To może być najważniejszy test na zdolność opozycji do konsolidacji sił. Wystawienie po jednym kandydacie w każdym okręgu w jesiennych wyborach do Senatu dałoby jej szansę nie tylko na zbudowanie wspólnego frontu i pozyskanie większości, ale przede wszystkim na skuteczne utrudnianie życia nowemu rządowi, gdyby PiS po raz kolejny udało się wygrać wybory do Sejmu. Wspólny kandydat PO, Nowoczesnej, PSL i SLD w wielu okręgach gwarantuje wygraną opozycji z konkurentem z PiS – to wynika z prostej arytmetyki i z analiz przeprowadzonych w głównych partiach. Wiedzą o tym politycy zarówno PiS, jak i opozycji. Partia Jarosława Kaczyńskiego podobno przygotowuje już awaryjne scenariusze. A opozycja?
Na razie cisza. Senator Marek Borowski kilka razy już próbował uświadomić kolegom i koleżankom, że to sprawa pilna i podstawowa, ale na razie nie ma odzewu: wszyscy koncentrują się na Sejmie, a przede wszystkim na majowych wyborach europejskich. A że jak dotąd nie przynosi to widocznych rezultatów i nie powstają żadne przejrzyste polityczne rozwiązania, to rozczarowany elektorat deklaruje coraz mniejszą chęć wzięcia udziału w wyborach i głosowania na opozycję.
Słusznie mówią politolodzy, że nic tak nie cementuje koalicji politycznych jak wspólny wróg. Tyle że ten cement już nie wiąże opozycji tak mocno jak np. dwa lata temu. Jeśli chce ona wygrać, potrzebuje czegoś nowego, bardziej konkretnego niż anty-PiS – to wiedzą wszyscy. Skoro więc wyraźnie trudno się opozycji dogadać programowo, mogłaby potraktować wybory do Senatu jako eksperyment, który może dać zwycięstwo. A co z Sejmem? Tu mogłaby rozwinąć pawi ogon pomysłów, haseł i zliftingowanych wizerunków. I jeśli nie dałoby to zwycięstwa (a według sondaży nikt nie może być pewien wygranej), to Senat zagwarantowałby choć trochę przestrzeni do demokratycznego sporu, wymiany argumentów i wpływu opozycji na rzeczywistość.
Do tego jednak trzeba by mieć 100 naprawdę dobrych kandydatów, nie obrzucać się argumentami, że „kto nie z nami, ten popiera PiS", i umieć ze sobą rozmawiać. A to może być dla opozycji plan zbyt trudny do zrealizowania.