Przez lata rola obrońcy w procesach karnych była zastrzeżona dla adwokatów. Nie dziwi zatem, że na początku, kiedy radcowie prawni zaczęli występować w sprawach karnych, pomiędzy nimi, a adwokatami (przynajmniej w opinii sędziów) istniała przepaść. Wszak procedura karna to dla wielu, nawet dobrych w swoim fachu radców, była często terra incognita. A jak jest teraz?
Czytaj więcej
Wszyscy muszą reagować na zmiany w otoczeniu, a jeśli potrafią, to powinni je wyprzedzać. Inaczej znikną z rynku. Ta zasada dotyczy wszystkich: i firm i samorządów prawniczych - mówi Maciej Bobrowicz, radca prawny, prezes Krajowej Rady Radców Prawnych przez trzy kadencje.
Radcowie w sprawach karnych. „Składają dziwaczne wnioski”
- Muszę powiedzieć, że jest niewiele lepiej. Mimo, że minęło już ładnych parę lat, to nie dostrzegam większego progresu, radcowie odstawali wyraźnie od adwokatów i nadal odstają. Chyba trzeba położyć większy nacisk na szkolenie, bo widzę, że kompletnie nie znają procedury karnej i nie rozumieją jej - mówi sędzia Piotr Mgłosiek z Sądu Rejonowego dla Wrocławia Krzyków.
W czym to się przejawia? Jak mówi sędzia np. w tym, że składają „dziwaczne wnioski” przeniesione z kodeksu postępowania cywilnego, takie jak np. zastrzeżenie do protokołu. – Nie orientują się za bardzo w etapach postępowania. Zgodnie z k.p.k. niektóre wnioski można składać tylko przed otwarciem przewodu sądowego. Gdy tydzień temu zapytałem strony czy chcą złożyć jakieś wnioski przed otwarciem przewodu, radca prawny, który był obrońcą, wstał i zaczął wygłaszać mowę końcową, w której wnosił o uniewinnienie. Musiałem przypomnieć mu, że będzie na to czas dopiero po przeprowadzeniu postępowania dowodowego i zamknięciu przewodu, a nie przed jego rozpoczęciem – opowiada sędzia Mgłosiek.
I dodaje, że 80 proc. radców, którzy występują w jego sprawach, raczej siedzi cicho (być może w obawie przed popełnieniem jakiejś gafy) i odzywa się tylko na pytanie sądu.