Nominowany do Oscara "Ja, kapitan" z premierą w Polsce. Droga przez piekło

Nominowany do Oscara, nagrodzony w Wenecji za reżyserię i rolę męską film „Ja, kapitan” Matteo Garrone’a wchodzi do polskich kin

Publikacja: 14.08.2024 08:55

Kadr z filmu "Ja, kapitan"

Kadr z filmu "Ja, kapitan"

Foto: YouTube

Nie są dysydentami, nie sprzeciwiają się reżimowi. Mają po szesnaście lat i próbują wyrwać się z nędzy. I pomóc rodzinie. – Mamo, chcę wyjechać do pracy za granicę. Jak wielu innych. Kocham muzykę. Chcę stać się kimś i pomóc tobie, i moim siostrom. Zobacz, one śpią pokotem, dom się rozpada… Ci, którzy wyjechali nie byli lepsi ode mnie – tak szesnastoletni Senegalczyk Seydou przekonuje matkę, by pozwoliła mu szukać szczęścia w Europie.

„Ja, kapitan”: Film o upokorzeniach, które muszą znieść emigranci z Afryki

– Ci, którzy wyjechali pomarli na pustyni albo na środku morza – odpowiada kobieta. Jest wściekła, robi awanturę zaprzyjaźnionemu kuzynowi syna. Więc Moussa zaprzecza: nie, nie myślimy o wyjeździe.

Ale to nieprawda. Chłopakom z Dakaru Europa jawi się jak Ziemia Obiecana. Moussa wierzy, że Seydou zostanie sławnym muzykiem i biali „będą go całować po rękach”. Pół roku przygotowywali się do tej wyprawy, zarabiając po kryjomu na budowach i zbierając każdy grosz. Więc jeszcze tylko pożegnają zmarłych, oddadzą się im w opiekę i ruszą. 

„Ja, kapitan” to film o upokorzeniach, jakie muszą znieść afrykańscy emigranci w drodze do swojego „raju”. O podróży, która w każdym momencie może skończyć się tragicznie. O nieuczciwych pogranicznikach, którzy natychmiast rozpoznają fałszywe paszporty i ograbiają ludzi z pieniędzy dając im wybór: „kasa albo więzienie”. To film o drodze z Senegalu do Libii – najpierw w wypełnionej po brzegi furgonetce, potem pieszo, przez Saharę usłaną ciałami tych, którzy nie byli w stanie takiego marszu przetrwać. O nadziejach, jakie uciekinierzy przed nędzą noszą w swoich biednych plecakach. O tragediach: chorobach, śmierci. Czasem o jakimś serdecznym odruchu, który gdzieś ich niespodziewanie spotyka. 

- Próbowałem zmienić punkt widzenia – mówi Matteo Garrone w wywiadzie dla brytyjskiego „The Guardian”. – Przyzwyczailiśmy się do włączana kamery w Europie. Widzimy ludzi, którzy na statkach przypływają do włoskiego wybrzeża. Czasem żywi, czasem martwi. Chciałem pokazać drogę, jaką przebyli - dodaje.

„Ja, kapitan”: Film o imigrantach powstał dzięki pomocy imigrantów

Garrone, autor mocnej gangsterskiej „Gomorry”, zrobił film surowy, momentami niemal sprawiający wrażenie paradokumentu. Pokazał korupcję i handel emigrantami przypominający targi niewolników, ludzi traktowanych gorzej niż bydło. Torturowanych po to, by wydusili od swoich rodzin pieniądze na wykup ich z rąk gangsterów. „Twoje życie jest chyba warte 800 dolarów” – rzuca bandyta do swojej ofiary.

Włoch nie wymyślił tych opowieści przy biurku. Setki podobnych historii opisanych jest w materiałach organizacji Human Rights Watch. Garrone rozmawiał z uchodźcami. Jeden z nich, pochodzący z Wybrzeża Kości Słoniowej, dotarł do Włoch po trzyletniej gehennie. W schronisku dla uchodźców na Sycylii reżyser spotkał też piętnastolatka, który nie miał żadnego doświadczenia w nawigacji, a został zmuszony do kierowania statkiem przewożącym 250 emigrantów. W czasie przygotowywania scenariusza i podczas pracy na planie reżyser konsultował się z tymi, którzy taką drogę do Europy przebyli. 

