Najpierw pandemia, potem agresja Rosji na Ukrainę – te dwa występujące jedno po drugim historyczne wydarzenia zafundowały potężny wstrząs unijnej gospodarce. W reakcji na nie Komisja Europejska odeszła od fundamentów swoich kluczowych polityk. Najpierw pozwoliła państwom członkowskim na udzielanie masowej pomocy publicznej na podtrzymanie przy życiu firm i zamrożenie zatrudnienie w kontekście pandemicznego paraliżu – to było odejście od dominującego dogmatu, że im mniej pomocy publicznej, tym lepiej dla sprawiedliwej konkurencji na wspólnym unijnym rynku. Żeby rosnący dług publiczny nie skutkował unijnymi karami za przekraczanie limitów z paktu stabilności i wzrostu – Bruksela zawiesiła jego stosowanie. Wreszcie, żeby sfinansować te działania, na które pojedyncze rządy – może poza Niemcami – nie mogły sobie pozwolić, UE uzgodniła pierwszą w historii emisję długu. Z niego pochodzą pieniądze na inwestycje w ramach krajowych planów odbudowy.
Komisja Europejska nie zna skali pomocy publicznej
Wszystkie te działania miały charakter tymczasowy i albo już się skończyły – jak zawieszenie limitów długu, albo mają ograniczony horyzont czasowy – jak KPO, albo też są powoli wygaszane – jak dodatkowa pomoc publiczna. Ale ta ostatnia otworzyła drogę do dyskusji o generalnie większym finansowaniu ze strony rządów, co miałoby być odpowiedzią na ekspansję pomocy publicznej w Chinach czy w USA. W tym drugim kraju dotyczy to wszystkich działań związanych z przestawianiem gospodarki na zielone tory i walkę ze zmianą klimatu. Problemem UE jest jednak zapewnienie, żeby taka indywidualna pomoc poszczególnych rządów nie zaburzała funkcjonowania jednolitego rynku, bo wiadomo, że są państwa z większymi i mniejszymi zasobami budżetowymi. To dlatego u zarania rynku wewnętrznego UE wprowadzono zasadę, że pomoc publiczna jest zakazana, chyba że jest dozwolona przez UE, jeśli spełnia określone warunki, tak jak to było przy okazji pandemii i wojny w Ukrainie. Najnowsze sprawozdanie Europejskiego Trybunału Obrachunkowego (ETO) pokazuje jednak, że Bruksela ani nie wie, ile tych pieniędzy rządy faktycznie wypłaciły, ani czy nie zaburzyło to zasad równej konkurencji na unijnym rynku.
Czytaj więcej
Unia Europejska nie powinna angażować się w globalny wyścig subsydiów ze Stanami Zjednoczonymi i Chinami – mówi Charles Michel, przewodniczący Rady Europejskiej. Apeluje o stworzenie unii rynków kapitałowych.
– Komisja ograniczyła monitorowanie programów pomocy państwa w czasie kryzysu, pomimo bezprecedensowego poziomu przyznanej pomocy. Co więcej, Komisja nie oceniła jeszcze wpływu tymczasowych ram kryzysowych na konkurencję na jednolitym rynku UE. Mówiąc wprost, nie wiemy, czy rynek wewnętrzny UE ucierpiał w wyniku pomocy państwa udzielonej niektórym przedsiębiorstwom w tych szczególnych warunkach kryzysowych. A pamiętajmy, że podstawowym celem zasad pomocy państwa w UE jest zapobieganie zakłóceniom konkurencji na rynku wewnętrznym – powiedział George Hyzler, sędzia ETO, przedstawiając raport na ten temat.