Pomoc państw zaburza konkurencję na unijnym rynku – ostrzegają audytorzy

UE odchodzi powoli od modelu ograniczonej pomocy publicznej. Europejski Trybunał Obrachunkowy ostrzega: większe pieniądze z kas rządów muszą być lepiej kontrolowane przez Brukselę.

Publikacja: 25.10.2024 05:03

Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej

Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej

Foto: Bloomberg

Najpierw pandemia, potem agresja Rosji na Ukrainę – te dwa występujące jedno po drugim historyczne wydarzenia zafundowały potężny wstrząs unijnej gospodarce. W reakcji na nie Komisja Europejska odeszła od fundamentów swoich kluczowych polityk. Najpierw pozwoliła państwom członkowskim na udzielanie masowej pomocy publicznej na podtrzymanie przy życiu firm i zamrożenie zatrudnienie w kontekście pandemicznego paraliżu – to było odejście od dominującego dogmatu, że im mniej pomocy publicznej, tym lepiej dla sprawiedliwej konkurencji na wspólnym unijnym rynku. Żeby rosnący dług publiczny nie skutkował unijnymi karami za przekraczanie limitów z paktu stabilności i wzrostu – Bruksela zawiesiła jego stosowanie. Wreszcie, żeby sfinansować te działania, na które pojedyncze rządy – może poza Niemcami – nie mogły sobie pozwolić, UE uzgodniła pierwszą w historii emisję długu. Z niego pochodzą pieniądze na inwestycje w ramach krajowych planów odbudowy. 

Foto: Paweł Krupecki

Komisja Europejska nie zna skali pomocy publicznej

Wszystkie te działania miały charakter tymczasowy i albo już się skończyły – jak zawieszenie limitów długu, albo mają ograniczony horyzont czasowy – jak KPO, albo też są powoli wygaszane – jak dodatkowa pomoc publiczna. Ale ta ostatnia otworzyła drogę do dyskusji o generalnie większym finansowaniu ze strony rządów, co miałoby być odpowiedzią na ekspansję pomocy publicznej w Chinach czy w USA. W tym drugim kraju dotyczy to wszystkich działań związanych z przestawianiem gospodarki na zielone tory i walkę ze zmianą klimatu. Problemem UE jest jednak zapewnienie, żeby taka indywidualna pomoc poszczególnych rządów nie zaburzała funkcjonowania jednolitego rynku, bo wiadomo, że są państwa z większymi i mniejszymi zasobami budżetowymi. To dlatego u zarania rynku wewnętrznego UE wprowadzono zasadę, że pomoc publiczna jest zakazana, chyba że jest dozwolona przez UE, jeśli spełnia określone warunki, tak jak to było przy okazji pandemii i wojny w Ukrainie. Najnowsze sprawozdanie Europejskiego Trybunału Obrachunkowego (ETO) pokazuje jednak, że Bruksela ani nie wie, ile tych pieniędzy rządy faktycznie wypłaciły, ani czy nie zaburzyło to zasad równej konkurencji na unijnym rynku.

Czytaj więcej

Charles Michel: Europejczycy mają dziewięć bilionów euro oszczędności

– Komisja ograniczyła monitorowanie programów pomocy państwa w czasie kryzysu, pomimo bezprecedensowego poziomu przyznanej pomocy. Co więcej, Komisja nie oceniła jeszcze wpływu tymczasowych ram kryzysowych na konkurencję na jednolitym rynku UE. Mówiąc wprost, nie wiemy, czy rynek wewnętrzny UE ucierpiał w wyniku pomocy państwa udzielonej niektórym przedsiębiorstwom w tych szczególnych warunkach kryzysowych. A pamiętajmy, że podstawowym celem zasad pomocy państwa w UE jest zapobieganie zakłóceniom konkurencji na rynku wewnętrznym – powiedział George Hyzler, sędzia ETO, przedstawiając raport na ten temat.

