Spowolnienie nasili cenowe wojny

Szefowie spółek zapowiadają, że mimo spowolnienia będą bronić sprzedaży, nawet kosztem marż

Aktualizacja: 21.01.2013 01:51 Publikacja: 21.01.2013 01:50

Większość menedżerów zdaje sobie sprawę z ryzyka walki na rabaty i promocje, ale nie chce dać się wy

Większość menedżerów zdaje sobie sprawę z ryzyka walki na rabaty i promocje, ale nie chce dać się wyprzedzić rywalom.

Foto: Rzeczpospolita

– Próbowałem bronić marż w III kwartale zeszłego roku i miałem 28-proc. spadek sprzedaży. Zawsze jako ostatni włączam się do wojny cenowej – mówi Krzysztof Folta, prezes giełdowego TIM-u, czołowego dystrybutora materiałów elektrotechnicznych, w tym kabli. Na ich sprzedaży odbija się recesja w  budownictwie. Na tyle mocno, że zdaniem prezesa Folty w tym roku wojna cenowa w branży instalacyjnej jeszcze się nasili.

Nie on jeden liczy się z takim efektem spowolnienia. Jak wynika z badania, które firma doradcza FernPartners przeprowadziła wśród 350 top menedżerów z dużych firm, co drugi spodziewa się w 2013 r. spadku sprzedaży w swej branży. Jednocześnie większość zapowiada, że głównym celem ich firmy będzie utrzymanie albo zwiększenie obrotów.

W jaki sposób chcą to osiągać? Przede wszystkim ceną, rabatami i bonusami, bo – jak twierdzi ponad trzy czwarte menedżerów – one są dziś dominującym kryterium zakupu w ich branży. Jakość ma mniejsze znaczenie – wskazuje ją sześciu na dziesięciu badanych. Na poziom obsługi liczy co trzeci, a na siłę swej marki tylko co czwarty.

Wśród przedstawicieli branży budowlanej i instalacyjnej, aż 90 proc. menedżerów podkreśla kryterium ceny.  Nic dziwnego, bo prawie trzy czwarte firm spodziewa się spadku rynku.

Marek Michałowski, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, ocenia, że dużych przetargów na inwestycje budowlane będzie mniej. – To zwykle nasila wojnę cenową, lecz teraz problemy ze zdobyciem finansowania ograniczą liczbę oferentów. Ci, którzy zostaną, będą oferować swe usługi już nie za 50 proc., a za 80 proc. ceny kosztorysowej. Jednak przy mniejszych przetargach wojna cenowa może być ostrzejsza – twierdzi  Michałowski.

Obawiają się jej także producenci maszyn i urządzeń oraz duzi dystrybutorzy. Prawie dwie trzecie wszystkich badanych menedżerów twierdzi, że w ich branży wojna cenowa już trwa (zastrzegając zwykle, że to rywale ją rozpoczęli).

Presja na marże rośnie nawet tam, gdzie nie ma otwartej wojny na ceny. Zdaniem Krzysztofa Koszeli z zarządu cukierniczej Jutrzenki Colian, na firmy spożywcze przekłada się ostra konkurencyjna walka wśród sieci handlowych. Stąd ich nacisk na „dobrą ofertę cenową" i aktywność promocyjną producentów.

Maciej Kroenke, dyrektor w FernPartners, zwraca uwagę na ryzyko, które ponoszą firmy skupiające się w działaniach sprzedażowych na cenie. – Po pierwsze, walcząc ceną bardzo szybko, tracimy marże i pozbawiamy się zysków, co w rezultacie spowalnia rozwój firmy i produktów. Po drugie, koncentrujemy się zwykle na najprostszych i najtańszych rozwiązaniach, nie budując produktów i usług opartych o wartości dodanej. W efekcie stajemy się coraz mniej konkurencyjni i wciąż musimy obniżać cenę kosztem marż. Wiele firm przypłaca taką strategię bankructwem – podkreśla Kroenke.

Według Krzysztofa Folty chronienie wielkości sprzedaży za wszelką cenę to działanie emocjonalne, szkodliwe dla firmy. – Gdy rynek kurczy się o 10 proc., najlepiej dostosować do tego spadku sprzedaż i zatrudnienie przy zachowaniu dotychczasowej marży. Owszem, 10 proc. pracowniwków mogłoby stracić pracę, lecz obrona sprzedaży i walka na marże może doprowadzić część firm do bankructwa. A wtedy skala rażenia może być dużo większa, gdyż ucierpią nie tylko bankrutujące firmy,  ale też ich kooperanci – ostrzega prezes Folta.

Opinia dla „Rz"

Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek PKPP Lewiatan

Sądząc po najnowszych danych GUS o zatrudnieniu i produkcji przemysłowej, czeka nas silne  osłabienie gospodarcze. Mamy praktycznie zerową dynamikę konsumpcji, więc firmy chcąc utrzymać sprzedaż, będą musiały powalczyć o klienta. Konsumenci starają się utrzymać koszyk zakupów, ale chcą wydawać mniej. Będą więc rezygnować z jakości na rzecz niższej ceny. Jednak konkurowanie ceną nigdy nie jest dobrą strategią. Oznaczałoby cofnięcie się polskich firm, które w ostatnich latach przechodziły na konkurencję jakością. Silniejsze spółki przetrwają, ale nie będzie ich stać na inwestycje. Słabsze, działające już na niewielkiej marży, będą miały problemy.

TIM

– Próbowałem bronić marż w III kwartale zeszłego roku i miałem 28-proc. spadek sprzedaży. Zawsze jako ostatni włączam się do wojny cenowej – mówi Krzysztof Folta, prezes giełdowego TIM-u, czołowego dystrybutora materiałów elektrotechnicznych, w tym kabli. Na ich sprzedaży odbija się recesja w  budownictwie. Na tyle mocno, że zdaniem prezesa Folty w tym roku wojna cenowa w branży instalacyjnej jeszcze się nasili.

Nie on jeden liczy się z takim efektem spowolnienia. Jak wynika z badania, które firma doradcza FernPartners przeprowadziła wśród 350 top menedżerów z dużych firm, co drugi spodziewa się w 2013 r. spadku sprzedaży w swej branży. Jednocześnie większość zapowiada, że głównym celem ich firmy będzie utrzymanie albo zwiększenie obrotów.

Pozostało 81% artykułu
Biznes
Gigant doradztwa coraz bliżej ugody wartej 600 mln dol. Miał przyczynić się do epidemii opioidów
KONFLIKTY ZBROJNE
Amerykańskie rakiety nie przyniosą przełomu
Biznes
Foxconn chce inwestować w Polsce. Tajwańska firma szuka okazji
Biznes
Amerykanie reagują na uszkodzenia podmorskich kabli internetowych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Biznes
Polska AI podbiła Dolinę Krzemową