Demokracja, prawa człowieka czy rządy prawa to wartości uniwersalne. O tym chyba większość z nas jest głęboko przekonana. Rosjanin powinien mieć takie samo prawo do wyboru swojego prezydenta jak Amerykanin, a Chińczykowi należy się taka sama możliwość dochodzenia swoich racji przed niezawisłym sądem jak Szwedowi.
Dlaczego demokratyczne Indie czują się bliskie autorytarnej Rosji?
Co jednak z tego, kiedy poza Europą takiej opinii nie podziela większość świata? A że nie podziela, to jasno wynika z globalnego sondażu przeprowadzonego przez Europejską Radę Spraw Zagranicznych (ECFR). Można z niego wyczytać, że większość żyjących w demokratycznym przecież kraju Hindusów podziela te same wartości co znajdujący się w kleszczach dyktatury Rosjanie. A z perspektywy Brazylii czy Indonezji wina za wywołanie wojny w Ukrainie spoczywa po równo na Moskwie i Kijowie.
Czytaj więcej
Większość ludzkości z nadzieją oczekuje przejęcia władzy przez nowego prezydenta USA. Wyjątkiem jest wolna Europa, a także Korea Południowa – wskazuje globalny sondaż przeprowadzony przez Europejską Radę Spraw Zagranicznych (ECFR).
To jest więc sondaż, który jasno pokazuje koniec liberalnego świata. Zakładaliśmy, że wszyscy dążą do budowy demokracji na wzór Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych. A tu pojawił się wielobiegunowy układ transakcyjny, w którym nie ma lepszych i gorszych, a jedynie są silniejsi i słabsi. Ci pierwsi, do których słusznie lub nie zalicza się Rosję i Chiny, wzbudzają respekt. Słabszych, nawet jeśli mają rację, ma się w głębokim poważaniu.