Po blisko dziesięciu latach na urzędzie Andrzej Duda powinien już wiedzieć, że tak się tego nie robi. W czwartek rano ci nieliczni, którzy nad Wisłą płacą za bardzo drogą subskrypcję „Financial Timesa”, dowiedzieli się, że reprezentujący ich prezydent parę dni wcześniej zwrócił się do wysłannika Donalda Trumpa Keitha Kellogga o rozmieszczenie w naszym kraju amerykańskiej broni jądrowej. Pozostali Polacy musieli się zadowolić wiadomością z drugiej ręki: relacjami krajowych mediów na temat tekstu w brytyjskiej gazecie.
Prezydent najwyraźniej uznał, że to nie jest wiadomość tak dużej wagi, iż należy o niej poinformować w pierwszej kolejności polską opinię publiczną. Jak zrobił to choćby Donald Tusk, przedstawiając w piątek w Sejmie nowe założenia polityki obronnej. Więcej: Duda na łamach zagranicznego dziennika podważył sygnały wysyłane przez premiera przekonującego, że – w razie konieczności – Polska rozważy budowę własnej broni jądrowej. Prezydent, nie bardzo wiadomo na jakiej podstawie, uznał że to zajmie „dekady”. O koordynacji stanowiska dwóch najważniejszych polityków kraju, nawet w sprawach najwyższej wagi państwowej, nie ma więc mowy: choć mają numery swoich telefonów komórkowych, właściwie ze sobą nie rozmawiają.
Polska już za PRL-u miała zostać całkowicie anihilowana w razie starcia jądrowego
Gdy rozważam propozycję, jaką Duda złożył Amerykom, przychodzą mi na myśl ostrzeżenia pułkownika Ryszarda Kuklińskiego sprzed blisko pół wieku. Tłumacząc, dlaczego przekazywał Amerykanom tajne dane Układu Warszawskiego podkreślał, że nie może zgodzić się, iż w razie wojny atomowej Polska jest skazana na totalną anihilację: skoro na jej terenie są rozmieszczone radzieckie pociski jądrowe średniego zasięgu, to będzie głównym celem ataku podobnej broni zachodniej.
Czytaj więcej
Teoretycznie Francuzi mogliby w Polsce przechowywać część pocisków z ładunkiem atomowym, przenoszonych przez myśliwce Rafale. Ale to Emmanuel Macron podejmowałby decyzję o ich użyciu.
Gdyby teraz Amerykanie rozmieścili swoją broń atomową w naszym kraju, znaleźlibyśmy się w podobnej sytuacji, bo za naszą wschodnią granicą Putin umieścił pociski średniego zasięgu z głowicami atomowymi. Sam „Financial Times” uznał propozycję Dudy za „wielce prowokacyjną”, skoro pojawia się w chwili, gdy decyduje się nowy podział strefy wpływów w Europie.