Staramy się zapewnić radcom prawnym
najlepsze i łatwo dostępne szkolenia na poziomie krajowym, przede wszystkim na
platformie e-KIRP, na której mamy już kilkaset godzin szkoleń. I to przynosi efekty,
radcy bardzo chętnie z nich korzystają – w zeszłym cyklu szkoleniowym prawie 98
proc. radców prawnych wykonało ten obowiązek. Oczywiście co do wszystkich niedopełniających
tego obowiązku został zawiadomiony rzecznik dyscyplinarny. Finalnie trochę
mniej niż 2 proc. radców prawnych te postępowania dyscyplinarne ma. Skala tych
postępowań nie jest duża, poza tym to są postępowania jednorodzajowe, więc też
znane, już osądzone przez Wyższy Sąd Dyscyplinarny, potwierdzone przez Sąd
Najwyższy, więc dosyć proste i szybkie do przeprowadzenia. Podkreślić należy,
że w każdym cyklu szkoleniowym tych postępowań jest zdecydowanie mniej.
Innym pana priorytetem
miała być legislacja i tutaj zapowiadał pan większą aktywność. Jakie projekty samorząd chciałby forsować w obecnej kadencji?
Nie ukrywam, że w poprzedniej kadencji z przyczyn
oczywistych było trudno o znaczący wpływ środowisk prawniczych na legislację. W
ramach istniejących możliwości byliśmy aktywni, opiniowaliśmy opracowywane
przepisy, ale na ich ostateczny kształt mieliśmy bardzo mały wpływ. Liczymy na to, że uda nam się uregulować
sprawy, które dotyczą naszego samorządu, ale też funkcjonowania na rynku usług
prawnych nieprofesjonalnych firm świadczących usługi prawne. Wspieramy prace
nad reformą wymiaru sprawiedliwości i liczymy, że w przyszłym roku dokonane
zostaną konieczne zmiany. Oczywiście interesujemy się wszystkim, co dotyczy
gospodarki oraz propozycji deregulacyjnych. W tym zakresie też będziemy bardzo
aktywni, zwłaszcza że spodziewamy się dużej dynamiki zmian przepisów. Od przyszłego
roku, wykorzystując prezydencję Polski w Radzie UE, będziemy uważnie
monitorować procedowane propozycje i opiniować je nawet na tym etapie, by mieć
wpływ na decyzje zapadające w Brukseli czy Strasburgu, a w Polsce jedynie
wykonywane.
Jak połączyć to
poparcie dla deregulacji z chęcią uregulowania tzw. kancelarii odszkodowawczych,
które też są jakąś formą działalności gospodarczej?
Tutaj musimy określić jasno zasady, czym zajmuje się radca
prawny, a czym może zająć się każdy, nawet nie prawnik. Nie ma wątpliwości, że chcemy,
by leczył nas i operował chirurg, a nie ktoś, kto tylko twierdzi, że się na tym
zna i się tym interesuje. Niektóre obszary działalności gospodarczej są
chronione, a jeżeli chodzi o prawo, to mamy niebezpieczną przede wszystkim dla
obywateli całkowitą wolność gospodarczą. Myślę, że powinniśmy jasno określić
granice – jakie obszary musi chronić prawnik wykwalifikowany, a gdzie
dopuszczamy wolność działalności gospodarczej. Jeśli zaś chodzi o deregulację,
to miałem tu na myśli mądry przegląd obowiązujących aktów prawnych, które
ograniczają działalność gospodarczą. To dotyczy też uproszczenia procedur, które
pozwolą nam, bez nadmiernego obciążania sądu, pewne sprawy załatwiać szybciej.
A co z kolei powinno zmienić się w ustawie o radcach prawnych? Czy widzi pan szansę jakiegoś
poszerzenia uprawnień radców prawnych? W toku kampanii mówiło się choćby o
tym, że radcowie mogliby przejąć jakąś część uprawnień notariuszy, że mogliby być swego rodzaju sędziami pokoju rozstrzygającymi proste sprawy. Czy widzi pan tu jakieś
możliwości?
Rzeczywiście jest kilka obszarów, w których zmiana uprawnień
odpowiadałaby logice działania nas wszystkich. Od lat radcy prawni podnoszą
kwestię możliwości sporządzania protokołów zgromadzeń spółek. Podobnie jeżeli
chodzi o poświadczanie dokumentów w niektórych okolicznościach. Będziemy te
sprawy badać, generalnie chcemy je mądrze uregulować i dostosować również naszą
ustawę do dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości i obecnych warunków
wykonywania zawodu.
Ale co konkretnie
wymaga takiego dostosowania?
Oprócz dyskusji ustrojowych i organizacyjnych, które są
pewnie mniej istotne dla obywateli, ale bardzo ważne dla naszego samorządu, musimy
określić nowe ramy wykonywania zawodu. Pracujemy na umowę o pracę w
przedsiębiorstwach, w samorządzie terytorialnym, w administracji rządowej,
prowadzimy własne kancelarie małe i duże, jesteśmy bardzo zróżnicowanym
środowiskiem i musimy zapewnić warunki wykonywania zawodu dostosowane do
obecnych realiów.
Jak pan ocenia
najnowszą propozycję MS ws. stawek za urzędówki i za sprawy z wyboru? Czy to
jest satysfakcjonujące dla samorządu?
Absolutnie nie. Stawki są niewaloryzowane od dwudziestu paru
lat. Ostatnia zmiana to krok w dobrym kierunku, bo w tym roku zrównaliśmy
stawki z obu rozporządzeń. Teraz te 11 obszarów, w których stawki mają być
podwojone, to dobry początek, ale to nie rozwiązuje wszystkich problemów. Mam
głęboką nadzieję, że praca pełnomocnika ministra w tym zakresie będzie
kontynuowana i że to jest tylko początek bardziej gruntownych i szerszych zmian.
Liczę na dyskusję z samorządem i też docenienie pozostałych obszarów, bo
najczęściej tam, gdzie stawki są wskazane kwotowo, a nie widełkowo, znacząco odstają
one od realiów rynkowych. I tak jak jeszcze kilka lat temu w całym kraju byli radcowie
chętni do prowadzenia spraw z urzędu, tak teraz ta liczba bardzo znacząco i
szybko topnieje, bo stawki są bardzo niskie i nie pokrywają nawet podstawowych
kosztów w tych sprawach.