Unia Europejska nie wycofuje się z ESG

Dla wielu podmiotów, z którymi rozmawiamy, kwestie ESG są ważne dla właściciela, inwestora, pracowników, kontrahentów czy instytucji finansowych. Czasami są wpisywane w zamówienia, przetargi – mówi Łukasz Głuch, partner w PwC Polska.

Publikacja: 25.04.2025 05:59

Łukasz Głuch, partner w PwC Polska

Łukasz Głuch, partner w PwC Polska

Foto: antoniloskot.com

Jakie są wasze doświadczenia po pierwszych raportowaniach zgodnie z CSRD i czy są to w ogóle faktycznie pierwsze raportowania? Tak naprawdę wiele spółek już wcześniej takie raporty tworzyło.

Na pewno było to bardzo duże wydarzenie dla raportujących przedsiębiorstw. O ile wcześniej faktycznie część raportowała kwestie zrównoważonego rozwoju, o tyle do tej pory nie było jednych, powszechnie obowiązujących standardów. Nowe, europejskie standardy raportowania zrównoważonego rozwoju (ESRS) zostały wprowadzone w Unii Europejskiej. Mówimy o dużej grupie podmiotów, bo spółek w Polsce, które miały obowiązek raportowania za 2024 rok, jest około 150.

Czytaj więcej

Zrównoważony rozwój i odpowiedzialność społeczna – jak te obszary wpływają na HR?

W PwC mieliśmy okazję pracować z kilkudziesięcioma podmiotami, zarówno w charakterze audytora, jak i przy projektach doradczych. Proces raportowania dla spółek, które wcześniej informowały o kwestiach ESG lub poddały się dobrowolnej atestacji w latach wcześniejszych, był znacznie mniej uciążliwy. Wiedziały one, jak się współpracuje z audytorem i jakiego rodzaju pytania zadaje.

Patrząc szerzej, nie był to przesadnie efektywny proces w pierwszym roku. Praktyka dopiero się kształtuje i na pewno w kolejnych latach będzie lepiej.

Co było największym problemem?

Pewne kwestie się powtarzały, przede wszystkim w dwóch obszarach. Pierwszym jest ocena podwójnej istotności, a drugim taksonomia.

Większość klientów zaczęła przygotowania wcześniej, ale mimo tego, biorąc pod uwagę stopień komplikacji i brak jednoznacznych interpretacji, właściwie nie zdarzył się przypadek, żebyśmy jako audytorzy nie mieli większych czy mniejszych komentarzy do oceny podwójnej istotności.

Co było przedmiotem dyskusji?

Na przykład łańcuch wartości. Gdzie się zatrzymać z analizą, jak głęboko raportować. Było sporo dyskusji z klientami, gdzie postawić tę granicę.

Innym obszarem było przypisywanie wagi przy określaniu istotności. Często stosowano na przykład skalę, gdzie pięć jest czymś, co jest bardzo istotne, a jeden – mało istotne. Mieliśmy dyskusje na temat tego, dlaczego coś jest raportowane jako trzy albo cztery, jak to uzasadnić i czy było to odpowiednio dokumentowane.

A jakie były wyzwania związane z taksonomią?

Tu dyskusje koncentrowały się głównie wokół tego, które działalności podlegają pod taksonomię. Taksonomia jest ciekawym przykładem. Mimo że była przez przedsiębiorstwa niefinansowe raportowana w poprzednich latach, nie była wcześniej atestowana. Wraz z atestacją pojawiły się pytania, wątpliwości i czasami także korekty.

Z czego to wynika?

Po pierwsze, ze stopnia skomplikowania przepisów. Techniczne kryteria to bardzo obszerne dokumenty. Po drugie, nie ma tam czegoś takiego jak poziom istotności. Spółka, która ma miliard złotych przychodów ze sprzedaży, nadal musi przeanalizować działalność za milion złotych i ustalić, czy podlega pod taksonomię. Dyrektywa Omnibus może w tej kwestii przedsiębiorstwom pomóc.

