci. Sytuacja zmieniła się dopiero w roku 1982, gdy Hughes ogłosił drukiem pamiętniki byłej żony. W świecie literackim zawrzało. Oto Sylvia, do tej pory jedynie niewinna ofiara zdrady, jawiła się w nich jako osoba zaborcza, mściwa i konfliktowa, zaś jej poezja - jako produkt nadzwyczaj wytężonej pracy. Opinie głoszone przez Plath w pamiętnikach są kontrowersyjne, zaś słowa raniły nie tylko literackich rywali, ale też tych, których kochała i ceniła.