Od 1 stycznia 2025 roku Polska objęła prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. Jest to kluczowa rola w istotnym momencie dla naszej wspólnoty. Hasło przewodnie tegorocznej prezydencji brzmi „Bezpieczeństwo, Europo!”. Jednak przemówienie Donalda Tuska w Parlamencie Europejskim z 22 stycznia wskazuje na rozumienie bezpieczeństwa w kategoriach… XX wieku.
W XXI wieku, w 2025 roku, który przywitał nas śmiercionośnymi pożarami w Los Angeles; w którym po raz kolejny pobiliśmy rekord najgorętszego roku i tym samym przekroczyliśmy punkt krytyczny 1,5 st. C ocieplenia, potrzebujemy przywództwa, który rozumie bezpieczeństwo w kategoriach bezpieczeństwa klimatycznego. A to się nierozerwalnie łączy z bezpieczeństwem energetycznym, żywnościowym i zdrowotnym. Potrzebujemy przywództwa na miarę naszych czasów, które będzie traktowało postulaty młodego pokolenia na poważnie, a nie nazywało ich: „ludźmi i ideami naiwnymi”.
Co o klimacie mówił Donald Tusk w Parlamencie Europejskim?
Premier Tusk w swoim przemówieniu przedstawiającym priorytety na następne pół roku trwania polskiego przewodnictwa w Radzie UE odniósł się do wysokich cen energii i konkurencyjności naszego kontynentu. Można odnieść wrażenie, że te złożone problemy w łatwy sposób tłumaczył jakby „wrogim” Europejskim Zielonym Ładem i szerzej unijną polityką klimatyczną. Mówił: „Jeśli zbankrutujemy, to nikt już nie będzie dbał o środowisko naturalne na świecie”. Jednak stanowisko oparte na tym, że nie da się pogodzić rozwoju gospodarczego z wartościami opartymi na sprawiedliwości klimatycznej i społecznej jest po prostu nieprawdą.
Czytaj więcej
Donald Tusk wygłosił w Parlamencie Europejskim hymn o wielkości Europy. Prawica wytykała mu hipokryzję, lewica pytała o prawa kobiet i migrantów.
Po pierwsze, nasze rozumienie rozwoju gospodarczego nie może się opierać na ciągłym wzroście PKB. Większa produkcja z roku na rok, nie ważne jakiego towaru czy usługi, jest widziana jako progres. Oznacza to, że w obecnym systemie gospodarczym tak samo wartościowe jest to, że byliśmy w stanie wyprodukować więcej żywności, jak to, że mamy więcej pacjentów w szpitalu na skutek epidemii. Jak mowa o bezpieczeństwie żywnościowym, to premierowi pewnie zależy na tym pierwszym wzroście, ale tego niestety z tak ogólnych wskaźników, jakim jest PKB, się nie dowiemy.