Stany Zjednoczone znów chcą budować statki i okręty

Jeden z pomysłów Donalda Trumpa na gospodarkę zakłada odbudowę przemysłu okrętowego. Dziś w tej branży USA to liliput w porównaniu z Azją. Zmiana tego stanu rzeczy zajmie lata.

Publikacja: 14.03.2025 04:03

Polska też stara się odbudować przemysł okrętowy. W Stoczni Wojennej powstała nowoczesna hala, jedna

Polska też stara się odbudować przemysł okrętowy. W Stoczni Wojennej powstała nowoczesna hala, jedna z najwyższych tego typu w Europie

Foto: PGZ

– Zamierzamy również wskrzesić amerykański przemysł stoczniowy, cywilny i wojskowy – zapowiedział Donald Trump podczas swojego przemówienia w Kongresie na początku marca. – Kiedyś produkowaliśmy tak wiele statków. Nie produkujemy ich już tak dużo, ale będziemy je produkować bardzo szybko. Będzie to miało ogromny wpływ na dalsze wzmocnienie naszego bezpieczeństwa narodowego – wyjaśnił prezydent USA i dodał, że w Białym Domu powstanie specjalne biuro, które się będzie zajmować przemysłem okrętowym. Plan działania dotyczący odbudowy przemysłu stoczniowego, tzw. maritime action plan, ma być gotowy w ciągu sześciu miesięcy.

Chiny olbrzymem, USA mikrusem

Eksperci wskazują na problem słabości amerykańskich stoczni od co najmniej kilku lat. Obecnie budują one zaledwie jeden promil (!) statków i okrętów na świecie. Tymczasem główny rywal Waszyngtonu, czyli Chiny, odpowiada za ponad 53 proc. światowej produkcji. Druga w tym zestawieniu Korea Południowa buduje prawie 30 proc. statków, a Japonia – ponad 13 proc. Jak wynika z właśnie opublikowanego raportu Center for Strategic and International Studies, w samym 2024 r. Chińczycy wyprodukowali statki handlowe o takim tonażu, jak USA łącznie od… 1945 r. Na dodatek amerykański przemysł jest w porównaniu z azjatycką konkurencją przestarzały. To efekt m.in. tzw. ustawy Jonesa, która obowiązuje od lat 20. XX wieku i przewiduje, że wszelkie statki handlowe przewożące towary w USA muszą być wyprodukowane w amerykańskich stoczniach. Brak konkurencji na rynku wewnętrznym nie służył rozwojowi technologicznemu.

Czytaj więcej

Maciej Miłosz: Amerykanie zastąpią Chińczyków w Gdyni?

Jak Stany chcą ożywić ten przemysł? Jeszcze zanim Trump doszedł do władzy, marynarka USA przygotowała plan zakładający, że przez następne 30 lat na budowę okrętów będzie wydawać po 40 mld dol. rocznie. To więcej niż Polska wydała na obronność w 2024 r. W sumie ma to być ponad biliard dolarów. Z obecnych ok. 290 okrętów flota ma się powiększyć do blisko 400 w ciągu najbliższych 30 lat. To i tak będzie mniej, niż służy we flocie Chin. Nie zmienia to faktu, że to USA mają obecnie aż 11 lotniskowców, podczas gdy Chiny – tylko dwa.

Według deklaracji politycznych mocno rozbudowana ma zostać również amerykańska flota handlowa. Projekt ustawy The Shipbuilding and Harbor Infrastructure for Prosperity and Security for America Act (SHIPS Act) zakłada, że ma zostać utworzony Strategiczny Program Floty Handlowej. W dziesięć lat amerykańska flota handlowa ma powiększyć się o 250 statków, co i tak będzie ułamkiem tego, czym dysponują Chiny.

Częściowo może to zostać sfinansowane poprzez zwiększenie opłat handlowych w amerykańskich portach dla statków spoza USA. Z kolei jak podaje US Naval Institute, stworzone mają być także zachęty podatkowe w specjalnych strefach do budowy okrętów i być może powstanie fundusz, który miałby finansować budowę tego typu statków.

