Chodzi o to, aby nowe regulacje handlowe nie dotyczyły lotnictwa, bo skutki będą opłakane dla wszystkich. Firmy leasingowe już wyliczyły, że nałożenie ceł na lotnicze komponenty oraz gotowe maszyny spowoduje, że np. maszyny typu Boeing 787-9 Dreamliner, jakie już eksploatuje LOT i zamierza nadal włączać do swojej floty, będą kosztowały o 40 mln dolarów więcej niż obecnie. Dzisiaj ich cena katalogowa to 259 mln dol.
Czytaj więcej
Dwie katastrofy i coraz częściej pojawiające się informacje o niedociągnięciach w branży lotniczej zaniepokoiły Amerykanów. Kiedy do głosu doszedł jeszcze Elon Musk i zaatakował kontrolerów lotów, mieszkańcy USA naprawdę zaczęli się bać latania.
W liście adresowanym do sekretarza transportu Seana Duffy'ego, 15 najważniejszych amerykańskich organizacji lotniczych, w tym kontrolerzy ruchu lotniczego, apeluje, aby wprowadzając nowe regulacje prezydent konsultował się z branżą. Tak, aby zakłócenia na rynku lotniczym można było zminimalizować. Kontrolerzy zresztą już przeżyli swoją traumę, kiedy Elon Musk zaczął ich zwalniać, potem przywracać i nadal się domaga, aby co tydzień składali raporty z tego, czego dokonali w ciągu ostatnich dni.
Lotnicza koalicja domaga się spotkania z prezydentem USA Donaldem Trumpem
„Łańcuch dostaw w przemyśle lotniczym składa się z dziesiątków tysięcy firm rozrzuconych po całym świecie. Jak w mało której branży ważna jest tutaj wiarygodność, systemy zatwierdzania komponentów i ich montażu i niewiele z nich mogłoby zostać zastąpionymi. Jakiekolwiek zakłócenia w łańcuchach przyniosą katastrofalne skutki. To dlatego, w tej sytuacji rząd i branża lotnicza muszą ze sobą bardzo blisko współpracować” — piszą amerykańscy lotnicy.
I dalej: „Jesteśmy przekonani, że taki dialog i analiza obecnej sytuacji pozwoli zwiększyć konkurencyjność amerykańskiego przemysłu lotniczego, zwłaszcza że nieustannie wprowadzane są w nim innowacje, co z kolei pozytywnie wpływa na bilans wymiany handlowej” — czytamy w liście.