W ten zręczny sposób BFG i łożące na niego banki komercyjne nie będą musiały ponosić kosztów kolejnych przegranych Getinu w sądach, a jednocześnie zatrzymają sobie wszystkie zyski z pozostałej działalności banku. Sytuacja kredytobiorców jest teraz taka, że nawet kiedy sąd przyzna im rację, to wyegzekwowanie jakichkolwiek środków od banku będzie niemożliwe. Na mocy ustawy o BFG i przymusowej restrukturyzacji, wszystkie postępowania sądowe mogą zostać zawieszone na wniosek BFG, a egzekucja już zapadłych wyroków jest niemożliwa - więc należy się spodziewać, że bank przez najbliższe kilka, kilkanaście miesięcy będzie nietykalny, a potem zapewne ogłosi upadłość, tak jak się to stało w sierpniu z Idea Bankiem, który wcześniej pozostawał w przymusowej restrukturyzacji przez ponad rok.
Aktualnie dominująca linia orzecznicza Sądu Najwyższego stwierdza nieważność umów kredytu odnoszących się do kursów wyznaczanych arbitralnie przez bank i nie zawierających przejrzystego wyjaśnienia skutków ekonomicznych indeksacji kredytu do waluty obcej. W dalszej kolejności nieważność umowy powoduje konieczność wzajemnego zwrotu świadczeń. No i tu zaczyna się problem, bo o ile Getin w restrukturyzacji czy później w upadłości oczywiście może domagać się zwrotu tego co sam kiedyś wypłacił, o tyle zwrot na rzecz kredytobiorcy nastąpi tylko w miarę posiadanych przez bank środków, po podziale pomiędzy wszystkich wierzycieli. Bez dokładanej znajomości ksiąg banku trudno powiedzieć jaki będzie bilans netto, ale skoro bank został objęty przymusową restrukturyzacją, to można założyć, że wierzyciele banku, czyli kredytobiorcy, odzyskają niewielki procent swojego roszczenia o ile w ogóle.
Czytaj więcej
Dla dłużników banku jego problemy finansowe nie wpływają ani pozytywnie ani negatywnie na ich obowiązek spłaty zobowiązań. Ale frankowicze mogą mieć problem z egzekucją należnych im kwot od banku - wskazuje sędzia Cezary Zalewski, były szef warszawskiego sądu restrukturyzacyjnego.
O ile jeszcze osoby, które do tej pory zapłaciły bankowi mniej niżotrzymały mogą – pod pewnymi warunkami – dokonać potrącenia i w ten sposób się rozliczyć z bankiem, o tyle w fatalnej sytuacji znalazły się osoby, które z różnych powodów już spłaciły kredyt w wysokości żądanej przez bank, a teraz dochodziły zwrotu nienależnie zapłaconej nadwyżki. W ich sytuacji odzyskanie tych kwot może być w rzeczywistości niemożliwe, a tym samym zostaną po raz kolejny pokrzywdzone, tym razem zarówno przez nieuczciwość samego banku i jego menedżerów, która doprowadziła bank do faktycznej upadłości, jak i nieudolnego nadzoru bankowego, który przez lata tolerował ten stan rzeczy a na koniec wykiwał kredytobiorców po raz kolejny, zabierając wszystko co wartościowe z Getinu do innego banku.
O wadliwości umów kredytów frankowych banki wiedziały od samego początku, bo już w 2002 nadzór bankowy ostrzegał je przed oferowaniem takich produktów konsumentom. Od 2011 r. wyroki Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów zakazywały postanowień indeksacyjnych w umowach kolejnych banków. Od 2015 r. kredytobiorcy coraz liczniej ruszyli do sądów. A banki w tym czasie udawały, że problemu nie ma, torpedowały próby systemowego rozwiązania problemu, straszyły rząd i przekupywały profesorów prawa płacąc im za kolejne opinii mające bronić ich interesów. Na niewiele się to zdało, kolejne wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE przyznawały rację kredytobiorcom, a w ślad za nimi jasne stanowisko zajął w końcu i polski Sąd Najwyższy.