Cenię ludzi, którzy sami prowadzą sprawę sądową, zwłaszcza gdy wygrywają. Większość prawników, i to nie tylko reprezentujących frankowiczów, udział profesjonalnego pełnomocnika w takich sprawach uważa jednak za konieczny. Wskazują, że mimo stosunkowo korzystnego dla frankowiczów wyroku TSUE wciąż nie będzie to prosta droga do nieba, że pewne kwestie jeszcze się skomplikowały. I sądy będą musiały szukać rozwiązania prowadzącego do naprawienia umów, urealnienia obowiązku spłaty kredytu.
Rozstrzygnięcie tych ogólnych kwestii, bardzo spornych i kosztownych, zależy w dużym stopniu od sędziów. Oczywiście z czasem wykształci się tzw. linia orzecznicza, czyli mniej więcej ugruntowane stanowisko sądów – ale to może zabrać dwa–trzy lata, a może i więcej.
Nie ma zaś wątpliwości, że po stronie banków będą występować otrzaskani prawnicy, dysponujący przewagą wynikającą z prowadzenia setek, a może nawet tysięcy podobnych lub identycznych spraw. Prawnicy gotowi wykorzystać każdy błąd kredytobiorcy. Konkurować z nimi mogą tylko najlepsze kancelarie, ale te oczywiście odpowiednio kosztują. Interesującym i tańszym da frankowicza rozwiązaniem byłby wybór grupowego postępowania, ale kilka lat działania tej procedury nie zachęca do wkraczania na tę ścieżkę, taka jest powolna.
Czytaj także: Możliwe niespodzianki dla frankowiczów po wyroku TSUE
Poradnik frankowicza - jak dochodzić swoich praw przed sądem