Inna rzecz, która była ważna, to presja czasu. Bardziej stabilne wersje raportów pojawiały się relatywnie blisko daty raportowania. Nakłada to sporą presję i na audytora, i na klienta. Audytor musi sprawdzić kompletność ujawnień zgodnie ze standardami. Wzrasta też oczywiście ryzyko, że gdzieś zostaną popełnione błędy.

To jest na pewno jeden z obszarów, nad którym trzeba pracować w przyszłości. Powinniśmy dążyć do modelu, który funkcjonuje dobrze przy audytach finansowych, w którym znaczna część prac może być wykonana przed dniem bilansowym. Najważniejsze, żeby nie zostawić na sam koniec największych tematów, tylko rozłożyć je w czasie.

Ważnym wątkiem jest użyteczność sprawozdawczości zrównoważonego rozwoju. Te raporty są często bardzo obszerne. Czy nie mamy przerostu formy nad treścią? Ponadto część publikowanych informacji ma wydźwięk stricte marketingowy.

W naszym badaniu PwC Global Investor Survey za 2024 r. 71 proc. respondentów powiedziało, że ich zdaniem kwestie zrównoważonego rozwoju powinny być elementem strategii przedsiębiorstw. Około trzech czwartych zainwestowałoby lub zwiększyłoby swoje zaangażowanie w podmioty, które traktują kwestie zrównoważonego rozwoju jako istotne.

To pokazuje, że – po pierwsze – są to rzeczy, które od dawna są ważne dla inwestorów. Po drugie, mamy do czynienia z jednolitymi standardami raportowania. Po trzecie, raportowanie jest weryfikowane poprzez atestację, co zwiększa wiarygodność.

Nie oznacza to, że teraz raporty nie są już obszerne. Często mają więcej niż 100 stron. W niektórych przypadkach może jest to zasadne. W przyszłości warto jednak nad tym popracować i raporty skrócić – bez uszczerbku dla ich użyteczności dla interesariuszy.

Jak do tego wszystkiego się ma Omnibus? Intencje są dobre, natomiast sporo spółek twierdzi, że jest bardzo duży bałagan w przygotowaniach. Co w takim razie powinny robić firmy?

Zacznijmy od tego, że Omnibus jest inicjatywą legislacyjną, która ma na celu uprościć między innymi sprawozdawczość zrównoważonego rozwoju, czyli dyrektywę CSRD, taksonomię, standardy ESRS oraz zmniejszyć ilość informacji wymaganych przez te standardy. Ma także wprowadzić standard dla dobrowolnego raportowana dla mniejszych podmiotów. 3 kwietnia 2025 r. Parlament Europejski uchwalił tzw. stop the clock, przesuwając raportowanie dla części podmiotów, planowane na 2025, o dwa lata – na 2027 r.

To, co jeszcze Omnibus planuje wprowadzić, to próg zatrudnienia, od którego spółki będą raportowały, określony wstępnie na 1000 pracowników. Idea z wyższym progiem niż obecnie jest taka, żeby zmniejszyć liczbę firm objętych obowiązkiem raportowania. Przekładając to na polskie realia, liczba raportujących spółek spadłaby z około 3500 do poniżej 500. Jest to duża zmiana. Dyskusje na ten temat wciąż trwają.

W Omnibusie są zawarte plany wprowadzenia wymogów raportowania taksonomii powyżej 450 milionów euro przychodów czy wprowadzenia progów istotności. Zobaczymy, co dokładnie zostanie przyjęte. Na ten moment wiemy, że raportowanie za 2025 rok zostanie przesunięte o dwa lata, kiedy tylko zmiany zostaną wdrożone w polskiej ustawie o rachunkowości.

Ale to chyba nie znaczy, że spółki powinny ten temat odłożyć na półkę?