Odbudowa amerykańskich stoczni będzie trudna

Jednak ożywienie amerykańskiego przemysłu stoczniowego, nawet nie licząc potencjalnych problemów z finansowaniem inwestycji, może nie być łatwe. Po pierwsze, zapóźnienia technologiczne w porównaniu z Azją są olbrzymie. Najszybszą opcją rozwoju byłaby zapewne kooperacja ze stoczniami z Korei Południowej (Trump miał już o tym rozmawiać z prezydentem tego kraju) czy Japonii, ale obecnie nie jest jasne, jak to się wpisuje w protekcjonistyczną politykę gospodarczą nowej administracji.

Jak wskazuje „The Economist”, opcją może być zlecanie szeroko rozumianych prac serwisowych (tzw. MRO – maintenance, repair and overhaul) azjatyckim partnerom. To by mogło zwolnić moce w Stanach Zjednoczonych i pozwoliło skupić się amerykańskim stoczniom na budowie nowych okrętów.

Czytaj więcej

Umowa na kolejny okręt wojenny podpisana. W polskiej marynarce pojawi się Ratownik

Z kolei wyszkolenie współczesnych pracowników stoczni zajmuje lata. – Niektórzy myślą, że to będzie jak podczas II wojny światowej, gdzie po prostu Rózia Nitowaczka (ikona amerykańskiego zrywu przemysłowego tego czasu – przyp. red.) weźmie klucz do ręki i zacznie działać. Tak nie będzie. Dziś są to specjalistyczne umiejętności wymagające długiego szkolenia – tłumaczył Colin Grabow z Cato Institute na łamach tego tygodnika.

Obecnie dodatkowym czynnikiem ryzyka jest wojna celna, którą rozpoczęły Stany Zjednoczone, i cła nakładane m.in. na importowaną stal – to może znacznie zwiększyć koszty budowanych statków i okrętów.

Problemy polskich stoczni

O tym, jak trudno odbudowuje się przemysł okrętowy, przekonaliśmy się w Polsce na własnej skórze. W 2017 r. Polska Grupa Zbrojeniowa za ponad 200 mln zł odkupiła od syndyka dzisiejszą Stocznię Wojenną, ale zyski w spółce pojawiły się dopiero w 2022 r. Projekt inwestycyjny związany m.in. z budową fregat Miecznik (m.in. powstanie nowoczesnej hali, jednej z najwyższych tego typu w Europie) jest na ostatniej prostej.

ST3 Offshore ze Szczecina, która produkowała elementy do farm wiatrowych, przez lata była w upadłości i za 170 mln zł w 2023 r. kupił ją duński potentat Vestas. Teraz zakład ma być rozbudowywany, efekty mają być widoczne już w przyszłym roku. Piękną katastrofą zakończyła się z kolei budowa promów, które dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej miały być zbudowane w Szczecińskim Parku Przemysłowym. Przez lata w Szczecinie jednak nic się nie wydarzyło, a promy teraz powstają… w Gdańsku.

– Zamierzamy również wskrzesić amerykański przemysł stoczniowy, cywilny i wojskowy – zapowiedział Donald Trump podczas swojego przemówienia w Kongresie na początku marca. – Kiedyś produkowaliśmy tak wiele statków. Nie produkujemy ich już tak dużo, ale będziemy je produkować bardzo szybko. Będzie to miało ogromny wpływ na dalsze wzmocnienie naszego bezpieczeństwa narodowego – wyjaśnił prezydent USA i dodał, że w Białym Domu powstanie specjalne biuro, które się będzie zajmować przemysłem okrętowym. Plan działania dotyczący odbudowy przemysłu stoczniowego, tzw. maritime action plan, ma być gotowy w ciągu sześciu miesięcy.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Sprzęt wojskowy z USA. Co mogą nam zrobić Amerykanie
Biznes
Francuzi nie składają broni w walce o okręty podwodne dla Polski
Transport
Słabną diesle na rynku wtórnym
Transport
Amerykanie boją się wsiadać do samolotów. Musk i katastrofy zrobiły swoje
Transport
Nowe szczegóły katastrofy na Morzu Północnym. Kapitan to Rosjanin
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń