Bogusław Chrabota: Jesteśmy technologicznie w malinach

Europa systemowo nie jest w stanie konkurować technologicznie z firmami z USA i Chin. I trudno mieć nadzieję, że przy obowiązującym na Starym Kontynencie modelu polityczno-gospodarczym może się to zmienić.

Publikacja: 30.01.2025 11:11

Bogusław Chrabota: Jesteśmy technologicznie w malinach

Foto: Adobe Stock

Mój redakcyjnych kolega i naczelny „Rzeczpospolitej" Michał Szułdrzyński przedstawił w swoim komentarzu polski dylemat rozwojowy: Czipy czy eksport malin? Czyli zaawansowana technologia, innowacyjność, wykorzystanie potencjału IQ czy produkcja rolna, w najlepszym wypadku proste formy wytwórczości.

Niestety, redaktor Szułdrzyński nie ma racji; nie ma takiego dylematu. Wybór już się dokonał. Polska nie ma żadnych szans ścigania się ze światem na polu technologii, zaawansowane czipy Nvidii są nam potrzebne o tyle, o ile można je wykorzystać jako podstawki do doniczek na sadzonki pomidorów. 

Dlaczego Europa nie jest konkurencyjna w IT i AI?

Skąd to przekonanie? Cóż, wystarczy spojrzeć na międzynarodowe indeksy, które ilustrują realia ze świata technologii i innowacyjności. Jesteśmy innowacyjnym karłem, a nasza pozycja regularnie spada. To efekt. A przyczyna?

Po pierwsze, Polska, jak większość krajów Europy, ze swoją rozwiniętą agendą socjalną i zdychającą demografią nigdy nie wytworzy systemu na tyle konkurencyjnego, by realnie zagrozić prawdziwym, najbardziej drapieżnym ekosystemom gospodarki cyfrowej (Stany Zjednoczone, wschodnia Azja). Chodzi z jednej strony o skalę możliwości inwestycyjnych, z drugiej o proponowane wynagrodzenia dla liderów branży. I nie mam na myśli europejskich Musków, Bezosów czy Cooków (nażartych do nieprzytomności miliarderów też mamy sporo), ale o rozwiązania placowe na wszystkich szczeblach produkcji. Europa jest po prostu za bardzo opresyjna fiskalnie.

Czytaj więcej

„Istotne dowody”. Chińska rewolucyjna technologia w cieniu podejrzeń

Inną sprawą jest skala przedsiębiorstw: liderami IT, w tym AI, są wielkie firmy, a nie państwa. Państwa mogą wspierać, pomagać, tworzyć odpowiednie środowisko prawne, ale liderami rozwoju są firmy. W Europie niemal nie ma firm nowej gospodarki o tej skali. W Polsce nie ma ani jednej, która miałaby kapitalizację na poziomie choćby jednej setnej Alibaby, Tencetu, Microsoftu, Alphabetu czy Mety. O czym więc mówimy? Nawet jeśli nad Wisłą pojawia się indywidualny talent innowatorski, natychmiast zostaje wessany przez system opanowany przez gigantów.

Czy polscy politycy są w stanie pomóc technologii AI?

I co najważniejsze: w naszych realiach nie ma polityków, którzy zdecydowaliby się na wsparcie procesu tworzenia prywatnych, podkreślam prywatnych!, firm technologicznych, które stać byłoby na podniesienie rękawicy konkurencji ze światem. W tym celu potrzebne były takie zmiany, jak np. pełne zwolnienia podatkowe dla firm inwestujących w rozwój, indywidualne reżimy podatkowo-składkowe dla firm kształcących ściągających z zagranicy fachowców, wsparcie kapitałowe państwa na poziomie miliardów euro (potrzeba stworzenia skali), mechanizmy uruchomienia R&D, szybka ścieżka wizowa dla wykwalifikowanych migrantów, etc. Proszę mi wskazać polityków (poza kilkoma nieliczącymi się krzykaczami z Konfederacji), którzy by się na to zgodzili. Nie zgodzą się, bo byłoby to rozregulowanie i tak nieefektywnych i równie bezwzględnych systemów fiskalnych i socjalnych.

Liderami IT , w tym AI, są wielkie firmy, a nie państwa. Państwa mogą wspierać, pomagać, tworzyć odpowiednie środowisko prawne, ale liderami rozwoju są firmy. W Europie niemal nie ma firm nowej gospodarki o tej skali

Nie ma więc na to szans, by Europa podjęła pościg za światem. Proces jej skansenizacji zabrnął za daleko. Czym więc może być? Jak to skansen; oferować turystykę, niskiej jakości edukację akademicką (tu przez jakiś czas mamy jeszcze przewagę nad częścią świata) i zielone produkty rolne. Polska może być producentem wódki, parówek i malin. O ile oczywiście znajdą się ręce do pracy przy zbiorach tych ostatnich.

Ten autobus odjechał, moi państwo, i iluzje, że można do niego wsiąść, są po prostu naiwne. 

Mój redakcyjnych kolega i naczelny „Rzeczpospolitej" Michał Szułdrzyński przedstawił w swoim komentarzu polski dylemat rozwojowy: Czipy czy eksport malin? Czyli zaawansowana technologia, innowacyjność, wykorzystanie potencjału IQ czy produkcja rolna, w najlepszym wypadku proste formy wytwórczości.

Niestety, redaktor Szułdrzyński nie ma racji; nie ma takiego dylematu. Wybór już się dokonał. Polska nie ma żadnych szans ścigania się ze światem na polu technologii, zaawansowane czipy Nvidii są nam potrzebne o tyle, o ile można je wykorzystać jako podstawki do doniczek na sadzonki pomidorów. 

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Komentarze
Estera Flieger: Czarnek, nazywając Zełenskiego głupkiem, mówi Trumpem. A coś od siebie?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Polska prawica po deklaracji Zełenskiego – czy można się jeszcze bardziej skompromitować
Komentarze
Bogusław Chrabota: Czy Elon Musk wyprowadzi USA z NATO?
Komentarze
Estera Flieger: Chłopski rozum Karola Nawrockiego. Co jest groźne dla Rafała Trzaskowskiego?
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Czy bezpieczeństwo Polski może zależeć od dobrego humoru Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”