Życie po czesku

Leszek Dawid mówi Małgorzacie Piwowar, dlaczego wybrał tekst Petra Zelenki dla Teatru TVP.

Publikacja: 10.04.2014 09:45

„Skutki uboczne” Petra Zelenki. W roli głównej Krzysztof Stroiński ?(na zdjęciu ?z lewej).?Premiera

„Skutki uboczne” Petra Zelenki. W roli głównej Krzysztof Stroiński ?(na zdjęciu ?z lewej).?Premiera spektaklu ?w najbliższy ?poniedziałek ?w Jedynce ?o godz. 20.20

Foto: PAT

Rz: ?Jest pan wielbicielem filmów Petra Zelenki?

Leszek Dawid: ?Bawi mnie jego poczucie humoru – słynne czeskie autoironiczne spojrzenie na świat, pełne ciepła dla ludzkich słabości. Lubię jego filmy, a zwłaszcza „Guzikowców" i jego bohaterów z kosmicznych, zdawałoby się, światów. „Skutki uboczne" to także katalog niebanalnych, wyrazistych postaci. Długo jednak zastanawiałem się nad realizacją tego tekstu Zelenki, bo jest bardzo deklaratywny, mówi wprost, że kapitalizm jest zły i że o kręgosłup moralny strasznie dziś trudno. Trzeba było szukać w nim niuansów i odcieni, by historia nie była tak jednoznaczna.

Zobacz galerię zdjęć

Zelenka napisał „Skutki uboczne„ z myślą o dwóch aktorach ze Starego Teatru, Janie Peszku i Krzysztofie Globiszu, ale ostatecznie „Skutki uboczne" miały premierę w Pradze

.

Petr powiedział mi o swoim pomyśle na obsadę, ale ja miałem inny i on to zaakceptował. Nie widziałem praskiego przedstawienia, ale Zelenka zrealizowane przeze mnie, telewizyjne – tak. Stwierdził, że jest znacznie bardziej refleksyjne, niż zakładał. Oryginalny tekst plasuje się bliżej groteski. Gdybym ja pisał „Skutki uboczne", pewnie szukałbym podobnego zakończenia... Śmiejemy się, bo chwilami jest zabawnie. Jednak często nie zastanawiamy się nad powtarzalnością zdarzeń w naszym życiu, nie wyciągamy z niej wniosków. Brakuje czasu na refleksję.

O czym jest ta opowieść?

To wielowarstwowa konstrukcja i nie da się jednoznacznie powiedzieć, która z warstw jest najistotniejsza. Pierwszoplanowymi postaciami są dwaj dojrzali mężczyźni, przyjaciele z czasów młodości: Jerzy (Krzysztof Stroiński), artysta fotograf i zarazem idealista, który nie splamił się dotąd chałturami, oraz Jan (Adam Ferency), szef marketingu firmy farmaceutycznej wprowadzającej na rynek nowy lek. O realizację spotu reklamowego tego specyfiku zabiega agencja, która składa propozycję współpracy Jerzemu. Kolejne zdarzenia wytrącają nas z poczucia pewności, co dobre, a co nie.

Mamy do czynienia z opowieścią o wartościach moralnych, których wyznawanie niesie skutki uboczne?

Nie ma tu odpowiedzi, są tylko pytania. I dobrze, bo nie chodzi o moralizowanie, lecz o zastanawianie się nad złożonością ludzkich postaw i wyborów. Można prawie niezauważalnie znaleźć się jak Jerzy po przeciwnej stronie barykady, której się broniło, nie rejestrując, kiedy to się stało. Wydawałoby się, że to także starcie człowieka z zasadami i tego, który oddał się systemowi. Ale obaj mieli kiedyś podobne ideały i kiedy spotykają się po 30 latach, są w całkiem innych miejscach. Podoba mi się, że ten tekst nie ocenia ludzi, tylko im się przygląda.

Jest wyjątkowo aktualny...

Rzeczywiście, dotyczy problemów wszystkich pokoleń, począwszy od tych, które właśnie wchodzą w dorosłe życie. Hanka (Dawid Ogrodnik) szuka idola, mówi, że chce jasnej wytycznej, co jest dobre, a co złe. Pragnie, by jego deklaracja i działanie miały taką wagę jak przed laty, dla pokolenia rodziców, podpisanie Karty 77. Dla młodych ludzi dzisiaj poszukiwanie tożsamości jest bardziej istotne niż kiedykolwiek. Ale nie ma już do podpisania Karty 77...

Pierwszy raz pracował pan w Teatrze Telewizji. Trudniej niż przy realizacji filmów?

Inaczej. Tekst jest dramatyczny, a narzędzia filmowe. W kontekście prób to niczym się nie różniło od przygotowań do spektaklu. Potem trzeba było znaleźć środki inscenizacyjne adekwatne do tekstu i warunków. Razem z operatorem Łukaszem Guttem postanowiliśmy filmować długimi ujęciami, co pozwoliło aktorom budować przebieg emocjonalny na poziomie sceny, a nie tylko na poziomie ujęcia. Pracę z aktorami wspominam jako ogromną przyjemność – miałem świetny zespół. Pierwszy raz spotkałem się w pracy z postawą bardzo krytycznego stosunku wobec swojego bohatera, którą reprezentował Krzysztof Stroiński. To było bardzo ciekawe.

Wróci pan jeszcze do filmu dokumentalnego?

Kiedy znajdę temat, który mnie porwie i sprawi, że kolejny rok albo dwa będę w stanie poświęcić tylko temu. To fantastyczna podróż, w której istotą nie jest odtwarzanie, ale rozpoznawanie rzeczywistości. W chwili startu nie wiadomo, gdzie ta przygoda się skończy. Tak jak przy pisaniu scenariusza. Trzeba pozostawać do końca otwartym na swoich bohaterów i podążać tam, gdzie nas zaprowadzą.

rozmawiała Małgorzata Piwowar

Rz: ?Jest pan wielbicielem filmów Petra Zelenki?

Leszek Dawid: ?Bawi mnie jego poczucie humoru – słynne czeskie autoironiczne spojrzenie na świat, pełne ciepła dla ludzkich słabości. Lubię jego filmy, a zwłaszcza „Guzikowców" i jego bohaterów z kosmicznych, zdawałoby się, światów. „Skutki uboczne" to także katalog niebanalnych, wyrazistych postaci. Długo jednak zastanawiałem się nad realizacją tego tekstu Zelenki, bo jest bardzo deklaratywny, mówi wprost, że kapitalizm jest zły i że o kręgosłup moralny strasznie dziś trudno. Trzeba było szukać w nim niuansów i odcieni, by historia nie była tak jednoznaczna.

Pozostało 85% artykułu
Kultura
Sprzeciw wobec planów odwołania dyrektora Muzeum Historii Polski Roberta Kostry
Kultura
Prof. Małgorzata Omilanowska-Kiljańczyk dyrektorką Zamku Królewskiego
Kultura
DALI CYBERNETICS - Immersyjna podróż w głąb genialnego umysłu Salvadora Dalí
Kultura
Profesor Wojciech Fałkowski odwołany ze stanowiska dyrektora Zamku Królewskiego
Kultura
Rebecca Horn, legendarna niemiecka artystka o międzynarodowej sławie, nie żyje