- Wkraczałem w kulturę, która nie była moją własną i ten film musiałem zrobić nie tylko o nich, ale z nimi — mówi Garrone. – W każdej chwili na planie miałem obok siebie ludzi, którzy sami przeżyli doświadczenie tortur w Libii lub przeszli Saharę. Pomagali mi, szczegółowo opowiadając o swoich doświadczeniach - dodaje. 

Europejscy artyści nie są obojętni wobec losu imigrantów

Migracje i uchodźstwo to dzisiaj wielkie problemy Starego Kontynentu. Artyści nie mogą wobec nich pozostać obojętni. Opowiadają o próbach asymilacji, a czasem o całkowitym wyobcowaniu imigrantów. We Francji, gdzie co jakiś czas na ulicach płoną samochody, powstają filmy ważne, dostrzegane przez publiczność i dziennikarzy. „Nędznicy” Ladja Li dostali w Cannes nagrodę (2019 rok), Złote Palmy zgarnęli „Imigranci” Jacquesa Audiarda (2015) i „Klasa” Laurenta Canteta (2008), który próbował pokazać, jak w szkole mogą integrować się dzieci z różnych krajów i środowisk. W Wielkiej Brytanii ważne filmy o emigrantach nakręcili Abdellatif Kechiche („Tajemnica ziarna” – nagroda w Wenecji w 2007 roku) czy Stephen Frears (dramat „Niewidoczni” z 2002 roku). W Niemczech całą serię tytułów o emigrantach zrobił Fatih Akin. W 2004 roku berlińskiego Złotego Niedźwiedzia przyniósł mu dramat „Głową w mur” o ludziach, którzy nie dają sobie rady z życiem. Tę samą nagrodę, 15 lat później, zdobyły „Synonimy” Nadava Lapida, film opowiadający o młodym Izraelczyku, który nie jest w stanie odnaleźć swojego miejsca w stolicy Niemiec. 

Z festiwalu weneckiego ze Złotym Lwem wyjechał Giancarlo Rossi, który w „Fuocoammare”, oczami mieszkańców włoskiej Lampedusy, pokazał tragedię uchodźców tonących w morzu w czasie nielegalnych przepraw. W ubiegłym roku nagrodę jury dostała Agnieszka Holland, która w „Zielonej granicy”, z kilku punktów widzenia – uchodźców, straży granicznej i niosących pomoc wolontariuszy – pokazywała sytuację na granicy polsko-białoruskiej. „Ja, kapitan” dostał na tym samym festiwalu laury za reżyserię i główną rolę męską. Seydou Sarr rzeczywiście jest wielkim atutem filmu. Potem przyszła jeszcze nominacja do Oscara. 

Bo rzeczywiście „Ja, kapitan” robi wrażenie. Garrone nie stosuje żadnego szantażu emocjonalnego. Pokazuje walkę o przetrwanie, chwilami tylko pozwalając sobie na wprowadzenie elementów wyobraźni, jak w pustynnej fatamorganie (chyba zresztą niepotrzebnie). 

Włoch postanowił zakończyć historię dwóch młodych Senegalczyków szczęśliwie. Seydou doprowadzi rozpadającą się, przeciążoną łajbę do wybrzeży Włoch. Ale czy to koniec jego złego losu?

Nie są dysydentami, nie sprzeciwiają się reżimowi. Mają po szesnaście lat i próbują wyrwać się z nędzy. I pomóc rodzinie. – Mamo, chcę wyjechać do pracy za granicę. Jak wielu innych. Kocham muzykę. Chcę stać się kimś i pomóc tobie, i moim siostrom. Zobacz, one śpią pokotem, dom się rozpada… Ci, którzy wyjechali nie byli lepsi ode mnie – tak szesnastoletni Senegalczyk Seydou przekonuje matkę, by pozwoliła mu szukać szczęścia w Europie.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Nie żyje James Earl Jones. Aktor, który dał głos Darthowi Vaderowi
Film
Festiwal w Wenecji zakończony. O czym krzyczą artyści
Film
Złoty Lew dla „W pokoju obok” Pedro Almodóvara. Tragedia nagrodzonej za rolę kobiecą Nicole Kidman
Film
Michael Keaton wraca do prawdziwego nazwiska. Jak nazywa się aktor?
Film
Rekomendacje filmowe: Tim Burton i Yorgos Lanthimos – dwaj mocarze dzisiejszego kina
Film
Wenecja 2024: Zbrodnie dyktatury i resentymenty