Unia będzie wydawać więcej na zbrojenia, ale prawdziwego przełomu brak

Specjalny fundusz pożyczkowy na obronność, poluzowanie zasad fiskalnych i możliwe przesunięcia z Funduszu Spójności – w czwartek m.in. o tych propozycjach przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen będą rozmawiać liderzy polityczni podczas Rady Europejskiej.

Publikacja: 05.03.2025 04:44

Zgodnie z planem ma powstać specjalny fundusz pożyczkowy, który będzie przeznaczony na wspólne zakup

Zgodnie z planem ma powstać specjalny fundusz pożyczkowy, który będzie przeznaczony na wspólne zakupy w europejskim przemyśle zbrojeniowym

Foto: Shutterstock

ReArm Europe Plan – to inicjatywa, którą we wtorek zapowiedziała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Jej celem jest zwiększenie europejskich wydatków na obronność w odpowiedzi na nieprzewidywalną politykę Stanów Zjednoczonych, m.in. wstrzymanie pomocy militarnej dla Ukrainy. – W liście do liderów europejskich przedstawiłam plan ponownego uzbrojenia Europy – wyjaśniała von der Leyen. Dokument trafił do europejskich szefów rządów we wtorek przed południem. 

Pięć punktów planu ReArm Europe 

Plan składa się z pięciu punktów. Po pierwsze, wydatki na obronność nie będą wliczane do zadłużenia państw w ramach tzw. procedury nadmiernego deficytu. Przewodnicząca stwierdziła, że przy zwiększeniu wydatków na obronność o 1,5 proc. PKB w ciągu czterech lat państwa UE wydadzą na obronność aż 650 mld euro.

150 mld euro

ma wygospodarować KE na wspólne zakupy w europejskim przemyśle obronnym

Po drugie, ma powstać specjalny fundusz pożyczkowy, który będzie przeznaczony na wspólne zakupy w europejskim przemyśle. Na obecnym etapie nie jest jasne, czy ma on powstać poprzez wspólne zaciągnięcie długu, tak jak to miało miejsce w czasie pandemii. Po trzecie, część środków z innych funduszy będzie można przeznaczyć na cele obronne. – Środki z Funduszu Spójności będzie można przeznaczyć na obronność i rozwój przemysłu obronnego. Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej rozpoczęło prace nad przesunięciem 30 mld zł z KPO na wydatki obronne – stwierdził przed wczorajszym posiedzeniem rządu premier Donald Tusk. 

Kolejne dwa punkty planu ReArm Europe dotyczą większego zaangażowania kapitału prywatnego w inwestycje w obronność m.in. poprzez zmianę zasad, na których swoimi środkami może dysponować Europejski Bank Inwestycyjny.

Obietnice bez pokrycia? Skąd pieniądze na zwiększenie europejskich wydatków zbrojeniowych

Jak to faktycznie przełoży się na zwiększenie wydatków zbrojeniowych? Warto pamiętać, że ciężar zwiększonych wydatków zbrojeniowych dalej pozostanie w gestii poszczególnych rządów, a nie Komisji Europejskiej. Mimo że przewodnicząca von der Leyen mówi o tym, że ten plan pomoże zmobilizować „nawet 800 mld euro wydatków na obronność”, to 650 mld zostało wyliczone na założeniu, że państwa europejskie średnio zwiększą swoje wydatki o 1,5 proc. PKB – w cztery lata ma dać to właśnie 650 mld dodatkowych środków. Rola KE jest w tym taka, że nie będzie wliczać tych wydatków do procedury nadmiernego deficytu.

Jest to ruch, o którym mówi się już od miesięcy, i czas najwyższy, by wreszcie został wprowadzony w życie. Ale to nie zmieni tego, że w państwach członkowskich musi być wola polityczna, by podwyższyć te wydatki – działania KE mogą w tym pomóc, ale ostateczny głos należał będzie do rządów. A np. wydająca obecnie zaledwie 1,3 proc. swojego PKB na obronność Hiszpania już zapowiedziała, że do 2 proc. PKB to dojdzie... zapewne za pięć lat. Wydaje się więc, że wpływ KE na decyzje rządów w tym zakresie pozostanie jednak mocno ograniczony. 

