- Będę o to po raz kolejny apelował do naszych europejskich partnerów i sojuszników. Musimy zacząć działać natychmiast i to w sposób masywny. Mówię tutaj o decyzjach, o finansowaniu, o logistyce, o decyzjach politycznych, jeśli chodzi o zdolności obronne Unii Europejskiej i państw europejskich – mówił w poniedziałek premier Donald Tusk przed swoim wylotem na szczyt polityków europejskich w Paryżu.
Wciąż bez planu na produkcję amunicji w Polsce
I choć takim deklaracjom i apelom, jak zawsze, można tylko przyklasnąć, to jednak warto pamiętać, że Polska nie odrobiła pracy domowej na własnym podwórku, czyli nie zaczęła zwiększać zdolności do produkcji uzbrojenia. Przykładów takiego (nie)działania jest wiele.
Oto niewypał pierwszy z brzegu: mimo wzmożenia dotyczącego amunicji artyleryjskiej, programu Narodowej Rezerwy Amunicyjnej, który jeszcze przyjął rząd premiera Mateusza Morawieckiego i przyjętej dwa miesiące temu ustawy o zapewnieniu finansowania działań zmierzających do zwiększenia zdolności produkcji amunicji to Polska Grupa Zbrojeniowa wciąż nie przedstawiła jasnego planu, jak chce zwiększyć prawie nieistniejące obecnie zdolności produkcyjne w tym obszarze. Przypomnę: za tydzień miną równo trzy lata od pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, a nasza klasa polityczna zgadza się, że inwestycje „w fabryki amunicji” są kluczowe. De facto nie zrobiliśmy nic.
Dlaczego nie zwiększamy zdolności produkcyjnych
Kolejnym przykładem braku działania państwowego giganta zbrojeniowego w obszarze zwiększania zdolności do produkcji są chociażby armatohaubice Krab, które dobrze sprawdzają się w wojnie na Ukrainie. Mimo że deklaracje o przyznaniu 800 mln zł na stworzenie drugiej linii do ich produkcji w gliwickim Bumarze padły prawie dwa lata temu, to do dziś te pieniądze nawet nie trafiły do spółki. Ba, obecny zarząd PGZ nie jest przekonany co do zasadności tej inwestycji.
Na moje pytanie, dlaczego HSW nie zwiększa zdolności do produkcji armatohaubic, od ważnej osoby z PGZ usłyszałem wywód, który można sprowadzić do tego, że jak spółka za szybko zrealizuje zamówienia, to potem nie będzie miała co robić. Czyli z punktu widzenia spółki, rozwój nie ma sensu, bo jeśli pozostanie tak jak jest, to obecne zamówienia będzie mogła dłużej realizować.