30 mld euro błędów w Niemczech

Jak zwraca uwagę Trybunał, przede wszystkim nie wiemy ciągle, ile państwa członkowskie przyznały pomocy publicznej w ramach tych nadzwyczajnych ram prawnych, związanych z pandemią i wojną w Ukrainie. Wiadomo tylko, że wydały znacznie mniej niż maksymalny pułap zatwierdzony przez Brukselę dla każdego z nich. Ale zdaniem ETO sprawozdawczość finansowa w tej sprawie jest niewiarygodna i Bruksela nie zna nawet wszystkich beneficjentów tej pomocy. A teraz taka pomoc jest też udzielana w ramach wspierania polityki przemysłowej i gospodarki zeroemisyjnej. Według Trybunału zasady udzielania pomocy w tym kontekście nie są przejrzyste, co niesie ryzyko dla funkcjonowania rynku wewnętrznego. – Ponadto państwa członkowskie dysponujące większymi środkami budżetowymi mogą przewyższać inne w niektórych sektorach, co może zakłócać konkurencję – powiedział Hyzler.

Czytaj więcej

Unijny pakiet mobilności. W jednej sprawie rzecznik TSUE przyznał Polsce rację

Trybunał wskazał, że np. w Niemczech i Holandii pomoc została przyznana przedsiębiorstwom bez konieczności udowodnienia bezpośredniego związku z pandemią, mimo że to dla zwalczenia jej gospodarczych skutków zostały złagodzone unijne ramy pomocy publicznej. Ponadto dla wsparcia firm w pandemii tworzono w niektórych państwach różne fundusze, ale najczęściej państwa członkowskie nie posiadały centralnych rejestrów służących do monitorowania zasad konkurencji. Co więcej, Komisja nadal nie ma systemu do wykrywania niezgłoszonej pomocy publicznej przyznawanej przez państwa członkowskie. ETO podał również przykłady nieprawidłowej sprawozdawczości. Na przykład w Niemczech poinformował o błędach na kwotę ponad 30 mld euro wynikających w dużej mierze z ręcznej procedury gromadzenia odpowiednich danych i niewłaściwej interpretacji wytycznych Komisji dotyczących sprawozdawczości. Komisja nie miała zatem kompleksowego przeglądu kwot pomocy państwa, która została faktycznie wypłacona przedsiębiorstwom.

Bruksela musi chronić rynek wewnętrzny

Ekspansja pomocy publicznej dozwolona na czas pandemii, a potem wojny w Ukrainie jest teraz przedłużana jako wsparcie polityki przemysłowej UE w celu przejścia na gospodarkę zeroemisyjną oraz w reakcji na amerykańską ustawę o redukcji inflacji. W związku z tym doświadczenia z ostatnich lat powinny być wykorzystywane dla uniknięcia zaburzeń na rynku wewnętrznym UE. ETO rekomenduje w związku z tym kilka działań. To przede wszystkim zwiększenie przejrzystości udzielanej pomocy, poprawa sprawozdawczości, lepsza kontrola ze strony KE, a wreszcie ocena, jak wypłacane pieniądze wpływają na funkcjonowanie wspólnego rynku. Zdaniem Hyzlera UE musi kontrolować pomoc państwa, aby chronić nasz rynek wewnętrzny i zapewnić wolną i uczciwą konkurencję nawet w czasach kryzysu.

Najpierw pandemia, potem agresja Rosji na Ukrainę – te dwa występujące jedno po drugim historyczne wydarzenia zafundowały potężny wstrząs unijnej gospodarce. W reakcji na nie Komisja Europejska odeszła od fundamentów swoich kluczowych polityk. Najpierw pozwoliła państwom członkowskim na udzielanie masowej pomocy publicznej na podtrzymanie przy życiu firm i zamrożenie zatrudnienie w kontekście pandemicznego paraliżu – to było odejście od dominującego dogmatu, że im mniej pomocy publicznej, tym lepiej dla sprawiedliwej konkurencji na wspólnym unijnym rynku. Żeby rosnący dług publiczny nie skutkował unijnymi karami za przekraczanie limitów z paktu stabilności i wzrostu – Bruksela zawiesiła jego stosowanie. Wreszcie, żeby sfinansować te działania, na które pojedyncze rządy – może poza Niemcami – nie mogły sobie pozwolić, UE uzgodniła pierwszą w historii emisję długu. Z niego pochodzą pieniądze na inwestycje w ramach krajowych planów odbudowy. 

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Finanse
Złoto po 3000 dolarów za uncję w 2025 roku?
Finanse
Pieniądze z rezerwy emerytalnej nie wystarczą nawet na trzy miesiące
Finanse
Najlepszy produkt długoterminowego oszczędzania
Finanse
Zakaz kopania kryptowalut w Rosji. Brakuje prądu do produkcji broni
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Materiał Partnera
Zadbajmy lokalnie o bankowość dla firm