W głosowaniu przez Prawo i Sprawiedliwość przeciw rezolucji Parlamentu Europejskiego, dotyczącej potrzeby wzmocnienia europejskiego bezpieczeństwa, nie jest najgorsze – jak sugerował premier Donald Tusk – to, że PiS pośrednio zagłosował przeciwko europejskiemu wsparciu dla Tarczy Wschód, które było elementem rezolucji. Najgorsze jest to, że PiS godzi w samą ideę wzmocnienia europejskiego filaru NATO, przywołując wszystkie antyeuropejskie lęki w momencie, gdy skala zaangażowania Stanów Zjednoczonych w Europie stoi pod dużym znakiem zapytania.
Czytaj więcej
Muszą powściągnąć emocje, muszą być bardziej pozbierani liderzy opozycji, głównie PiS, bo mogą narobić szkód - mówił na konferencji prasowej premier Donald Tusk.
Rezolucja Parlamentu Europejskiego to nie wypychanie USA z Europy. To polisa ubezpieczeniowa
Przyjęta rezolucja nie jest, jak próbuje nas przekonać PiS, próbą zastąpienia Stanów Zjednoczonych przez Niemcy i Francję, lecz rodzajem polisy ubezpieczeniowej w sytuacji, w której Donald Trump jest partnerem, mówiąc delikatnie, dość nieprzewidywalnym i zdaje się nie być do końca przekonany, że obrona Europy jest dla USA celem numer jeden, a nawet numer dwa czy trzy. A to, biorąc pod uwagę, jakim państwem jest dziś granicząca z Polską Rosja, stawia przed Polską i całą Europą pytanie: czy mamy plan B?
Nosząc wszystkie jajka w jednym koszyku, możemy w jednej chwili wszystkie stracić
Nikt nie chce, jak zdaje się sugerować PiS, zrywania ze Stanami Zjednoczonymi. We wspomnianej rezolucji podkreślona jest waga współpracy UE z NATO, a działania Unii mają jedynie wzmocnić europejski filar sojuszu. Właśnie po to, by wszystkie nasze jajka nie lądowały w jednym koszyku. Warto zresztą zauważyć, że działania PE są reakcją na apele samego Trumpa, zirytowanego tym, że zbyt wielu europejskich sojuszników chowało się dotychczas pod amerykańskim parasolem.