To nie jest tak, że Unia Europejska zapomniała i wycofuje się ze wszystkich działań na rzecz zrównoważonego rozwoju, priorytetów związanych z niskoemisyjnymi rozwiązaniami i transformacją energetyczną. To pozostaje aktualne. Omnibus dotyczy uproszczenia sprawozdawczości. Dla wielu podmiotów, z którymi rozmawiamy, kwestie ESG są ważne dla właściciela, inwestora, pracowników, kontrahentów czy instytucji finansowych, z którymi współpracują. Czasami są wpisywane w zamówienia, przetargi, w których uczestniczą. Interesariuszy jest wielu, więc nie powinno się porzucać wszystkiego.

Jeśli ktoś na przykład zaczął pracować nad oceną podwójnej istotności, to w mojej ocenie powinien skończyć przygotowania. Chociażby ze względu na to, że ma zidentyfikować kwestie istotne dla danej spółki. Kierownictwo powinno wiedzieć, które obszary są kluczowe. Dzięki temu można nimi odpowiednio zarządzać.

Przyszłość pokaże, co się zadzieje dalej z Omnibusem i jakie uproszczenia zostaną wprowadzone. Jest w nim również propozycja uproszczonych wymogów dla spółek poniżej 1000 pracowników. To może być dosyć ciekawe dla części podmiotów.

Jak współpracuje się ze spółkami w obszarze ESG, czy widać zrozumienie z ich strony, czy może są już zmęczone niepewnością?

Na pewno pojawia się zmęczenie, ale myślę, że ono jest przejściowe i ma związek z tym, że to pierwsze raportowanie na taką skalę. W kolejnym roku będzie ono przebiegało znacznie sprawniej. Dodatkowo na plus jest także spełnienie oczekiwań inwestorów, właścicieli oraz instytucji finansowych. Te informacje są potrzebne, żeby odpowiednio zarządzać biznesem.

Na koniec przejdźmy jeszcze do kwestii kadrowych. Czy audytorzy nie mają problemu, żeby znaleźć osoby z kompetencjami związanymi z ESG?

Przygotowywaliśmy się do tego od dłuższego czasu. Z moich obserwacji wynika, że łatwiej było nam nauczyć osoby z doświadczeniem audytowym kwestii niefinansowych, szczególnie społecznych i ładu korporacyjnego, niż w drugą stronę.

Mamy także dostęp do osób, które są specjalistami, czy to w zakresie środowiskowym, taksonomii, czy podwójnej istotności. Oczywiście prawda jest też taka, że tych ekspertów na rynku dużo nie ma. Jednak myślę, że dla audytorów to bardzo ciekawe doświadczenie i z chęcią podjęli się wyzwania, które pozwoliło im zrobić coś nowego w tym ważnym obszarze, jakim jest zrównoważony rozwój.

Jakie są wasze doświadczenia po pierwszych raportowaniach zgodnie z CSRD i czy są to w ogóle faktycznie pierwsze raportowania? Tak naprawdę wiele spółek już wcześniej takie raporty tworzyło.

Na pewno było to bardzo duże wydarzenie dla raportujących przedsiębiorstw. O ile wcześniej faktycznie część raportowała kwestie zrównoważonego rozwoju, o tyle do tej pory nie było jednych, powszechnie obowiązujących standardów. Nowe, europejskie standardy raportowania zrównoważonego rozwoju (ESRS) zostały wprowadzone w Unii Europejskiej. Mówimy o dużej grupie podmiotów, bo spółek w Polsce, które miały obowiązek raportowania za 2024 rok, jest około 150.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Chiny zbliżają się do UE. Rekord na GPW. Ukrainie grozi niewypłacalność
Biznes
Trwa konkurs dziennikarski „Voice Impact Award”
Biznes
Davos w cieniu skandalu. Założyciel forum oskarżany o nadużycia finansowe i etyczne
Materiał Partnera
Kurierzy z międzynarodowymi walizkami
Biznes
Zwrot w wojnie handlowej Trumpa z Chinami. Ukraina odrzuca propozycje USA