Powódź na południu Polski to pierwszy tak poważny sprawdzian dla rządu Donalda Tuska. Oczywiście można powiedzieć, że rząd od pierwszego dnia po powołaniu musi się mierzyć z serią kryzysowych sytuacji, przede wszystkim związanych z wojną, ale to, co dzieje się na południu Polski, to siłą rzeczy zagrożenie i problem zupełnie innego kalibru. Walka z żywiołem zdominowała w mediach wszystkie inne wydarzenia, w tym sobotni wiec PiS przed Ministerstwem Sprawiedliwości. Zwłaszcza że bardzo szybko pojawiły się odniesienia do powodzi z 1997 roku, która bardzo mocno zapisała się w zbiorowej pamięci.
Czytaj więcej
Lekarz Krzysztof Kamiński jest kolejną ofiarą powodzi, która zbiera tragiczne żniwo w południowo-zachodniej Polsce. To ordynator jednego z oddziałów szpitala w Nysie, który wracał z dyżuru, ale nie dotarł do domu.
Czas na reakcję
Nadzwyczajne posiedzenie Rady Ministrów, wcześniej liczne odprawy, posiedzenia sztabów kryzysowych i spotkania na południu Polski z udziałem ministrów, premiera, samorządowców – KPRM od samego początku tego kryzysu stawia na proaktywną komunikację i działanie z pewnym wyprzedzeniem. Również samorządowcy, w tym prezydent Wrocławia Jacek Sutryk, starali się działać proaktywnie i z pewnym wyprzedzeniem komunikować sytuację, a także potencjalne zagrożenie. I nic dziwnego. Bo chociaż obecnie polityka zeszła na dalszy plan, to przykłady historyczne – również z powodzi w 1997 roku – pokazują, że w sytuacjach kryzysowych komunikacja się także bardzo mocno liczy. Nie dziwi też szybkie zwołanie posiedzenia Rady Ministrów, komunikaty premiera dotyczące wsparcia dla poszkodowanych przez powódź i tak dalej.
Premier Tusk doskonale zdaje sobie sprawę, że jego rząd jest teraz szczególnie mocno oceniany. To pierwszy tak poważny kryzys w Polsce od czasu, gdy koalicja rządząca przejęła władzę. Tusk też ma w pamięci reakcje na kryzysy w przeszłości, gdy brak komunikacji lub, co gorsza, komunikacyjne wpadki (jak stwierdzenie byłej minister Bieńkowskiej o klimacie) potrafią zdefiniować całą sytuację polityczną. I to mimo tego, że polityka partyjna jako taka na jakiś czas zniknęła.
Czytaj więcej
Partia Jarosława Kaczyńskiego popełniła błąd, organizując partyjny protest w czasie powodzi w południowo-zachodniej części Polski. Zreflektowała się późno i zmienia przekaz. Teraz próbuje narzucić narrację na temat złej pomocy rządu dla potrzebujących.