Vaclava Havla wspomina Piotr Zaremba

Kiedy ludzie prawicy wyrazili sympatię do Vaclava Havla, imperium Michnika zareagowało drwinami. Rozumiem niechęć do rozważań, czy zmarły opowiadał się za rozliczeniem komunizmu. Ale postawę: Havel tylko nasz, można manifestować mniej topornie.

Aktualizacja: 21.12.2011 19:05 Publikacja: 21.12.2011 19:04

Piotr Zaremba

Piotr Zaremba

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Z kolei prezes IPN Łukasz Kamiński napisał idealnie wyważony tekst o Havlu. Znalazło się w nim jednak zdanie zaskakujące. Że nie warto odnosić Havla do polskich sporów, bo "on je przerasta". Może przerastał wielu ludzi. Ale w stosunku do sporów zręczniej użyć zwrotu "nie pasuje". I też bez pewności, czy wszystko nie pasuje. Realia były różne. Dylematy moralne – czasem podobne.

TVP przypomniała dwie jednoaktówki Havla, poniekąd autobiograficzne. Jedna, ta w której pisarz i opozycjonista w komunistycznym państwie dialoguje z innym intelektualistą, zamkniętym w złotej klatce, mogłaby się rozgrywać z grubsza i w polskich warunkach. Druga (właściwie pierwsza w kolejności), gdy ten sam pisarz musi zabiegać o względy majstra w browarze, gdzie przyszło mu pracować, pasuje mniej. Polscy opozycjoniści rzadko byli skazani na pracę fizyczną (choć zdarzało się, na przykład po 1968 roku).  Z reguły jednak znajdowali luki w systemie, publikowali, choćby nie pod nazwiskiem, otrzymywali opiekę od różnych osób i instytucji.  W dawnej Czechosłowacji – nie.

Tam była izolacja, degradacja i samotność. Wystawiająca Havlowi i jemu podobnym świadectwo chyba większego heroizmu niż ten, który stał się udziałem naszych kontrelit. Jakie to z kolei wystawia świadectwo tamtemu społeczeństwu?  A naszemu? I z czego brała się  ta różnica?

Te jednoaktówki każdy może interpretować na swoją korzyść. Havel mówi gorzko o oportunizmie. Tu nie ma filozofii, wedle której wszystkie wybory były słuszne. Nie były, za to system był nastawiony na upodlenie. Ale też jeśli to sam Havel jest bohaterem, to podchodzi on do ludzkiej słabości, strachu, wyrozumiale. Tyle że nie do tych, którzy tym wszystkim kierowali. Prawdziwych drani tu nie ma.

Co lepsze: pasywność zwykłych Czechów, a potem wyrzucenie komunizmu (systemu, nie ideologii, ta była dawno martwa) na śmietnik jak zużytego ubrania? Czy odrobina polskiej przekory, ale potem zachowanie resztek postkomunistycz- nego kostiumu? Ideałem byłoby jakieś połączenie. Ale historia tak się nie układa. Choć można ją układać do woli post factum.

Z kolei prezes IPN Łukasz Kamiński napisał idealnie wyważony tekst o Havlu. Znalazło się w nim jednak zdanie zaskakujące. Że nie warto odnosić Havla do polskich sporów, bo "on je przerasta". Może przerastał wielu ludzi. Ale w stosunku do sporów zręczniej użyć zwrotu "nie pasuje". I też bez pewności, czy wszystko nie pasuje. Realia były różne. Dylematy moralne – czasem podobne.

TVP przypomniała dwie jednoaktówki Havla, poniekąd autobiograficzne. Jedna, ta w której pisarz i opozycjonista w komunistycznym państwie dialoguje z innym intelektualistą, zamkniętym w złotej klatce, mogłaby się rozgrywać z grubsza i w polskich warunkach. Druga (właściwie pierwsza w kolejności), gdy ten sam pisarz musi zabiegać o względy majstra w browarze, gdzie przyszło mu pracować, pasuje mniej. Polscy opozycjoniści rzadko byli skazani na pracę fizyczną (choć zdarzało się, na przykład po 1968 roku).  Z reguły jednak znajdowali luki w systemie, publikowali, choćby nie pod nazwiskiem, otrzymywali opiekę od różnych osób i instytucji.  W dawnej Czechosłowacji – nie.

Komentarze
Estera Flieger: Kampania wyborcza nie będzie o bezpieczeństwie
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba