Wyborca może chcieć głosować, legitymując się aplikacją mObywatel. Czy komisje mają w takiej sytuacji narzędzia weryfikacji takiej osoby i jej dokumentu? Czy będzie to zwykłe sprawdzenie „na oko”?
Komisja ma przede wszystkim możliwość wizualnej kontroli, której nie należy bagatelizować. U góry interfejsu, pod napisem mDowód powinna widnieć zmieniająca się godzina i falująca, niestatyczna flaga. Pod nią widnieje hologram o zmieniającym się stale natężeniu barw. Te elementy nadają temu, co członek komisji widzi na ekranie telefonu wyborcy, autentyczność – i według mnie to wystarczająca kontrola. Jeśliby jednak nie wystarczała, komisja może w razie wątpliwości zwrócić się do wydziału ewidencji ludności. Wszystkie komisje mają telefony do urzędów w danej dzielnicy, gdzie mogą zweryfikować dane wyborcy, zanim wydadzą mu kartę do głosowania.
Czytaj więcej
Na wybory 15 października nie trzeba zabierać plastikowego dowodu osobistego lub paszportu. Po raz pierwszy tożsamość można będzie potwierdzić elektronicznym mDowodem.
Czy członkowie komisji w ogóle spodziewają się wyborców z takim e-dokumentem?
Tak. Wiem, że młodzi ludzie często nie noszą przy sobie takich rzeczy jak dokumenty tożsamości, za najważniejszą rzecz w swojej kieszeni traktując telefon. Wielu młodych posługuje się tymi aplikacjami, aczkolwiek warto na wszelki wypadek wziąć także dokument ze zdjęciem, imieniem i nazwiskiem. Dopiero zaś po wyborach okaże się, ile osób wykorzystało tę technologię, a co za tym idzie – jak dużą rolę odegrała ona w procesie wyborczym.