Czytaj więcej

Francuzi nie składają broni w walce o okręty podwodne dla Polski

Konkretem wydaje się specjalny fundusz, z którego na działania związane z obronnością ma być przeznaczone 150 mld euro. Ze słów von der Leyen można wnioskować, że te środki mają być wydane na wspólne zakupy obronne w europejskim przemyśle obronnym. Chodzi m.in. o takie obszary, jak obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa, amunicja czy systemy dronowe i antydronowe.

O ile z polskiej perspektywy pożyczanie z tego funduszu na duże zakupy wydaje się proste (można w ten sposób finansować np. zakup okrętów podwodnych), to znacznie większym problemem będzie to, by skorzystał także nasz przemysł zbrojeniowy. Wydaje się, że ten państwowy – poza nielicznymi wyjątkami – nie ma obecnie zdolności produkcyjnych, by poza realizacją zamówień dla Ministerstwa Obrony Narodowej produkować na eksport. A na dodatek niewiele robi, by je zwiększyć.

Być może z tych środków większy pożytek będzie miał w Polsce przemysł prywatny, który mocno inwestuje w zwiększenie swoich mocy produkcyjnych i zwiększa także zatrudnienie. Wiadomo, że część tego funduszu ma pokryć koszty zakupu uzbrojenia dla Ukrainy, co może szczególnie ucieszyć te podmioty, które eksportują swoje produkty do tego kraju – m.in. Grupę WB. 

Von der Leyen podkreśliła także, że nowy fundusz pożyczkowy ma służyć interoperacyjności i wzmocnieniu europejskiego przemysłu zbrojeniowego, co może oznaczać jego konsolidację. Dziś w starciu ze znacznie większymi koncernami zachodnimi, które na dodatek dysponują olbrzymim kapitałem na rozwój, polskie firmy mają małe szanse na szybki rozwój. 

Czytaj więcej

Maciej Miłosz: Przemysł zbrojeniowy, czyli prymusa Donalda Tuska nieodrobiona praca domowa


Z perspektywy Warszawy cieszyć może za to, że będzie można przesuwać na obronność środki z innych funduszy – m.in. z Funduszu Spójności. Wydaje się, że część tych środków może trafić do programu Tarcza Wschód.

W ramach planu ReArm Europe dodatkowo do zwiększenia wydatków na obronność ma się przyczynić sektor prywatny – mają zostać zmienione m.in. regulacje dotyczące tego, w co może inwestować Europejski Bank Inwestycyjny.

Czas na decyzje, nie kolejne deklaracje

Podstawowy problem z wyżej przedstawionym planem polega na tym, że praktycznie wszystkie jego punkty są znane jeśli nie od miesięcy, to co najmniej od kilku tygodni. Mimo to wszystko jest wciąż na etapie rozmów i spotkań (Paryż, Londyn, w czwartek Bruksela), a nie na etapie wprowadzanych w życie decyzji. De facto we wtorkowej prezentacji nie ma nic nowego poza kolejnym zapewnieniem, że to już najwyższy czas, że Europa musi coś zrobić. 

Jasnym też jest, że kluczowe decyzje w tym obszarze zapadają i będą zapadać w poszczególnych stolicach – te, które są na wschodniej flance, czują zagrożenie ze strony Rosji i szybko zwiększają wydatki na obronność. Te na południowym zachodzie Europy mają zupełnie inną perspektywę i nie kwapią się do przesuwania środków np. z celów społecznych na te obronne. Mimo braku konkretu inwestorzy wierzą, że europejską zbrojeniówkę czeka doskonały czas, a ceny akcji koncernów zbrojeniowych wciąż rosną.

ReArm Europe Plan – to inicjatywa, którą we wtorek zapowiedziała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Jej celem jest zwiększenie europejskich wydatków na obronność w odpowiedzi na nieprzewidywalną politykę Stanów Zjednoczonych, m.in. wstrzymanie pomocy militarnej dla Ukrainy. – W liście do liderów europejskich przedstawiłam plan ponownego uzbrojenia Europy – wyjaśniała von der Leyen. Dokument trafił do europejskich szefów rządów we wtorek przed południem. 

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Umowa na borsuki może być lada dzień
Biznes
Amunicja artyleryjska ciągle niewypałem. PGZ nie śpieszy się po środki na inwestycje
Gospodarka
Donald Trump znów celowo podsyca niepewność
Gospodarka
Kanada nakłada na USA cła odwetowe. Donald Trump straszy jeszcze większymi
Gospodarka
Najbogatszy fundusz świata wspomoże Ukrainę. Pomoc może być większa aniżeli z USA
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”